[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Usiądz.Usiadła.W długiej ławce z tyłu.Popatrzyła w górę na naturalnychrozmiarów figurę Chrystusa nad ołtarzem.Wcale by się nie zdziwiła,gdyby nagle z jego boku popłynęła krew.Kilka osób siedziało ze schy-lonymi głowami w ławkach, poruszając ustami w modlitwie, ale koś-ciół w zasadzie wypełniała tylko pustka i Lidia zrozumiała, dlaczegoludzie tu przychodzą.Aby zapełnić tę pustkę.Jej serce uspokoiło się,panika ustąpiła.Tu mogła pomyśleć.- Módlmy się - powiedział Parker i oparł głowę na dłoniach, po-chylając się do przodu ku oparciu ławki przed sobą.Zrobiła to samo.- Panie, wybacz nam nasze grzechy - szepnął Parker.- A szczególniewybacz tej młodej dziewczynie jej postępek i ześlij jej spokój, któryprzynosi zrozumienie.Dobry Boże, pokieruj nią swą wszechmogącądłonią, ześlij jej łaskę Jezusa Chrystusa, naszego Zbawcy, amen.Lidia patrzyła przez palce, jak wesz drzewna zbliża się do dziur-kowanego błyszczącego buta Parkera.Zapadło długie milczenie.Za-stanawiała się, czy nie uciec, skoro puścił jej rękę.Ale nie uciekła.Nimzdoła zmienić tę absurdalną modlitewną pozycję, zdąży ją złapać, azresztą podobało jej się tutaj.Ta pustka i ta cisza.Kiedy zamknęłaoczy, miała wrażenie, że się w niej unosi.Jakby patrzyła na wszystko zgóry.Machała na do widzenia szczurom i głodowi na dole.Czy takwłaśnie czują się anioły? Lekkie, beztroskie i.Otworzyła raptownie oczy.Jeśli odpłynie na puszystej białej chmur-ce, kto zadba o jej matkę i Sun Yat-sena? Bóg niewiele robił dla milio-nów umierających z głodu Chińczyków, więc pewnie nie będzie sobiezawracał głowy Walentyną i chudym białym królikiem.Pozwoliła, by wokół niej znów osiadła cisza.Oczy miała na wpółprzymknięte.- Panie Parker?- Tak?RLT - Czy ja też mogę się pomodlić?- Oczywiście.Po to tu przyszliśmy.Odetchnęła głęboko.- Panie Boże, proszę, wybacz mi.Wybacz mi mój grzech i pozwólmamie wydobrzeć z choroby, i proszę, nie pozwól, żeby umarła tak jaktatuś, kiedy będę w więzieniu.- Tu przypomniała sobie słowa, któreczęsto powtarzała pani Yeoman.- I błogosław wszystkie swoje dzieciw Chinach.- Amen.Po chwili wyprostowali się oboje.Parker patrzył na nią z troską, któ-ra przytępiła złość w jego brązowych oczach.Położył rękę na jej ra-mieniu.- Gdzie mieszkasz?*- Jak się nazywasz?- Lidia Iwanowa.- Powiedziałaś, że twoja matka jest chora?- Tak, jest chora, leży w łóżku.Dlatego poszłam sama do miasta idlatego musiałam zabrać panu portfel.%7łeby zapłacić za lekarstwa.- Powiedz mi prawdę, Lidio.Kradłaś już wcześniej?Lidia zwróciła ku niemu wstrząśniętą twarz.Jechali rykszą do Dziel-nicy Rosyjskiej.- Nie, panie Parker, nigdy.Niech mi pan utnie język, jeśli kłamię.Kiwnął głową, uśmiechając się lekko.Pomyślała, że przypomina sowę.Okrągłe okulary, okrągła twarz i mały nos sterczący jak dziób.Najwy-razniej jednak nie był taki mądry jak sowa.Była pewna, że kiedy zoba-czy matkę w łóżku, pijaną do nieprzytomności, i ich ponure poddasze,które wygląda jak niedzwiedzia nora, serce mu stopnieje i ją puści.Za-pomni o tej przeklętej policji i może nawet da jej kilka dolarów na je-dzenie.Spojrzała na niego ukradkiem.Bo miał przecież dobre serce.Prawda?RLT - Czy ten zegarek, który panu skradziono, był bardzo cenny? - spy-tała.Ryksza turkotała już po jej ulicy, a ta nawet w jej oczach wy-glądała bardzo nędznie.- Tak, ale nie o to chodzi.Należał do mojego ojca.Dał mi go, nimwyruszył do Indii, gdzie zginął.Od tamtej pory miałem go zawsze przysobie.Był dla mnie ważny, bo wiedziałem, że przez wiele lat ojciec no-sił go w kieszeni kamizelki, tak jak potem ja.Ale przepadł.Lidia odwróciła głowę.Do diabła z tym Parkerem.*Wbiegła na drugie piętro, słysząc za sobą kroki Parkera.To ją zasko-czyło.Musi mieć lepszą kondycję, niż na to wygląda.Otworzyła drzwina poddasze, wpadła do pokoju i.Stanęła jak wryta.Nie poczuła, jak wpadł na nią Parker, ale usłyszała, jak jęknął z za-skoczenia.- Mamo! Czujesz się już.lepiej?- O co ci chodzi, kochanie? Przecież nic mi nie było.Nic w ogóle.Nic w ogóle.Walentyna stała na środku pokoju, a choć jej włos i suk-nia były ciemne, zrobiło się tu jaśniej.Włosy, miękkie i pachnące, opa-dały jej połyskliwym płaszczem na ramiona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Seria do Torebki Jacobs Kate Pištkowy Klub Robótek Ręcznych
    Vitamin K2 and the Calcium Paradox Kate Rheaume Bleue noimg
    Andrews Ilona Kate Daniels 04 Magia Krwawi
    Griffin Kate Matthew Swift 02 Nocny Burmistrz
    Andrews Ilona Kate Daniels 04 Magia Krwawi(1)
    Grey India, Hiwitt Kate Za jakie grzechy
    Lord Brown Kate Zapach gorzkich pomarańczy
    Kate Lauren Upadli 02 Udręka
    Coscarelli Kate Ciernie sławy
    Lesser Kan and Li Inner Sexual Alchemy by Michael Winn Introductory Talks (2001)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl