[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozmyślając o tym Aurelian słyszał jednocześnie, jakodzywa się w nim jakiś głos, który mówi, że może jednak dałoby sięprzystosować jakoś do tych żywych szczątków; jemu, może.ale jej.Berenice? Czy nie dość jasno wyczytał w jej oczach to upojenie absolutem?Nigdy przyjąwszy nawet, że z jego strony możliwa byłaby ta słabość, tengest litości wobec ich dwojga Berenika nie przystałaby na takie wstydliweszczęście, kupione za cenę obniżenia wymagań; jej był obcy wszelki duchustępstw.Chwilami Aurelian buntował się, chciał być szczęśliwy, chciałBereniki, nie godził się, by została mu odmówiona, zapominał, że poniósłklęskę, i układał jakieś szaleńcze plany, zuchwałe przedsięwzięcia.Pózniejświadomość porażki brała górę.Wydawało mu się wówczas, iż wszystkonakazuje, by utwierdził się w przekonaniu, że ją poniósł, by nim nasiąknął istarał się zaaklimatyzować w tej porażce, przystosować się do niej.Swojeżycie i myśli ograniczyć do ram tej rzeczywistości.Nie zapominać o niej anina chwilę.Podług tego upokorzenia wyznaczać miarę swym ambicjom,swemu działaniu.Od nowa ustawić całe swe życie na platformie tegoupokorzenia właśnie.Kto wie? Może poznanie własnych granic pozwoli muodbudować sobie jakąś znośną egzystencję? Najpilniejsze to odegnać obrazBereniki.Aatwiej to było powiedzieć niż zrobić; zdjęte ze ściany maska i obraz po dwudniach znalazły się tam z powrotem.Aurelian był jak naród, który skazał nabanicję swych bohaterów; odradzają się przy każdej sposobności i z posągówprzeistaczają się w widma.Podejmował jedną decyzję po drugiej, pogrążał się w coraz nowe otchłanie.Postanowił, że wezmie się do jakiejś roboty, wybierze sobie jakiś zawód, wswych dumaniach wybierał co bardziej liryczne, na otwartym powietrzu tłuczenie kamieni, prowadzenie samochodów ciężarowych, może nawetuprawa roli.Wszystko to było ostatecznie tylko fantazją.Nadal żył z renty,chodził do restauracji, do kina.Czekał niejasno, aż ból ucichnie.Nie miałprzed sobą ani wstrząsów, ani perspektyw.Wszystkie drogi wiodły zpowrotem do Bereniki.Nawet lektury jak najbardziej od niej odległe.Przezkilka 'dni pasjonował się na przykład Balzakiem Kawalerskiegospodarstwo narzucało mu bliską halucynacji wizję żołnierzy na półżołdzie izaczął rozmyślać, że on też jest na takim półżołdzie miłości.Ten straszliwy,powolny upadek żołnierza napoleońskiego wydawał mu się zapowiedziąwłasnego losu.We wszystkim zresztą potrafił teraz dopatrzyć się siebie,wszystko służyło mu, by jeszcze bardziej się pogrążać.Nic jednak takskutecznie jak Berenika.Ta niepokazna kobietka o włosach jasnych i bezwdzięku, o twarzy kanciastej, o oczach lękliwych i czarnych.Miał ją wciąż Wpamięci na drodze w Giverny, tak jak widział ją po raz ostatni.W tej beżowejspódniczce, u której z boku brakowało zatrzaska, w białej bluzce z bufiastymirękawami.i jak oddaliła się udając, że nie biegnie, zrywając trawy zezbocza, pochylona, z głową w ramionach.Ta chwila to była naprawdę chwilajego porażki, przyjęcie porażki.Po to, by doczekać jej właśnie, przeszedłprzez niebezpieczeństwa wojny, przez Vauquois, Verdun, Saloniki.Zmierćgo nie chciała, przeznaczona mu było coś znacznie gorszego niż odłamekszrapnela.Przeznaczona mu była pogarda samego siebie.Wszystkie sposoby ucieczkiokazały się na nic.Nie pomogły ani książki, ani alkohol, ani samotność.Kiedy Diana zaproponowała mu, żeby towarzyszył jej na bal do Valmondois,zachichotał.Było w tym coś absurdalnego.Ale pózniej powiedział sobie, że,ostatecznie, dla zabicia czasu.Będzie się mógł nasycić śmiesznością tegożycia towarzyskiego.Kogo zobaczy tam w Louveciennes? I będzie mógł sięprzebrać.W gruncie rzeczy to ostatnie właśnie nakłoniło go, by towarzyszyćDianie.Historia księżycowa.Ludzie, którzy okres wzrostu mają już za sobą,wszystkie gruczoły w pełni działania i -nagle pewnej nocy przebierają się, jakkomu serce dyktuje, i żeby tylko to! Jeszcze się muszą pozłocić! Choćby dlasamej tylko goryczy trzeba było tam być.Kiedy człowiek bardzo sobąpogardza, odnajduje poczucie własnej godności w głębiach tego, co niegodne.Bal u Valmondois był dla Aureliana okazją, by poczuć się ponad innymidzięki świadomości ich nieświadomości.Któż potrafiłby odmówić sobietakiej satysfakcji, zwłaszcza jeśli jest pogrążony w wątpliwościach iwstydzie? Z podobnym uczuciem mógł Aurelian pójść do burdelu.Myślał otym zresztą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]