X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niczego tu nie było w nadmiarze, nic nie raziło, niczego niebrakowało.Ten dom tchnął spokojem, wytchnieniem.Nigdzie ani śladurozmachu i wystawności Harrow.Prostota podniesiona do poziomu sztuki. Doskonale się spisałaś. Cieszę się, że kontent pan ze mnie.Czy podać wino? Tak  rzekł siadając w przepastnym fotelu.D�sir�e podała mukulistą czarę pełną przejrzyście rubinowego trunku i wsparta o fotel,patrzyła jak Stephen sączy wino, przyglądała się jego płomiennej czuprynie.W bujnych lokach na skroniach wiły się białe nitki.Położyła ciepłe, miękkiedłonie na czole i gładziła je powolnymi ruchami.Pod kojącą pieszczotąRS 228złagodniało bolesne napięcie mięśni i nerwów Stephena.Wygładziła sięnawet zmarszczka pośrodku czoła, która gościła tam od dłuższego czasu.Schwyciwszy D�sir�e za ręce, zajrzał jej w oczy. Masz zaczarowane dłonie  powiedział. Już od lat nie. Monsieur jest nieszczęśliwy  szepnęła. Lecz do tego domutroska nie ma wstępu.Zbudowano go dla radości. Jesteś bardzo mądra, D�sir�e.Ile ty masz właściwie lat? Szesnaście. Chryste Panie! Czy to pana niepokoi? Oczywiście! Niepotrzebnie.My nie wiemy, co to młodość.Nie możemy sobie nanią pozwolić.To co pan nazywa mądrością, to wiedza o życiu, którą matkiprzekazują córkom z pokolenia na pokolenie.Urodziłam się dla takiegożycia, monsieur.Stephen siedział nieruchomo w głębokim, miękkim fotelu, patrząc jakdziewczyna krząta się przy stole.Jej ruchy były pełne niewysłowionegowdzięku.Stephen czuł się cudownie spokojny i odprężony.Nie trzeba sięspieszyć, tak jest dobrze.Smakować każdą mijającą chwilę, spijać błogośćmałymi łyczkami.Nie płoszyć tej cichej radości brutalnym pośpiechem.Niech trwa.Desiree nałożyła jedzenie na talerz Stephena, przysunęła kielich z winemi stanęła za jego krzesłem jak służąca. Usiądz  rozkazał. Nie, to nie wypada. Kazałem ci usiąść!Siadła w milczeniu za stołem naprzeciw Stephena.Miękkie światłolichtarza złociło długie rzęsy, rozświetlało zielone oczy wpatrzone wStephena, tylko w Stephena. Nawet nie tknęłaś jedzenia  zauważył. Zjedz coś. Nie jestem głodna.Nagle odsunął krzesło, wstał od stołu. Podejdz do mnie.Podeszła od razu.Kiedy Stephen kłusował do Harrow w szarawej mgiełce brzasku,powietrze było jak najprzedniejsze wino.Mimo wielkiego znużenia iwczesnej godziny, czuł się lekki i radosny jak ptak gotujący się do lotu.Serce miał spokojne, myśli jasne i uporządkowane.Przyszłość rysowała sięwyraznie jak linie na dłoni.RS 229Etienne musi kształcić się za granicą  w Anglii, tylko w Anglii.Aurorętrzeba znalezć męża.Stephen zatrzymał na chwilę konia  marszczył zniezadowoleniem czoło i zastanawiał się, czemu właściwie jestniezadowolony.Szkoda, że młody Cloutier wyjechał do Teksasu, byłbyidealnym mężem dla Aurorę.Zresztą jak nie on, to znajdzie się inny.A sprawę aneksji, wywołującą tyle gniewu i goryczy, jakoś się przecieżzałagodzi.Jak on sam czy ktokolwiek inny może wstrzymać nieuniknionyrozwój wydarzeń  tego nie wiedział i nie chciał zaprzątać sobie tymgłowy.Desiree.Była zupełnie inna niż oczekiwał.Przyszła do Stephena tak poprostu, bez obawy, wstydu, czy udawania.Jakże się zdumiał, stwierdziwszy,że jest dziewicą.A jednak, za sprawą instynktu, była wytrawną kochanką, urodziłam się do takiego życia, monsieur".A przede wszystkim po to, bywyrwać Stephena z jałowej egzystencji.Miałem wszystko oprócz szczęścia,myślał.Wciąż mi umykało.Na szerokich polach Harrow młode pędy trzciny gięły się wnajmniejszym powiewie.Zieleniła się wschodząca bawełna.Dalej, na liniihoryzontu zarysowała się sylwetka Achille'a  siedział zgarbiony na mule,słomiany kapelusz zakrywał mu twarz.Ale grobla była pusta, Josh już nigdynie siądzie nad prastarą rzeką, by pilnować wędek, pół drzemiąc półczuwając.Tylu już odeszło: Zerline, pokojówka Odalie, Pierre Arceneaux,stary Le Blanc.Zmierć czaiła się w samym środku życia.Lecz Harrowostanie się śmierci, gdyż w jego murach śpi pewien mały chłopiec dziwna, niepokojąca istota, kojarząca galijski ogień z celtyckimmistycyzmem.Ale to przyszły mężczyzna, dziedzic nazwiska, nadzieja.RódFoxów przetrwa, wydając wciąż nowe pokolenia aż po krańce czasu.Skąd te wizje odległej przyszłości? Czy za sprawą tamtej ślicznejzielonookiej dziewczyny, którą trzymał w ramionach przez całą noc? Któraobudziła go nad ranem tkliwą pieszczotą? Czyżby te miękkie dziewczęcedłonie miały podtrzymać całą tę ogromną budowlę? Stephen wbił ostrogi wboki konia i popędził z grzmotem kopyt przez uśpioną aleję.Przez następne tygodnie Stephen jezdził na Podwale prawie co wieczór.Oczy Odalie, wyczekującej co noc jego powrotu, otaczały coraz głębszecienie.Musiała jednak przyznać, iż życie Harrow nigdy nie toczyło się takgładko jak teraz.Stephen był w wybornym humorze.Cieszył się z każdejdrobnostki, nie dał się wyprowadzić z równowagi najgorszym fumom ihisteriom żony.Nawet Etienne nie zdołał zakłócić jego słonecznej pogodyducha.Między tymi dwoma zaczęła się nawet tworzyć pierwsza nićporozumienia.Etienne snuł się za ojcem po całej plantacji  choć zawszeRS 230w pewnej odległości, milczkiem.Zaczął się też uczyć angielskiego, powolnai oporna była to nauka, lecz powziął ją z własnej, nieprzymuszonej woli.Odalie siedziała przy stole, czekając z kolacją na męża.Szedł właśnieprzez hall, radośnie, bez wysiłku gwiżdżąc jakieś skomplikowane melodie.Zacisnęła ręce na krawędzi stołu.Stephen nie ma prawa być tak szczęśliwy,tak radośnie, tak zupełnie szczęśliwy.Wkroczywszy do jadalni żwawymkrokiem, pochylił się i cmoknął żonę w policzek. Stephen. Tak, moja droga? Nigdzie nie wychodzimy, nigdy mnie ze sobą nie zabierasz.W piątekwieczór będzie bal w gmachu giełdy.Obiecałam Amelii, że przyjdziemy. Piątek?  Stephen myślał błyskawicznie.Tego samego dnia miał sięodbyć ostatni w sezonie bal w Cordon Bleu.Miał oczywiście towarzyszyćDesiree. Nie, to nie wchodzi w rachubę  odparł. Ale dlaczego?  spytała, wychylając się do Stephena poprzez stół.Kto ci w tym przeszkodzi?  dodała ciszej.Jasne brwi utworzyły gniewną linię, oczy zapłonęły. Na twoim miejscu nie pytałbym o to  rzucił ostro.Wstał, nietykając kolacji. Zresztą zgoda, pójdziemy na ten bal  dodał zociąganiem.Zastygła w niemym bólu Odalie patrzyła za odchodzącym mężem, szedłwyprostowany jak struna, świadom jej spojrzenia.Zszedłszy na tylny dziedziniec, kazał natychmiast osiodłać PrinceMichaela, bębnił nerwowo palcami w balustradę.Gdy koń był gotów,natychmiast pogalopował w stronę Nowego Orleanu. Ta Murzyneczka musi być niezła  mruknął Georges.On już wiedział.Czarna służba pierwsza dowiadywała się o takichsprawach.Stephen wjeżdżał na Podwale z twarzą jak gradowa chmura.Będziemusiał złamać słowo, a tego nie znosił.Co gorsza, D�sir�e wcale nie będziepłakać, nie uczyni mu najmniejszego wyrzutu, skinie tylko głową na znak,że rozumie, że się zgadza, dokładnie przy tym skrywając swoje uczucia.Zeskoczył z konia i wszedł do domu nie pukając.Jakiś młodzieniec, bardzo podobny do Andr�, gdy ów był w kwieciemłodości i urody, zerwał się na równe nogi.Stephen mierzył go zimnymspojrzeniem.Młodzieniec miał mlecznobiałą skórę, na pięknie sklepioneczoło spadały bujne kasztanowate loki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    L Frank Baum Oz 18 Grampa in Oz
    L Frank Baum Oz 21 Gnome King of Oz
    L Frank Baum Oz 17 Cowardly Lion of Oz
    L Frank Baum Oz 39 The Hidden Valley of Oz
    L Frank Baum Oz 22 The Giant Horse of Oz
    L Frank Baum Oz 23 Jack Pumpkinhead of Oz
    Frank Pommersheim Broken Landscape, Indians, Indian Tribes, and the Constitution (2009)
    Frank Rina Kazdy dom potrzebuje balkonu
    Sprawa Niny Frank Katarzyna Bonda
    Johansen Jorunn Tajemnica Wodospadu 16 Okrutny los
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulinaskc.xlx.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.