[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Henryk wstał. Nie potrzeba wybąkała. To za wiele.Mogę dostać pracę.Mogłabym dostać, tylko niezbyt dobrze się czułam od czasu poronienia. Poronienia? Tak.Byłam w ciąży, tylko Sandy nie chciał mieć dziecka, więcpozbyliśmy się. Ach. Myśli Henryka zawirowały.Czy nieślubne dziecko Sandy egoodziedziczyłoby majątek? Jak przedziwnie układało się wszystko wokółniego.Henryk zauważył nagle, że jest mu wesoło, ale nie miał czasuzapytać siebie, dlaczego. Co pani robi? zapytał. To znaczy, co pani robiła dotychczas? No, więc kiedyś.widzi pan, jestem sierotą i nigdy nie chodziłam doporządnej szkoły.Uciekłam do Londynu, kiedy miałam czternaście lat.Poszłam na Piccadilly Circus, to było jedyne miejsce w Londynie, o jakimsłyszałam.A potem.będzie pan o mnie zle myślał.zostałamstriptizerką. To znaczy tancerką? No tak, jeśli pan tak woli.Robiłam.mężczyzni byli tacy okropni.Cały czas się bałam.trzeba było robić.to, co kazali.więc potemzostałam. Prostytutką? Tak.Teraz pan nie będzie chciał. Panno Whitehouse, proszę.Mam dla pani wiele szacunku, proszęmi wierzyć. To było okropne życie. Jestem pewien.Uważam panią za ofiarę.Ale jak pani poznałaSandy ego? Zobaczył mnie w lokalu.Obraz Sandy ego siedzącego w ciemności i przyglądającego się, jakpanna Whitehouse się rozbiera, poruszył nagle serce Henrykaprzejmującym dreszczem prawdy.Dziwne, ale była to najprzyjemniejszarzecz, jaką kiedykolwiek mógł pomyśleć o swoim bracie.Przed oczymażywo stanęła mu scena, w której brał udział nie znany mu Sandy; dusznasalka, milczący, zapatrzeni mężczyzni, niezręczna, bezbronna nagadziewczyna. Kiedy zaczynałam, byłam młodsza i szczuplejsza, kiedyś mówiono,że jestem piękna.Widzi pan, teraz utyłam i. A więc Sandy.poznał panią i. Zobaczył mnie, a pózniej znowuśmy się spotkali.Naprawdę tochyba mnie wyratował.Nie wiem, co by się ze mną stało, gdyby Sandy sięmną nie zajął. No i kochał panią. Powiedział, że jestem typem femme fatale.Chyba podobało mu się,że byłam tym, kim byłam.Biedny Sandy pomyślał Henryk.Samotność, martwota umarłych.Odczuwał dotkliwą, pełną fascynacji ciekawość, ale jakiś wstyd niepozwalał mu wypytywać dalej, a nawet już w tej chwili nakazywał odejść,pocieszyć ją i wyjść. Ale oczywiście nie wiedziałam, czy będzie troszczył się dalej.Straciłam urodę, a bez ślubu kobieta nie ma żadnej pewności i zawsze siębałam, że kiedyś powie mi po prostu, że wszystko już skończone.Jej głos, z lekkim środkowoangielskim akcentem, o głębokim,przymilnym, pieszczotliwym rytmie, pobrzmiewał nieustannie jakimśrozpaczliwym błaganiem.W ten sam sposób pewnie rozmawiała zmężczyznami, którzy.A potem był Sandy i oczywiście ona nie należała dojego sfery, i nigdy nie mogła się spodziewać, że się z nią ożeni. Panno Whitehouse, niestety muszę już iść, czuję, że jestemintruzem. Och, proszę nie odchodzić! Ręka jej nerwowo zatrzepotała przypiersi, próbując zapiąć guzik. Nie, nie, to jest pani mieszkanie, pani własność.Mam nadzieję, żepozwoli pani udzielić sobie pomocy finansowej.Ostatecznie. Proszę nie odchodzić! Tak się cieszę, że pan przyszedł! Byłam takaniespokojna, myślałam, że dostanę list od adwokata, więcuporządkowałam wszystko, jakby mnie tu nie było.Zdawało mi się, że niepowinnam tu zostać, ale nie miałam gdzie pójść.Widzi pan, nie mieliśmyżadnych znajomych.Dowiedziałam się o tym z gazety i nie miałam nawet zkim porozmawiać.%7łyłam jak w więzieniu, dosłownie, Sandy nigdy nielubił.Był taki zazdrosny, ciągle dzwonił, żeby sprawdzić, czy tu jestem.Sandy zazdrosny.Niewątpliwie też czuł się winny.Henryk zprzerażeniem i zmieszaniem poczuł nagle litość dla nich obojga. Proszę się nie martwić, panno Whitehouse, nie ma paninajmniejszego powodu, nie dopuszczę do tego. Ale przyjdzie pan jeszcze i powie mi, co mam robić? Dużeciemnoniebieskie oczy w czerwonych obwódkach spoglądały na niegonieśmiało, potulnie, a cichy przymilny głos powtarzał rytmiczne błagania.Henryk pomyślał, że z tą kobietą poczciwy Sandy musiał się czuć jakradża. Oczywiście, że przyjdę. Tak bardzo go kochałam. Proszę, niech pani już nie płacze. Nie będę dla pana ciężarem, wezmę jakąś pracę, oczywiście nietaką pracę. Nie, oczywiście nie.Ale co.innego umie pani robić? Cóż, prawdę mówiąc nic, ale. Proszę się nie martwić.i, panno Whitehouse, proszę, niech panistąd nie ucieka.mówię to, co myślę, zatroszczę się o panią.Chciałbym,żeby pani tu została. O, dziękuję, dziękuję. A teraz muszę iść. Wspomniał pan coś o.nie znoszę prosić o pieniądze, ale gonię jużresztkami. Ach, oczywiście, przepraszam.Proszę, dam pani czek.Czy to narazie wystarczy? Och, to o wiele za dużo! Chodziło mi tylko. Głupstwo, proszę to wziąć.Za.zadzwonię do pani.Proszę mitylko podać numer.Ale obiecuje pani, że się stąd nie ruszy? O tak, obiecuję! Dziękuję bardzo, przywrócił mi pan nadzieję!Przyjdzie pan jeszcze, prawda? Tak, przyjdę.niedługo.zadzwonię.pomogę pani, jak tylkopotrafię.daję słowo.tak się cieszę, że panią poznałem.naprawdę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]