[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była absolutnie bez zarzutu.Idealnie piękna, idealnie elegancka, idealnie opanowana.- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.- zaczęła.- Ani trochę - odparła Jackie, prowadząc ją do salonu.W głębi duszy czuła narastającąnienawiść.- Proszę się rozgościć.- Dzięki.- Justine weszła do pokoju i położyła na stoliku kopertową torebkę zwężowej skórki, idealnie dopasowaną do letnich sandałków.- Pani musi być kuzynką Freda.Jacqueline, prawda?- Prawda.- Jestem Justine Chesterfield.Stara znajoma Nathana.- Poznaję pani głos.- Wyćwiczone maniery nakazały Jackie podać gościowi rękę.Kiedy ich palce się zetknęły, usta Justine drgnęły w uśmiechu.Na całe nieszczęście dla Jackieuśmiech był ujmujący i przyjazny.- Ja też panią poznaję.Nathan twierdzi, że Fred jest równie pokrętny, jak uroczy.- Nawet bardziej, niech mi pani wierzy.- Takie kobiety podobały się Nathanowi.Dyskretna elegancja, szyk, nieskazitelne maniery, klasyczna uroda.Tłumiąc westchnienie,Jackie postanowiła odgrywać uprzejmą panią domu.- Czym mogę panią poczęstować? Możecoś zimnego do picia? A może woli pani kawę?- Coś zimnego, o ile nie zrobi to pani różnicy.- Ależ skąd.Proszę siadać.Zaraz wracam.Przygotowując w kuchni świeżą lemoniadęi układając herbatniki na szklanym talerzu, Jackie nie przestawała wściekle mamrotać.Toprawda, że zajęta pisaniem nie zaprzątała sobie głowy swoim wyglądem.Tym bardziej żeNathana miało przez cały dzień nie być w domu.Ale dlaczego akurat dzisiaj musiała włożyćnajbardziej wystrzępione szorty i ohydny sportowy podkoszulek w zielono - żółte pasy?Jedyną jej ozdobą były pierścionki na palcach.Na domiar wszystkiego była boso, a krwistylakier, jakim przed paroma dniami pomalowała paznokcie u nóg, zaczynał się właśniełuszczyć.Gwiżdżę na wszystko, pomyślała, przeczesując palcami włosy, niech się udławi tawymuskana damulka!Była pewna, że Sarah okaże się równie uprzejma dla Carlotty, jednak w głębi duszyczuła, że Sarah miała znacznie lepszy charakter niż Jacqueline MacNamara.%7łeby nie dawaćNathanowi powodów do narzekań, wzięła tacę i wróciła do swojego gościa - a raczej do jegogościa.Słońce i mocne kolory wnętrza stanowiły idealne tło dla urody Justine.Jackie, chcącnie chcąc, musiała to przyznać.- Bardzo pani dziękuję - zaczęła Justine.- Szczerze mówiąc, miałam nadzieję, że udanam się porozmawiać.Jest pani bardzo zajęta? Nathan mówił mi, że pracuje pani nad książką.- Tak mówił? - Wiedziona raczej ciekawością niż chęcią pogawędki, Jackie usiadła.Nie sądziła, by Nathan w ogóle zauważył, że cokolwiek pisze.A już na pewno nie przyszłobyjej do głowy, iż będzie o tym opowiadał.Tymczasem Justine, podobnie jak pani Grange,potraktowała tę wiadomość z powagą.- Mówił, że pisze pani powieść i że jest pani bardzo zdyscyplinowana i oddana swojejpracy.Nathan jest wielkim zwolennikiem dyscypliny.- Zdążyłam to zauważyć.- Jackie nagle odkryła, że sama ma ochotę napić sięlemoniady, mimo iż Justine dostarczyła jej wygodnego pretekstu, by wymawiając się pracą,zniknąć na górze.- Tak się akurat złożyło, że kiedy pani zadzwoniła, postanowiłam sobiezrobić małą przerwę.- Wobec tego dobrze trafiłam.- Justine sięgnęła po herbatnika.Pachniała dyskretnymi,drogimi perfumami.Jej długie, starannie opiłowane paznokcie, polakierowane były nabladoróżowy odcień.Miała tylko jeden pierścionek - przepiękny opal, otoczony brylantami.-Myślę, że powinnam zacząć od przeprosin.- Od przeprosin? - zdumiała się Jackie.- Za co?- Za to nieporozumienie pomiędzy panią a Nathanem.- Mówiąc to, Justine nie bezzazdrości zauważyła, że Jackie ma bardzo piękną cerę, mimo iż nie używa żadnychkosmetyków.- To ja namówiłam Nathana, żeby na czas pobytu w Europie wynajął ten domFredowi.Wydawało nam się to idealnym rozwiązaniem, bo Nathan nie chciał, żeby dom stałtak długo pusty, a Fred akurat nie miał nic innego do roboty.- Fred nigdy nie ma nic do roboty - zauważyła Jackie i nagle spojrzała z sympatią naJustine.Wprawdzie urok Freda nie zadziałał na panią Grange, ale ona była tylko wyjątkiempotwierdzającym regułę, że Fred potrafi oczarować wszystkie kobiety
[ Pobierz całość w formacie PDF ]