[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. ZajrzaÅ‚am doniej, a tam nikogo nie byÅ‚o! Uspokój siê poradziÅ‚ policjant.WstaÅ‚, podszedÅ‚ do niej, obj¹Å‚ ramieniemi poprowadziÅ‚ do krzesÅ‚a obok Payne a, a sam usiadÅ‚ za biurkiem. Spróbuj po-woli opowiedzieæ, co siê staÅ‚o. Doktor zadzwoniÅ‚ do mnie mniej wiêcej pół godziny temu.ChciaÅ‚ z tob¹mówiæ, wiêc powiedziaÅ‚am, ¿e jesteS w komisariacie.Nie mogÅ‚am ju¿ zasn¹æ.ZeszÅ‚am do kuchni, ¿eby zrobiæ sobie herbaty.Kiedy siê parzyÅ‚a, postanowiÅ‚amzajrzeæ do Karen i stwierdziÅ‚am, ¿e nie ma jej w pokoju.Podejrzewam, ¿e wyszÅ‚aprzez okno, jak mi kiedyS o tym opowiadaÅ‚eS. Mo¿e po prostu wczeSnie wstaÅ‚a i wybraÅ‚a siê na spacer? podsun¹Å‚ sze-ryf, choæ sam w to nie wierzyÅ‚. O szóstej rano? Zreszt¹ po co miaÅ‚aby wychodziæ przez okno? Wydajemi siê, ¿e zniknêÅ‚a znacznie wczeSniej i ¿e ma z tym coS wspólnego B.C.Bin-gham. Dlaczego tak uwa¿asz? ByÅ‚ jedyn¹ osob¹, która odwiedziÅ‚a j¹ wczoraj, a poza tym to wÅ‚aSnie onodprowadziÅ‚ j¹ do domu po prywatce w Halloween. Nie widzê zwi¹zku. Mo¿e i masz racjê.Ale zatelefonowaÅ‚am do rodziców B.C., zanim tu przy-szÅ‚am.Oboje maj¹ grypê.Pani Bingham czuje siê ju¿ du¿o lepiej.Jej m¹¿ wci¹¿le¿y w łó¿ku. Mówimy o Karen i Bentleyu. Tak, tak.No wiêc pani Bingham poszÅ‚a sprawdziæ, czy syn jest u siebiei tak¿e go nie zastaÅ‚a.Oboje zaginêli. Nie wiem, czy zaginêli to odpowiednie sÅ‚owo.Jenny, zaskoczona, chwilê mySlaÅ‚a, a w koñcu wybuchnêÅ‚a: Mówimy o twojej córce, a nie o jakiejS uciekinierce! krzyknêÅ‚a. MójBo¿e, Jack! Przestañ byæ policjantem choæ na piêæ minut!136 Nie musisz robiæ mi wykÅ‚adów na temat obowi¹zków ojca, Jen.Znam Karen.Jest potwornie uparta, a jednoczeSnie bystra.JeSli B.C.tak¿e nie ma w domu, to zna-czy, ¿e nie jest sama.Da sobie radê.Pewnie wróci do domu przed lunchem. ObyS miaÅ‚ racjê mruknêÅ‚a bez przekonania Jenny.ObdarzyÅ‚a Jacka dÅ‚u-gim, uwa¿nym spojrzeniem. Jestem w domu, gdybym byÅ‚a potrzebna.OdwróciÅ‚a siê na piêcie i opuSciÅ‚a komisariat.Slater odczekaÅ‚, a¿ trzasnêÅ‚yprzeszklone drzwi wejSciowe i rozsiadÅ‚ siê wygodniej w fotelu. Rwietnie sobie poradziÅ‚eS powiedziaÅ‚ cicho Payne. Ale z twojej minywnioskujê, ¿e przej¹Å‚eS siê nieobecnoSci¹ Karen. OczywiScie, ¿e tak! warkn¹Å‚ policjant.Ze zÅ‚oSci¹ odsun¹Å‚ fotel i wstaÅ‚.Ta smarkula waÅ‚êsa siê gdzieS po okolicy, a ja mam na gÅ‚owie oblê¿enie miastecz-ka.Jezu! Z hukiem zamkn¹Å‚ jedn¹ z szuflad i zwróciÅ‚ siê do doktora: Powiedzmi, co powinienem robiæ.Szukaæ córki, czy te¿ peÅ‚niæ zawodowe obowi¹zki? Przede wszystkim powinieneS siê przespaæ, bo nie bêdziesz w stanie zro-biæ ani jednego, ani drugiego.Uwa¿am te¿, ¿e w twojej uspokajaj¹cej opinii byÅ‚owiele racji.Wydaje mi siê, ¿e w ci¹gu kilku godzin Karen caÅ‚a i zdrowa wróci dodomu.Od niemal pół wieku opiekujê siê ró¿nymi nastolatkami i nauczyÅ‚em siêtylko jednego: ¿e nie mo¿na ich zrozumieæ.Zachowuj¹ siê w sposób, który nam,dorosÅ‚ym, trudno poj¹æ. Ty te¿ potrafisz rozÅ‚adowywaæ napiêt¹ atmosferê, doktorze.Mam tylkonadziejê, ¿e obaj siê nie mylimy. WróciÅ‚ do biurka, usiadÅ‚ i zacz¹Å‚ bêbniæ palca-mi w porêcze.Marszcz¹c brwi popatrzyÅ‚ na zegarek. Ju¿ po siódmej.Wróbel wyruszyÅ‚ dwie godziny temu.Do diabÅ‚a, ¿eby tyl-ko i on nie zagin¹Å‚!Hawke, ubrany w mundur polowy, którego nie u¿ywaÅ‚ od piêtnastu lat, po-trzebowaÅ‚ godziny tu¿ przed Switem, by przemierzyæ trasê od Mill Bridge do skrajuFarmy Drake a.Drzewa, niektóre nawet dwustuletnie, tworzyÅ‚y gêst¹ Scianê.Sto-j¹c na samym brzegu rzeki, byÅ‚ niemal pewien, ¿e nie zostanie wykryty przez¿aden radar naziemny, ale jednak poruszaÅ‚ siê z nadzwyczajn¹ ostro¿noSci¹, cokilka chwil przystaj¹c i nasÅ‚uchuj¹c.Ten puÅ‚kownik w Smiesznym stroju nie spra-wiaÅ‚ wra¿enia gÅ‚upca i zapewne wystawiÅ‚ liczne posterunki.Cel wyprawy wskazaÅ‚ Wróblowi Slater.Wszystko przemawiaÅ‚o za tym, ¿ebakteria, która przypadkowo wyrwaÅ‚a siê na wolnoSæ w miasteczku, byÅ‚a trans-portowana wÅ‚aSnie tam.Jedyne podejrzane miejsce poza centrum medycznym toniewielkie lotnisko tu¿ za poÅ‚udniow¹ granic¹ Jericho Falls.DoskonaÅ‚a pozycjaze strategicznego punktu widzenia.S¹dz¹c po zaobserwowanej liczbie wojska, ¿oÅ‚nierzy przetransportowano praw-dopodobnie powietrzem, zapewne przy u¿yciu herculesów ze skrzydÅ‚a transporto-wego lotnictwa, z bazy siÅ‚ pokojowych w Portsmouth.PotrafiÅ‚y one wyl¹dowaæ nadwustumetrowym pasie, a nadlatuj¹c z poÅ‚udnia na niskim puÅ‚apie nie zostaÅ‚y za-uwa¿one przez mieszkañców.Lotnisko, poÅ‚o¿one na uboczu, na otwartej przestrze-ni, wydawaÅ‚o siê idealnym miejscem do zorganizowania bazy operacyjnej.137Lotnisko komunalne Jericho Falls jeden z najlepszych pomysłów LutheraCoyle a na usprawnienie wÅ‚asnej dziaÅ‚alnoSci le¿aÅ‚o na równinie w ksztaÅ‚cienieregularnego trójk¹ta.Jego granice wyznaczaÅ‚y wzgórza, lesisty skraj FarmyDrake a, biegn¹ca z poÅ‚udnia na północ Airport Road i stara trasa kolejowa Bal-timore-Ohio.Zbli¿ywszy siê do skraju lasu, Wróbel znalazÅ‚ siê w odlegÅ‚oSci niecaÅ‚ychdwustu metrów od jedynego pasa startowego.Aby dostaæ siê do niewielkiegobudynku terminalu, niewidocznego w półmroku, nale¿aÅ‚oby pokonaæ odkryty te-ren.ByÅ‚o niemal pewne, ¿e ogrodzenie jest systematycznie patrolowane, a jeSliustawiono radary, to przede wszystkim tam.Uzbrojony jedynie w kuszê Å‚owieck¹i dÅ‚ugi nó¿, Hawke nie zamierzaÅ‚ potwierdzaæ swoich przypuszczeñ.WybraÅ‚ siêprzecie¿ na rekonesans, a nie na akcjê zaczepn¹.PostanowiÅ‚ pod¹¿aæ dalej wzdÅ‚u¿rzeki do linii kolejowej, tras¹ gwarantuj¹c¹ staÅ‚¹ osÅ‚onê.Druga faza wyprawy pochÅ‚onêÅ‚a kolejne piêædziesi¹t minut i gdy Wróbel dotarÅ‚do betonowego filaru starego, stalowego jednotorowego mostu, Swit rozpraszaÅ‚ju¿ ciemnoSci.Miêdzy rzek¹ a drog¹ tu i tam rosÅ‚y drzewa, a dalej byÅ‚o ju¿ lotni-sko.Hawke przypadÅ‚ do zimnej, wilgotnej ziemi i zacz¹Å‚ siê czoÅ‚gaæ.Piêæ minutpóxniej dotarÅ‚ na skraj lasu.Szosa znajdowaÅ‚a siê bezpoSrednio przed nim.Ostro¿-nie wyj¹Å‚ lornetkê z torebki u pasa i zacz¹Å‚ lustrowaæ teren.Od tej strony lotniska nie byÅ‚o ogrodzenia, tylko pÅ‚ytki rów odpÅ‚ywowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]