[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie bój się.Powtarzała to tak długo, ażMariam zapadła w niespokojny sen, a Parwin wymknęła się do domu.Wczesnym rankiem następnego dnia zabrano Mariamz pomieszczenia dla kobiet, posadzono okrakiem na ośle należącym dostarego mężczyzny i odprawiono w drogę do jej nowego domu.Parwinpodbiegła do niej i wsunęła jej coś w rękę.Była to stara szminka, którą przechowywała od ślubu siostry.Tylerazy malowały usta tym jaskrawoczerwonym woskiem, że w cennejtubce zostało już bardzo niewiele koloru. %7łebyś o mnie pamiętała szepnęła Parwin.Mariam chwyciła rękę Parwin i przytuliła ją do wilgotnego policzka. Zawsze będę cię nosiła w sercu, droga przyjaciółko.Po tych słowach odjechała.Parwin stała zapłakana i patrzyła takdługo, aż drobna postać najlepszej przyjaciółki rozpłynęła się nahoryzoncie.10Parwin wydano za mąż krótko przed jej szesnastymi urodzinami.Wuj Abdullah, dumny, że znalazł tak dobrą partię dla siostrzenicy,na radosną uroczystość zaprosił nie tylko rodzinę, ale także przyjaciół,a nawet sąsiadów.Parwin próbowała przesłać wiadomość do Mariam,ale nie dostała żadnej odpowiedzi i nie wiedziała, czy przyjaciółce udasię dotrzeć do Bamijanu na ślub.Ale i tak ponad setka osób tłoczyła się w obrębie niewielkiegokompleksu zabudowań.Matka i ciotka Parwin przygotowały ją na tę uroczystość.Siedziałapo królewsku, choć niewygodnie, na haftowanym posłaniu pannymłodej.Otaczały ją i zajmowały się nią wszystkie kobiety, które robiłyjej makijaż, bardzo mocny i wyrazisty.Proszek antymonowypodkreślający oczy odznaczał się najgłębszą czernią, szminka była takczerwona jak letnie maki, a puder bielszy od śniegu na szczytach górHindukusz.Kiedy kobiety skończyły, cofnęły się, by podziwiać swojedzieło. Och! westchnęły wszystkie równocześnie. Jesteś pięknąpanną młodą.Parwin patrzyła na swoje odbicie z uśmiechem na pomalowanychustach.Nie używała szminki przez cały rok od wyjazdu Mariam.Matkamiała wprawdzie niewielką tubkę szminki, ale malowanie ust beznajdroższej przyjaciółki nie przynosiło żadnej radości.O, gdyby tylkoMariam tu była, myślała Parwin, umalowałaby się moją nową szminkąi zobaczyłaby mnie w muślinowym białym stroju i białej jedwabnejchuście.Zamknęła oczy i myślała o przyjaciółce.W końcu zabrano ją z pomieszczenia dla kobiet na ceremonię ślubu.Stała zdenerwowana u boku Raziqa w otoczeniu wuja Abdullaha i braci,kiedy mułła czytał modlitwy.Po zakończeniu modłów i recytacjachprzesunięto nad ich pochylonymi głowami Koran i udrapowano nadnimi chustę.Pod chustą było błyszczące lustro, co pozwalałomałżonkom spojrzeć na siebie po raz pierwszy.Raziq uśmiechnął sięw lustrze od ucha do ucha, ale Parwin, nadal zdenerwowana, zakryłausta dłonią i odwróciła wzrok.Raziqowi podano Koran, by przeczytał krótki werset.Następnierozwiązano chustę i ogłoszono, że Parwin i Raziq są mężem i żoną.Obróciła się, by spojrzeć na Raziqa, który stał obok i patrzył jejprosto w oczy.Zaskoczona odwróciła wzrok.Nigdy jeszcze żadenmężczyzna a w każdym razie odkąd przestała być dzieckiem nieprzyglądał jej się tak wprost, ale on był teraz jej mężem.Mężem!Przeszył ją dreszcz.Niemal nie mogła w to uwierzyć.Popatrzyław ziemię, poczuła lekki zawrót głowy, żołądek podskoczył jej do gardła.Zaczęła się uczta, podczas której siedziała koło niego, jednak mimowspaniałego jedzenia nie mogła się zmusić, żeby cokolwiek przełknąć.%7łołądek nadal tańczył z podniecenia. No i co, moja piękna żono powiedział Raziq. Akurat dzisiajnie masz apetytu? Uśmiechnął się szeroko i dotknął jej ręki.Serce Parwin galopowało.Nazwał ją piękną.Czy rzeczywiście byłapiękna? Czy on naprawdę tak myślał?W raju musi być tak, jak jest dzisiaj, pomyślała.Znowu na niegopopatrzyła i tym razem serce jej podskoczyło. Musisz jeść, Parwin powiedział łagodnie, a przy tymżartobliwie. Chcę mieć silną żonę. Uśmiechnął się, a onaposłusznie zaczęła jeść. Mój mężu& Zawahała się, niemal bała się odezwać do tegoobcego człowieka o łagodnych oczach. Jestem silna i nawet jeślidzisiaj zjem niewiele, to nie sprawię ci zawodu. Odwróciła wzrok,a Raziq pieścił jej dłoń. Moja droga Parwin, o to się nie boję.Mam nadzieję, że ja niesprawię ci zawodu.Widzisz, ja też jestem dzisiaj trochę zdenerwowany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]