[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pekin, proszę pana.Czy mam potwierdzić?- Z pewnością i przeka\ im wyrazy szacunku.Złodzieje.Bryce kiwnął głową Evanowi i Khalehli iwyszedł.- O czym mówiliśmy?- O Inver Brass - odparł Evan.- Oni mnie stworzyli isztucznie przedstawili ludziom jako kogoś, kim niejestem.W tych warunkach moją nominację trudnonazwać wolą narodu.To oszustwo.- Pan jest oszustem?- Wie pan, o co mi chodzi.Ani tego nie chciałem, anisię nie ubiegałem.Jak pan to słusznie zauwa\ył,zostałem wmanipulowany w wyścig i wepchniętyludziom do gardła.Nie wygrałem tej nominacji, anijej nie zarobiłem, zajmując się polityką.LangfordJennings przyglądał się Kendrickowi; cisza byłapełna zamyślenia, ale i elektryczności.Myli się pan -powiedział wreszcie prezydent.- Wygrał pan izarobił.Nie mówię o Omanie i Bahrajnie, ani nawetnie o tajnej misji w Południowym Jemenie - tewydarzenia wynikały po prostu z osobistej odwagi ipoświęcenia, które wykorzystano do początkowegozwrócenia na pana uwagi.Tak samo traktuje siębohatera wojennego czy astronautę i w wyniesieniutego przed opinię publiczną nie ma nic zdro\nego.Występuję jedynie, tak samo jak pan, przeciwkotemu, \e zrobili to po kryjomu ludzie, którzy łamaliprawo i niechcący skazywali innych na śmierć, aukrywali się za kurtyną wpływów.Pan sobie na tozarobił w tym mieście, poniewa\ powiedział pan orzeczach, o których trzeba było powiedzieć, i naródpana słyszał.Nikt nie wyśmiewał się z tych taśmtelewizyjnych i nikt nie mówił panu, co powiedzieć.A to, co pan zrobił na zamkniętych przesłuchaniachwywiadu, wywołało trzęsienie ziemi.Zadał panpytania, na które nie było prawnie uzasadnionychodpowiedzi i cholernie du\a ilość okopanych wewłasnych szańcach biurokratów, przyzwyczajonychdo swojego sposobu działania, do dziś nie wie, co sięstało, poza tym, \e byłoby lepiej, gdyby się wzięli doroboty.A na koniec powiem panu jako LangJennings z Idaho, \e uratował pan naród od moichnajbardziej gorliwych współpracowników.Niezlebyśmy się z nimi przejechali, nawet nie chcę o tymmyśleć.- Prędzej czy pózniej sam by pan ichrozgryzł.Gdzieś, kiedyś jeden z nich posunąłby sięza daleko i wszystko wyszłoby na jaw.Widziałem,jak jakiś facet usiłował pana przycisnąć w OwalnymGabinecie i o mało się na tym nie przejechał.- Ach, Herb Dennison i ten Medal Wolności.- Słynnyuśmiech prezydenta pojawił się na chwilę.- Herb byłtwardy, ale niegrozny i robił du\o rzeczy, którychsam nie lubię robić.Ju\ go nie ma, praca wOwalnym Gabinecie wyszła mu na dobre.Zostałzatrudniony w jednej z tych starych firm na WallStreet, gdzie ka\dy jest członkiem jakiegośekskluzywnego klubu, do którego ani pan, ani ja niechcielibyśmy nale\eć, i jest z powrotem z chłopakamiod forsy.Herb dostał wreszcie stopień pułkownika,na którym mu tak bardzo zale\ało.- Słucham? - spytał Kendrick.- Nic, nic, niech pan o tym zapomni.Bezpieczeństwo,tajemnica państwowa, i tak dalej.- Panie prezydencie, wyjaśnijmy sobie pewne rzeczy,z których obaj zdajemy sobie sprawę.Nie mamodpowiednich kwalifikacji.- Kwalifikacji?! Kto natym świecie ma kwalifikacje do wykonywania mojejpracy? Nikt!- Nie mówię o pańskiej pracy.- A mógłby pan - przerwał mu Jennings.- W \adnym wypadku nie jestem na toprzygotowany.Nigdy nie będę.- Ju\ pan jest.- Co?- Niech pan mnie posłucha, Evan.Ja się nie oszukuję.Doskonale wiem, \e nie mam ani wyobrazni, anizdolności intelektualnych Jeffersona, obu Adamsów,Madisona, Lincolna, Wilsona, Hoovera tak,powiedziałem Hoovera, tego genialnego, potwornieoczernianego człowieka - ani Roosevelta, Trumana,Nixona - tak, Nixona, którego wadą był jegocharakter, a nie jego poglądy geopolityczne - aniKennedy'ego, ani nawet genialnego Cartera, któryna swoje nieszczęście miał za du\o szarych komórek.Teraz \yjemy jednak w innych czasach.Mamydoskonale rozwiniętą telewizję, sposobynatychmiastowego porozumiewania się.Posiadamzaufanie ludzi, poniewa\ widzą i słyszą człowieka.Widziałem naród rozczulający się nad sobą ipokonany, co mnie rozzłościło.Churchill powiedziałkiedyś, \e demokracja mo\e i ma liczne wady, alejest to najlepszy system, jaki człowiek wymyślił.Wierzę w to i wierzę w te wszystkie frazesy, \eAmeryka jest największym, najsilniejszym inajlepszym krajem na ziemi.Mo\e świadczy to omojej prostocie, ale naprawdę w to wszystko wierzę.A ludzie wszystko widzą i słyszą i niezle na tymwychodzimy.Wszyscy napotykamy na swojeodbicie w innych ludziach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]