[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Twierdzi, że najbardziej pożywne są właśnie skórki, a nato mama, że na szczęście nie jadamy jajek, bo musiałby chrupać skorupki i wszystko.Tata odpowiada, że oczywiście zjadałby skorupki, bo to wstyd, że Irlandczycy wyrzucającodziennie miliony skórek od kartofli, dlatego właśnie tysiące umierają na suchoty.Askorupki od jajek na pewno też są pożywne, skoro marnotrawstwo to ósmy z grzechówgłównych.Gdyby to od niego zależało& Mniejsza o to przerywa mama. Lepiej jedz kolację.Tata zjada pół kartofla ze skórką, a drugą połowę wkłada z powrotem do garnka.Zjadamały plasterek świńskiego policzka i jeden liść kapusty, a resztę zostawia na talerzu dlaMalachy ego i dla mnie.Robi herbatę, do której mamy po kawałku chleba z dżemem, by niktnie mógł powiedzieć, że w dzień Bożego Narodzenia nie jedliśmy słodyczy.Na zewnątrz już się zrobiło ciemno i nadal pada, na palenisku błyszczy rozpalony węgiel.Tata i mama siedzą przy ogniu i palą papierosy.Jak się ma mokre rzeczy, to nie ma nic doroboty; wracamy do łóżka, gdzie jest przytulnie i można słuchać opowieści taty o tym, jakCuchulain został katolikiem.Potem można zasnąć i śnić o świni, która stoi w żłobku wkościele Redemptorystów i płacze, ponieważ i ona, i Dzieciątko Jezus, i Cuchulain musządorosnąć i umrzeć.Anioł, który przyniósł Margaret i blizniaki, znowu się pojawił i przyniósł nam kolejnegobrata, Michaela.Tata mówi, że znalazł Michaela na siódmym stopniu schodów do Włoch.Mówi, że jak się prosi o nowe dziecko, to trzeba wypatrywać Anioła Siódmego Stopnia.Malachy chce wiedzieć, jak można dostać nowego braciszka od Anioła Siódmego Stopnia,jeśli nie ma się w domu schodów, a tata odpowiada, że zadawanie zbyt wielu pytań to ciężkaprzypadłość.Malachy chce wiedzieć, co to znaczy. Przypadłość.Chciałbym wiedzieć, co znaczy słowo przypadłość.Ale tata odpowiada: Och, moje dziecko, cały świat to przypadłość i wszystko, co na nim jest. Wkładaczapkę i idzie do mamy i Michaela do szpitala przy Bedford Row.Mama jest w szpitalu,ponieważ boli ją krzyż, a zabrała z sobą niemowlę, żeby się przekonać, czy było zdrowe,kiedy zostawiono je na siódmym stopniu.Zupełnie tego nie rozumiem, bo jestem pewien, żeanioł nigdy nie zostawiłby na siódmym stopniu chorego dziecka.Ale nie ma sensu pytać o totaty ani mamy.Powiedzą tylko, że z tym zadawaniem pytań robię się równie niemożliwy jakmój brat i żebym poszedł się bawić.Wiem, że dorośli nie lubią pytań dzieci.Sami mogą pytać, o co tylko chcą.Jak tam wszkole? Czy jesteś grzeczny? Czy odmówiłeś modlitwę? Ale gdybym ja zapytał, czyodmówili modlitwę, mógłbym dostać po głowie.Tata przywiózł do domu mamę z nowym dzieckiem, ale mama musi przez kilka dni leżećw łóżku z powodu bólu krzyża.Mama twierdzi, że to niemowlę to wykapana nasza zmarłasiostrzyczka, ma czarne kręcone włosy, śliczne niebieskie oczy i wspaniałe brwi.Tak mówimama.Chciałbym wiedzieć, czy to dziecko naprawdę jest wykapane.Chciałbym też wiedzieć,który jest siódmy stopień, bo schody mają dziewięć stopni i nie wiem, czy liczyć od góry, czyod dołu.Tata nawet chętnie odpowiedział na to pytanie: Anioły przychodzą z góry, a nie z dołu, z takiej kuchni jak nasza, która od pazdziernikado kwietnia zamienia się w jezioro.Znalazłem siódmy stopień, licząc od góry.Mały Michael jest zaziębiony.Prawie nie może oddychać, ma zapchany nos.Mama sięmartwi, bo jest niedziela i przychodnia dla ubogich zamknięta.Kiedy idzie się do doktora dodomu, a służąca zobaczy, że pacjent jest z niższych klas, każe iść do przychodni, bo tam jegomiejsce.A jeśli się powie, że dziecko jest umierające, zwykle odpowiada, że doktor pojechał ijezdzi na koniu.Mama płacze, bo dziecko z trudem łapie powietrze ustami.Próbuje przepchać mu nozdrzakawałkiem skręconego papieru, ale boi się wepchać za głęboko. Nie trzeba tego robić tłumaczy tata. Nie powinno się niczego wpychać w głowęniemowlęcia. Wyglądało na to, że chce pocałować dziecko.Ale on przytknął usta do nosa iwysysał niedobre płyny z głowy Michaela.Wypluł je potem do ognia, Michael głośnokrzyknął, a za chwilę normalnie wciągał powietrze, kopał nogami i śmiał się.Mama takpopatrzyła na tatę, jakby tylko co zstąpił z nieba, a on powiedział: Tak robiliśmy w Antrim na długo przedtem, zanim byli doktorzy, co jeżdżą na koniach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]