[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Strasznie była nerwowa.Usłyszy ode mnie kilka słów, kiedy wróci!Kiedy wróci.Inspektor poczuł się nieswojo, więc dla zabicia czasu ruszył mi piętro, do apartamentów państwa domu.Okazała sypialnia! Obicia z różowego brokatu, wielkie złocone łoże.Drzwi wiodą do wyłożonej lustrami łazienki z jasnoróżową, porcelanową wanną, zagłębioną w posadzkę.Dalej jest ubieralnia Reksa Fortescue.Neele wrócił do sypialni i leżącego po przeciwnej jej stronie saloniku Adeli Fortescue.Pokój wysłany bladoróżowym grubym dywanem był urządzony w stylu empire.Neele nie interesował się nim bliżej, bo dnia poprzedniego przeprowadził dokładne oględziny, ze szczególnym uwzględnieniem biureczka-cacka.Nagle jednak skamieniał z wrażenia, gdy pośrodku bladoróżowego grubego dywanu zobaczył grudkę błota.Nachylił się, podniósł ją ostrożnie i stwierdził, że nie utraciła jeszcze lepkości.Bacznie powiódł wzrokiem dokoła.Nie było innych śladów - oprócz tamtej drobiny wilgotnej ziemi.Inspektor Neele rozejrzał się po sypialce należącej do Gladys Martin.Minęło pół do dwunastej.Crump wrócił pół godziny temu, lecz kredensowa nie pokazała się dotąd.Na pierwszy rzut oka widać było, że Gladys może mieć dobrą szkołę jako służąca, z natury jednak jest nieporządna.Łóżko sprawiało wrażenie rzadko ścielonego, atmosfera pokoju świadczyła o nieczęstym otwieraniu okna.Ale detektyw nie zaprzątał sobie głowy obyczajami domowymi Gladys Martin.Wolał poświęcić uwagę jej osobistym ruchomościom.Garderoba dziewczyny składała się przeważnie z rzeczy tanich i pozornie eleganckich.Nic nie odznaczało się dobrym gustem lub trwałością.Starszawa pokojowa Ellen wezwana dla asysty była mało pomocna.Nie wiedziała, jakie ubrania ma Gladys.Nie była w stanie powiedzieć, czy czegoś brakuje.Przetrząsnąwszy odzież i bieliznę Neele zajął się komodą, w której kredensowa przechowywała swoje skarby: widokówki, wycinki z gazet, wykroje, wzory robót na drutach, dobre rady z dziedziny kosmetyki i mody.Detektyw przeglądał to wszystko i układał w stosiki według kategorii.Karty pocztowe przedstawiały widoki rozmaitych miejscowości, w których zapewne Gladys spędzała urlopy.Trzy pochodziły od kogoś, kto podpisywał się „Bert”.Najprawdopodobniej była to osoba nazwana przez panią Crump „kawalerem”.Skreślone nienawykłą do pióra ręką zawierały po kilka słów tekstu.Pierwsza: „Wszystkiego najlepszego.Bardzo mi bez Ciebie smutno.Twój na zawsze Bert”.Druga: „Dużo tu fajnych panien, ale żadna nie umywa się do Ciebie.Niedługo Cię zobaczę.Nie zapominaj o naszym terminie.Pamiętaj! Później uszy do góry i wszystko dobrze raz na zawsze”.Trzecia była najzwięźlejsza: „Nie zapomnij! Ufam ci, Kochana! B”.Z kolei Neele zabrał się do wycinków prasowych i podzielił je na trzy grupy.Tyczyły one kwestii stroju i urody oraz szczegółów z życia gwiazd filmowych, co widocznie pasjonowało Gladys.Ponadto zdawały się interesować ją najnowsze cudowności wiedzy: latające talerze, tajne rodzaje uzbrojenia, środki zmuszające do mówienia prawdy, leki reklamowane przez amerykańskich szarlatanów.Czarnoksięskie sztuczki naszego dwudziestego wieku, jak określił to wszystko Neele.Ale nic, co znaleziono w pokoju, nie wyjaśniało zagadki tajemniczego zniknięcia Gladys.Nie prowadziła dziennika naturalnie detektyw nie spodziewał się takiego odkrycia, brał jednak pod uwagę nikłe prawdopodobieństwo tego.Nie było rozpoczętego listu ani najdrobniejszej bodaj wzmianki o czymś, co miałoby związek z nagłym zgonem Reksa Fortescue.Jeżeli kredensowa widziała coś lub słyszała, nie zostawiło to namacalnego śladu.Nie znalazł też odpowiedzi na pytanie, dlaczego druga taca pozostała w halki, a dziewczyna nagle przepadła.Detektyw westchnął i wyszedłszy z sypialki zamknął drzwi za sobą.U szczytu wąskich, kręconych schodów służbowych zatrzymał się na moment i nieoczekiwanie usłyszał tupot kroków kogoś nadbiegającego korytarzem o piętro niżej.Po chwili zobaczył w dole pełną przejęcia twarz swojego sierżanta.- Panie inspektorze! - zawołał Hay zdyszanym głosem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]