[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On niemógł o niej powiedzieć tego samego: wydała mu się zmieniona nie do poznania.Wychudzona, wycieńczona.Pod oczami, błyszczącymi jak w gorączce, sinecienie.Pergaminowa cera.Jest przerażony, a ona to rozumie.Zamknęła oczy,przytuliła się do niego i w milczeniu rozpłakała.Stali tak przez chwilę.PotemSophie odsunęła się i uśmiechając się przez łzy, zaczęła szukać chustki do nosa.Podał jej swoją.Z tylnej kieszeni dżinsów wyjęła kartkę.Ojciec sięgnął dokieszeni koszuli po okulary i zaczął uważnie czytać.Od czasu do czasu wtrakcie lektury spogląda na nią z przerażeniem.Spogląda też na bandaż na jejnadgarstku; na ten widok uginają się pod nim nogi.Potrząsa głową, jakby chciałpowiedzieć: To niemożliwe.Doczytawszy do końca, unosi kciuk na znakzgody, bo taki warunek zawiera dokument.Uśmiechają się do siebie.Wsuwaokulary z powrotem do kieszeni, poprawia ubranie, bierze głęboki oddech iopuszcza szopę, żeby usiąść w ogrodzie.Po wyjściu z szopy pan Auverney ustawił ogrodowe meble wzacienionym miejscu kilka metrów dalej, po czym ruszył do domu.Przezlornetkę Frantz widział, jak wchodzi do kuchni, a potem do salonu.Kilka minutpózniej pojawił się z laptopem i dwiema kartonowymi teczkami z dokumentacjąi usiadł przy ogrodowym stole, żeby popracować.Prawie nie zagląda do swoichnotatek, stuka szybko w klawiaturę.Z miejsca, w którym się znajduje, Frantzwidzi go od tyłu, pod kątem trzy czwarte.Od czasu do czasu Auvernay sięga poplan, rozwija go, sprawdza rzędne, robi odręcznie szybkie obliczeniabezpośrednio na okładce teczki.Patrick Auvernay jest człowiekiem rzetelnym.Cała scena jest okropnie statyczna.Mogłaby uśpić czujność każdego, alenie Frantza.Jakakolwiek byłaby godzina, on opuści swoje stanowiskoobserwacyjne dopiero długo potem, jak w domu zgaśnie ostatnie światło.p.auverney@neuville.fr - jesteś podłączony - Jesteś tam???Sophie potrzebowała prawie dwudziestu minut, żeby przygotowaćodpowiednie miejsce, nie robiąc przy tym najmniejszego hałasu.Ustawiła stoskartonowych pudeł w martwym polu.Nakryła starym kocem stół domajsterkowania.Potem uruchomiła laptop i podłączyła się do domowej sieciWiFi swojego ojca.zielonamyszka@msn.fr - jesteś podłączony - Tato? Jużjestem.- Uff!- PROSZ CI, pamiętaj: staraj się urozmaicać ruchy, zaglądaj donotatek, wykonuj gesty pro.- Ja jestem pro !- Jesteś tatapro.- Co z twoim zdrowiem??????- Bez obaw.- Chyba żartujesz?- To znaczy: już bez obaw.Wyjdę z tego.- Przerażasz mnie.- Ja też się siebie przeraziłam.Ale przestań się bać, teraz już będziedobrze.Czytałeś mój mail?- Właśnie to robię.Otworzyłem go w innym okienku.Ale przedewszystkim: kocham cię.Bardzo za tobą tęsknię.BARDZO.Kocham cię.- Ja też cię kocham.Cudownie cię znów zobaczyć, ale proszę, NIE CHCSI TERAZ ROZPAAKA!!!- OK.Zostawmy to na pózniej.Na pózniej.Powiedz mi, jesteś pewna, żeto, co robimy, czemukolwiek służy, bo jak nie, to oboje wyjdziemy na niezłychidiotów.- Przeczytaj uważnie mój mail: mogę ci przysiąc, że jeśli on tu jest, to WTEJ WAAZNIE chwili cię obserwuje.- Czuję się jak aktor grający przed pustą widownią.- No to cię zapewniam: masz JEDNEGO widza.I to BARDZOuważnego!- Jeśli tu jest.- Ja WIEM, że tu jest.- I myślisz, że NIC się przed nim nie uchowa?- Ja jestem tego żywym dowodem.- To daje do myślenia.- Co?- Nic.- Hej, hej?- Tato, jesteś tam?- Tak.- Skończyłeś się już zastanawiać?- Nie całkiem.- Co teraz robisz?- Wykonuję różne gesty.Wracam do twojego maila.- OK.- To takie niesamowite, a zarazem sprawia mi niesamowitą radość.!- Co?- Wszystko.Widzieć cię, wiedzieć, że tu jesteś.%7ływa.-.i wiedzieć, że nie zrobiłam żadnej z tych rzeczy, przyznaj!- Tak, też.- Miałeś trochę wątpliwości, co?- Hej, hej?- Tak, trochę miałem.- Nie mam ci tego za złe, nawet ja sama w to uwierzyłam.Co dopiero ty.- Halo?- Kończę czytać twój mail.- Dobrze, skończyłem.Jestem oszołomiony.- Jakieś pytania?- Mnóstwo.- Wątpliwości?- Słuchaj, to nie takie łatwe.- WTPLIWOZCI?????- No pewnie, do cholery!- Takiego cię kocham.Zacznij od pytań.- Ta historia z kluczami.- Masz rację: od tego się wszystko zaczyna.Na początku lipca 2000 rokujadę samochodem i jakiś facet na motorze wyrywa mi torebkę.Torebkęzwracają mi na komisariacie dwa dni pózniej; w tym czasie mógł zpowodzeniem wykonać duplikaty wszystkiego.Kluczy do naszego mieszkania,samochodu.Mógł przychodzić do domu, zabierać różne rzeczy, przekładać je zmiejsca na miejsce, czytać nasze maile, jednym słowem WSZYSTKO,absolutnie WSZYSTKO!- Więc w tym okresie zaczęły się twoje.problemy?- Czasowo się to zgadza.Brałam wtedy tabletki na sen, ziołowe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]