[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziewczyna, służąca w zamku, zobaczyła go pierwsza.Prała w rzece, porzuciwszy bieliznę,rzuciła się chłopakowi na spotkanie i długo biegła, potykając się, obcierając nogi.Bielizna ledwie nie została uniesiona przez potok.Intendent Szlop był niezadowolony iwybaczył niewolnicy tylko ze względu na osobistą prośbę Razwijara.Glen wrócił całkiem zmarnowany, zmarniały, ale bardzo zadowolony z wyników swojejwyprawy.Razwijar rozmawiał z nim na balkonie władcy, gdzie bujnie rozrosły się pnące rośliny,gdzie odsłaniał się przepiękny widok na wąwóz.Chłopak nie wiedział o dwóch pozostałychszpiegach wysłanych przez władcę, ale z jego opowieści wynikało niezbicie, że obaj zginęli, niewiadomo jak i gdzie.Chwat im nie uwierzył, pomyślał Razwijar.Wysłannik relacjonował przebieg wyprawy.Zbiegowie dotarli do Fier.Do tego czasuprzewrót ostatecznie osiągnął swój szczyt.Wszyscy, którym Glen jakoby pomógł uciec , byliludzmi Chwata albo od razu przeszli na jego stronę.Opowiedzieli nowemu nocnemu baronowi o tym, co on i tak wiedział, że zamek zostałprzejęty i Dok Szert jest martwy.Okazało się bowiem, że Chwat dogadał się z byłymmarynarzem, że jeden drugiemu wyśle list, w którym będzie ich umówione słowo.Herszt takiegopisma nie otrzymał.W liście Razwijara, bez umówionego znaku, od razu zwąchał oszustwo.Nocny baron był wściekły i publicznie poprzysiągł ugotować Razwijara w kotle.Ma ludzi, całąarmię.Częściowo przeszli na jego stronę poprzedni zbóje Nowa, częściowo przyszli nowispośród marynarzy.Tak, ludzie byłego nocnego barona nie poddali się od razu, Chwat stracił dużo czasu ipieniędzy, żeby wygryzć ich z miasta albo zabić.Ostro wziął się za robotę.Każdej nocy z uliczbierano nie trzy, cztery trupy, jak wcześniej, ale niekiedy po całej dziesiątce.Chwat jestnieprawdopodobnie okrutny, boją się go nawet jego najbliżsi pomocnicy.Glenowi trzęsły sięnogi, kiedy z nim rozmawiał.Powiedział o sobie, że jest byłym niewolnikiem, napojonym słodkim mleczkiem , który pomógł uciec zbirom, licząc na zysk i poprosił nocnego baronachociaż o drobną pracę.Chwat początkowo nie wierzył, zadawał podchwytliwe pytania.Glendziesięć razy oblał się potem, zanim go wreszcie wysłali do zbierania łapówek w biednymkwartale zamieszkanym przez górników.Baronowi służą ludzie z nadbrzeżnych osad, nazywająsiebie rybakami, ale naprawdę są piratami.W porcie Fier nikogo nie ruszają, ale na morskichszlakach tylko noże latają. A najważniejsze niecierpliwie zapytał Razwijar.Powiodło ci się?Glen nerwowo potarł dłonie. Jest ich dwóch.Obaj są piratami, na jednego wołają %7łniwiarz, na drugiego Kikut.ZChwatem od dawna są na noże.Swoich ludzi mają mało, ale to bestie doborowe, trzy sezonychodzili na bentalskiego smoka& Cały czas bałem się do nich zbliżyć. No i? Splunąłem, pomyślałem, raz sytusze śmierć& i poszedłem.Wszystko powiedziałem, jakkazałeś.Oczy im zapłonęły, o tak Glen rozstawił przed oczami wskazujące palce i kciuk. Ateraz ich człowiek liczy na znak z zamku.Razwijar zamyślił się. Co ty za to chcesz, Glenir? zapytał wreszcie. Obiecałeś panie dać mi broń.I jeszcze& Kobietę? Tak.Władca mimowolnie przypomniał sobie Dżal i swoje namiętne pragnienie, żeby wywiezć ją zzamku, wykraść i mieć tylko dla siebie. Jest twoja.yrenice Glena rozszerzyły się.Milcząc opadł przed Razwijarem na jedno kolano.* * *Po kilku dniach od tego spotkania zamek przeżył nalot strzelców na skrzydlakach.Jaskazobaczyła ich pierwsza i podniosła alarm.Razwijar nakazał jej pozostać w wieży i nie próbowaćużywać pierścienia.Robotnicy rozbiegli się, chroniąc się, gdzie kto mógł, przed lecącymi z niebastrzałami.Oddział składał się z sześciu skrzydlaków.Unosiły się wysoko, potem lotem pikującymspadały jeden za drugim, a napastnicy ostrzeliwali zamek, łatwo odnajdując niezabezpieczonemiejsca, zasadzając strzały w otworach wentylacyjnych, w szczelinach, w okienkachstrzelniczych.Jeden z rzemieślników został zabity na miejscu.Dwóch strażników zostałorannych.Na środkowej galerii zasiadł oddział pod dowództwem Brana i wielkie arbalety po razpierwszy pokazały swoją bojową przydatność.Ani jednego skrzydlaka nie udało się zestrzelić,ale obstrzał ze strony najezdzców został przerwany.Ptaki uniosły się, zatoczyły koło nadzamkiem, jakby obiecywały rychły powrót i odleciały za szczyty.Od tamtej pory naloty powtarzały się kilka razy.Dziesiętnik Bran uczył młodych robotnikówstrzelać z łuku.Prace zwolniły tempo, pasterze przestali pokazywać się w zamku, szpiedzydonosili Razwijarowi, że ludzie są zniechęceni i nie wierzą w opiekę zamku.Wielu z pewnością,przy najbliższej nadarzającej się okazji, ucieknie.Także patrol na przełęczy w tych dniach zostałostrzelany, z pięciu patrolujących zginęło trzech, nie uratowały ich ani tarcze, ani kryjówki.TariKoło był ranny.Jaska na wpół leżała w fotelu na wieży.Było jej niedobrze; szarpała pierścień na swoim palcu,jakby chciała go zdjąć, ale się nie zdecydowała.* * *Goniec Pod Wieczór nie na darmo otrzymał swoje imię.Zmierzch w górach następował corazwcześniej; Dalekie Zwiatło leżał na ziemi, jego jasna skóra było widoczna z daleka.Goniec stałna strzemionach, w ręce trzymał strzępek białej tkaniny, którym machał nad głową.Kiedy obuprzyprowadzono do władcy, jeszcze ściskał ten skrawek w pięści. Wojna powiedział od progu. Przyjmiemy imperatorską władzę albo nas pozabijają. Otrzymaliście tęczowy akt? Razwijar uśmiechnął się z przymusem. Imperatorboleje nad każdym swoim poddanym ? Nie potrafię czytać sucho zauważył Goniec. Seniorom przyniesiono wiadomość odnamiestnika, wszyscy wiedzieli, że tak będzie.Na granicy naszych ziem zbierają się wojska.Niepatrole wojska& Wiele wierzchowych ptaków.Wielu obcych.Wiele broni, kuznie dymią&Chcą nas przycisnąć i zabić odkaszlnął jednym uderzeniem.Jak człapacza. Co zdecydowali seniorzy? Posłali nas do ciebie.Jeśli jesteś pewny& jeśli twoje słowa nadal mają moc& gotujcie siędo walki.Ty, twoi ludzie.Twój mag
[ Pobierz całość w formacie PDF ]