[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dwa kieliszki mocnego czerwonego wina wypite na pusty żołądeksprawiły, że zakręciło jej się w głowie jak jeszcze nigdy.Ulica wydawałasię halucynacją, malowaną dekoracją, a tłoczyły się na niej duchy bezżycia.- Chcę cię pocałować jeszcze raz - usłyszała Eve swój głos.- Chcę.chcę.- To niemożliwe, śmieszne - odparł sucho.- Tu nie ma dokąd iść,nigdzie nie bylibyśmy sami.Chodz ze mną do pensjonatu, niedaleko stąd.Mam dwa pokoje.Miejsce jest bardzo przyzwoite.Milcząco skinęła głową, dając oszołomione przyzwolenie.Przezchwilę plątały jej się po głowie wątpliwości, co powiedziałyby mama,ciotka albo Louise.Z rozmarzeniem pomyślała, że weszła na nieznanyteren, a potem zapomniała o wszystkich, pospieszyła za Alainem.Drugi pokój, do którego Alain jako gwiazda programu miał prawogdy trupa wyjeżdżała poza Paryż, był niemal w całości zapełnionykompletem ciemnoczerwonych wiktoriańskich mebli, obitych pluszem.Właśnie tam, na szerokiej, długiej i kulawej sofie usiadła Eve.Wyglądała,jakby przyszła złożyć wizytę, czuła zaś, że leci w bezkresną otchłań, opadaw lęk, rozkosz, omdlenie pełne zadziwienia i niepokoju o przyszłość.Alain cisnął kapelusz w kąt i zdjął marynarkę, spoglądając na sofę zuczuciem łączącym erotyczne podniecenie z niepohamowaną wesołością,ponieważ Eve wciąż siedziała w rękawiczkach, machinalnie naciągniętychpo wyjściu z kawiarni.Usiadł przy niej, spojrzał jej w oczy, i wtedy obokwyraznego przerażenia dostrzegł także uporczywe dążenie do swobody,które zaprowadziło ją tak daleko.Szybko zdjął jej kapelusz, wyłuskał szpilki i rozpuścił włosy naramiona.Szybko ściągnął z palców rękawiczki i szybko rozpiął górneguziki bluzki.Nie odezwała się nawet, kiedy nachylił się i zsunął jej butyna wysokim obcasie, ani kiedy otoczył ją ramionami i pociągnął na sofę.Gdyby nie przyspieszony rytm oddechu, mógłby sądzić, że Eve nie zwracana to uwagi.Póki jej nie pocałował, namiętna niewinność, z jaką Eve powitałajego pocałunek, była jak uderzenie w twarz.Usta miała zamknięte, aleprzycisnęła je do jego warg mocno, z niezaprzeczalną pasją i pożądaniem.Niewątpliwie pragnęła pocałunków jak niczego na świecie, ale teżniezaprzeczalnie wiedziała o pocałunkach nie więcej niż dziecko.RamionaEve otoczyły szyję Alaina tak mocno, że nie miał miejsca, by przesunąćusta z jej warg na inne części twarzy.Mocno zaciskała powieki.Obojezastygli na pluszowej sofie w pozycji, która groziła im runięciem napodłogę przy najlżejszym poruszeniu.- Czekaj - szepnął Alain.Kiedy niechętnie, lecz posłusznie przestałago całować, łagodnie rozplótł jej ramiona i lekko odchylił ciało.- Popatrzna mnie, Eve.Zerknęła niecierpliwie, pragnąc znów wtulić się w jego wargi,zamknąć oczy i skupić się na doznaniu ust, których dotyk tak różnił się odwrażeń znanych jej dotychczas; były twarde choć rozpulchnione, czułemimo ukrytych pod skórą sprężystych mięśni.- Chcę ci pokazać, jak całować - szepnął i palcem prawej dłoni obiegłkontur jej ust z taką dokładnością, z taką uwagą, jakby rozgrzany palec byłołówkiem, którym rysuje się, chcąc osiągnąć doskonałość.Potem zacząłnim poruszać, uciskając na zmianę górną i dolną wargę, stopniowoosłabiał w ten sposób nierozerwalne połączenie.- Uwaga - powiedział i pochylił się ku niej - nie bój się.- Czubkiemjęzyka, podobnie jak przedtem palcem, obrysował usta dwa, trzy razy: Evechciała zaczerpnąć oddech, ale Alain trzymał ją w ramionach tak, że niemogła odchylić głowy.Znowu ożywił język, starając się, by był ostrozakończony i jak najbardziej sprężysty; powoli przesuwał go tam i zpowrotem wzdłuż wąziutkiej szczeliny ust Eve.Muskał wierzchnią stronęwarg, aż powitała go wilgoć otwierającego się wnętrza.Teraz czułcudownie rozluznione usta dziewczyny wtulone w jego usta i całował wewłasnym, sprawdzonym rytmie; nie było pocałunku bez celu, każdyoznaczał nowy podbój.Dopiero kiedy poruszyła się gwałtownie w jegoobjęciach, wyraznie rozpalona niecierpliwością, delikatnie, prawieniezauważalnie powrócił do pieszczoty językiem.Doznanie było ulotne,trwało okamgnienie, ale przeszyło ją tak, że krzyknęła w uniesieniu.- Niech poczuję twój język - rozkazał.- Chcę go mieć w ustach.- Nie mogę! Nie mogę tego zrobić.- Na pewno możesz.Tylko raz.Zobacz, pokażę ci jak - nalegał.Wkradł się głębiej niż poprzednio, ale również powoli, ostrożnie; cofałjęzyk po każdym pchnięciu naprzód, wreszcie poczuł drżące i bojazliwedotknięcie, z którego zorientował się, że Eve zebrała odwagę i spełniłajego życzenie.Nie dał po sobie poznać, że cokolwiek zauważył, póki Evenie dotknęła go ponownie, już nieco mocniej i śmielej, nadal jednak niereagował.Dopiero kiedy język Eve wbił się w jego usta po raz trzeci,Alain pochwycił go wargami i wessał niczym brodawkę piersi.Alain był nie nasycony, ale mocno trzymał zmysły na wodzy.Tylkojej wargi, tylko język, powiedział sobie; najpierw tylko to, pomyślał zdeterminacją, czując że grunt usuwa mu się spod nóg.Przed godziną Evenie wiedziała, jak całować.Teraz mimowolne ruchy miednicy mówiłyAlainowi, że tego wieczoru dziewczyna nie oparłaby się niczemu.Zmusiłsię, by z wolna ją odsunąć, Eve omdlewała bowiem z namiętności, o którejnie wiedziała, że jest namiętnością, szalała z żądzy, o której nie wiedziała,że jest żądzą, płonęła potrzebą, o której nie wiedziała, że jest potrzebą.- Nie, Alain - błagała - nie przestawaj.- Poczekaj chwilę.Zaraz wrócę.- Znikł w sypialni.Zawsze jestniezawodny sposób, myślał, odpinając guziki spodni i oswabadzającnabrzmiały do niezwykłych rozmiarów organ, zawsze można w ten sposóbzabezpieczyć się przed zbyt szybkim końcem.Stanął przed miską nastoliku w kącie i zaczął się onanizować, myśląc o nie widzianym jeszczeciele Eve.W kilka sekund było po wszystkim, miał teraz czas na pełneupojenie rozkoszą, której odmawiał sobie przez tyle wieczorów.Drżącnalał do miednicy wody z dzbanka, umył się i wytarł, z powrotem zapiąłrozporek i wrócił do drugiego pokoju, gdzie Eve wciąż leżała na sofie.Delikatnie wziął ją w ramiona i znowu okrył pocałunkami.Terazbyło łatwiej okazać delikatność.Cieszyła go władza, jaką miał nad sobą.Za drugim razem niezmiennie wszystko szło lepiej i trwało o wiele dłużej,nawet z kobietą, która wiedziała, co robi.Krótkie wyjścia Alaina z wielusypialni zapewniły mu reputację niezrównanego kochanka.Zręczne i wprawne palce Alaina poradziły już sobie z większościąguzików biegnących ku dołowi przez całą bluzkę Eve.Wkrótce byłyodpięte co do jednego, a Alain uwalniał Eve od paska ciasno opinającegotalię Dziewczyna biernie leżała w objęciach, on zaś rozbierał ją po trochuw przerwach między pocałunkami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]