[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chwilę później Irene wyszła z klasy, trzaskając drzwiami, a zaraz za nią wyszła również Fabiana.A gneseprzeczuwała już zbliżającą się falę nienawiści skierowanej przeciwko niej.Po dzwonku pobiegła do toalety, czekając, aż wszyscy opuszczą budynek szkoły.Dopiero kiedy korytarz opustoszałi gwar ucichł, poczuła się bezpieczniej.Skierowała się ku wyjściu, ale serce waliło jej jak oszalałe.Weszła na ścieżkę między trawnikami, która przecinała dzielnicę na pół i była wygodnym skrótem bezpieczeństwaprowadzącym do domu.Chwilę później została otoczona przez grupę: Irene,Fabianę, Daniele Masciego i całą resztę znaną w okolicyzeswoich chuligańskich wybryków.Początkowo nie pomyślała, że zebrali się tam z jej powodu, więc spuściła głowę,próbując przejść obok, jak gdyby nigdynic.Wszystko potoczyło się błyskawicznie.Ktoś zdjąłjej plecak i rzucił naziemię, dwóch chłopaków unieruchomiło ją, chwytając za ręce.Inni na jej oczachwyrzucili całą zawartość plecaka naziemię, wyśmiewając się ze wszystkiego, co w nim nosiła, w tym z jejleku na astmę.Nagle twarz Masciego znalazła się o centymetr od jej twarzy i nożyk, który trzymał w dłoni, otarł się o jej bluzkę.Poczuła zimne ostrze na swojej skórze i jej oddech przyspieszył.A gnese usłyszała w piersi ten świst, który zwyklepoprzedzał jej napady astmy.On rozdarł ostrzem jej bluzkę, zerwał ją z niej i wyrzucił, pozostawiając ją w samym staniku.Irene z zadowoleniem przyglądała jej się uważniez pewnej odległości.Masci przeciągnął palcem po jej nagimbrzuchu i chwycił za pasek w jeansach.Dopiero wtedy A gnese nabrała odwagi i zaczęła krzyczeć, tak głośno, jak tylkopozwalał jej na to brakujący już oddech.Kilka chwil później przyszły jej z pomocą dwie kobiety zaniepokojonekrzykiem.Tamtego popołudnia zamiast siąść do nauki, poszła do parku w pobliżu domu.Było tam wesołe miasteczkozkaruzelą, która obracała się na wszystkie strony, zjeżdżalnią i basenem pełnym kolorowych piłeczek, a wszystko byłoumieszczone na żwirze pokrywającym betonową nawierzchnię.Gdy tylko przekroczyła oświetloną bramę, opatrzoną migającym wesoło czerwono-różowym napisem „CaroselPark”, poczuła się, jakby znowu była małym dzieckiem, które trafiło do krainy czarów.Obrzuciła spojrzeniem różne możliwe rozrywki, jakie oferował jej ten migoczący dziecięcy świat, i zdecydowała sięna huśtawkę.Bujała się przez dłuższy czas, nie licząc, ile razy huśtawka wyrzucała ją w górę.Pierwiastek kwadratowyz trzystudwudziestu kosztował ją wystarczająco dużo.• • •Tego fragmentu z jej życia nie znał nikt, nawet Lorenzo.Mimo iż dostrzegała krzywdę, jaką jej zrobili, powiedziałasobie, że w pewnym sensie mieli rację.To z nią było coś nie tak.Oni robili wszystko razem, całą grupą, mieli swojekody i zasady, które uznawali za właściwe.A gnese nie była w stanie przynależeć do żadnej grupyi nie potrafiła znaleźć w sobie lekkości bycia tych dziewczyn,które myślały jedynie o tym, jak wyeksponować swoje ciała.W każdym razie ona nie miała czego eksponować.Teraz jednak było inaczej.Nie była już sama – Lorenzo był przy niej.Odwróciła się, żeby na niego zerknąć i poczuła wdzięczność, za to tylko, że wrócił.W pewnym sensie był do niejpodobny.Oboje czuli, że nie pasują do reszty – wybrali sobie czarny kamień, zamiast złotego piasku.On też miał za sobą okropnie trudny rok.I nie tylkoze względów towarzyskich.Jego rodzice rozwiedli się rok po jego ostatnim pobycie na wakacjach w Romanii.To był szybki i nieuchronny proces, którego Lorenzo nie był w stanie do końca zrozumieć – nie wiedział, kiedy sięrozpoczął, a jego powody pozostawały owiane tajemnicą.Oczywiście, gdy chodziło o podjęcie decyzji, z kim chciałby spędzić resztę swojego nastoletniego życia, wybrałmatkę.Dlatego że to ona została porzucona, ale również dlatego, że więź między nimi była niezwykle silna.Kiedy ojciec wyprowadził się z ich wspaniałego mieszkania na poddaszu w centrum Mediolanu, aby zamieszkaćw Rzymie, powiedział mu, że to była tylko tymczasowa zmiana, związana z pracą.Rzeczywiście został przeniesiony, ale to on sam poprosił o przydzielenie mu stanowiska w jednej z najbardziejrenomowanych kancelarii prawniczych stolicy.Wszyscy wiedzieli, że w Rzymie miał inną kobietę, której tożsamość przez lata pozostawała dla Lorenza wielkąniewiadomą.Często starał się ją sobie wyobrazić, chociaż trudno było mu pomyśleć, że istnieje na świecie kobieta piękniejszai bardziej interesująca niż jego matka – dziwnaistota, z pozoru delikatna i krucha, potrafiąca jednak, po odejściumęża, okazać swoją prawdziwą, zupełnie odmienną, naturę.Marie-Helène odpychała od siebie wszelkie cierpienie, narzucając całemu ciału i umysłowi chęć działania.Wróciła dopracy jako nauczycielka gry na fortepianie w prywatnej szkole, czasem udzielała też lekcji w domu.Tamtego dnia, gdyojciec Lorenza odszedł, Marie-Helène usiadła przy fortepianie.Lorenzo zamknął sięw swoim pokoju.Gdy jego ojciec z trzaskiem zamknął za sobą drzwi, zapadła długa cisza.Usłyszał muzykę i wyszedł do przedpokoju, wpatrując się w jasny parkiet oświetlony słońcem wdzierającym się dodomu.Z każdym krokiem miał wrażenie, że zostawiał za plecami cząstkę swojego życia, tę, w której wszyscytroje żylirazem.Jego matka siedziała w salonie przy fortepianie,dłonie poruszały się lekko i płynnie po klawiszach, a pomalowane nabiało paznokcie odbijały promienie popołudniowego słońca.Marie-Helène, a raczej Melène.Tak mówił na nią Lorenzo.Kiedy był mały, nauczył się nazywać ją w ten sposóbi potem tak już zostało – pieszczotliwe zdrobnienie, na którepozwalała tylko jemu.Melène nie odwróciła się od razu.Grała dalej, choć czuła się obserwowana, do samego końca utworu.Lorenzo stał nieruchomo na progu, wyglądał pięknie, niedawno skończył dwanaście lat i delikatny akcentmłodzieńczości pojawił się na jego policzkach.Kobieta odwróciła się i spojrzała na niego, na swoje dziecko, które zaczynało stawać się chłopcem, i którewniedługim czasie miało stać się mężczyzną.Lorenzo dostrzegł błysk w jej wilgotnych od łez oczach, nie płakała jednak – łzy tkwiły nieruchomo, zamrożonewjasnym błękicie oczu, podczas gdy na ustach pojawił się szeroki, dodający otuchy uśmiech.Matka została porzucona dla innej kobiety
[ Pobierz całość w formacie PDF ]