[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tyle, że nie była wycelowana w konia.Kiedy minęła kolejny zakręt, ujrzała długą, prostą rozpadlinę.Oddech ugrzązł jej w gardle.Skok musiałby być długi na co najmniej trzydzieści stóp inie chciała nawet wiedzieć, jak długo trwałby upadek, gdyby zabrakło choć cala.Ansel wystrzeliła do przodu, a po chwili Hisli szybował już w powietrzu.We włosach dziewczyny zatańczyły promienie słoneczne, kiedy wydawała radosnyokrzyk, gdy koń przeskakiwał nad wąwozem.Chwilę pózniej była już po drugiej stronie, lądując o cal od przepaści.Nie było odpowiedniej przestrzeni do tego, by Celaena mogła zatrzymać konia - nawetjeśliby spróbowała skończyłaby nad krawędzią.Więc zaczęła modlić się do kogokolwiek, czegokolwiek.Kasida wyrwała nagle do przodu, jakby także zrozumiała, że tylko bogowie zapewniąim bezpieczny koniec.I wtedy znalazły się na krawędzi przepaści, która ciągnęła się setki stóp w dół, do samejrzeki.Kasida skoczyła gwałtownie, pod nimi było tylko powietrze, nic nie uratowałoby ich odśmierci, która otuliła Celaenę.Zabójczyni mogła tylko czekać na upadek i śmierć krzycząc, aż spotka ją strasznykoniec.Ale wtedy poczuła pod nimi skały, solidny grunt.Chwyciła się mocniej Kasidy, lądując w wąskim przejściu po drugiej stronie rozpadliny,czując zderzenie z ziemią we wszystkich kościach.Po drugiej stronie przepaści strażnicy zatrzymali się, przeklinając je w nieznanymjęzyku.Była wdzięczna, że go nie rozumiała.Ansel wydała kolejny okrzyk, gdy przedostały się na drugi koniec Cleaver i odwróciłasię, patrząc na jadącą za nią Celaenę.Jechały przez wydmy, kierując się na zachód, a słońce zalało świat krwistoczerwonymświatłem.Gdy konie były zbyt zdyszane, by biec, Ansel zatrzymała się, Celaena zrobiła to samo.Dziewczyna spojrzała na zabójczynię, w jej oczach wciąż igrał dziki blask.- Czyż to nie było piękne?Dysząc ciężko, Celaena nic nie powiedziała, tylko mocno uderzyła Ansel w twarz, ażdziewczyna spadła z konia i runęła na piasek.Potem po prostu chwyciła się za szczękę i parsknęła śmiechem.Choć mogły wrócić przed północą i choć Celaena nalegała na dalszą jazdę, Anselnalegała na zatrzymanie się na noc.Tak więc, gdy z ogniska pozostał tylko żar, a za nimi drzemały konie, Ansel i Celaenależały na plecach i wpatrywały się w gwiazdy.Z rękami za głową, Celaena wzięła długi, głęboki oddech, rozkoszując siębalsamicznym, nocnym wiatrem owiewającym jej ramiona.Rzadko miała okazję podziwiać takbłyszczące gwiazdy - a wszystko przez światła Rifthold.Wiatru sunął po wydmach, a piasek szeptał pod jego dotykiem.- Wiesz - powiedziała cicho Ansel.- Nigdy nie uczyłam się konstelacji.Chociaż myślę,że nasze są inne niż wasze.mam na myśli nazwy.Zajęło Celaenie chwilę zrozumienie, że przez "nasze" nie miała na myśli CichychZabójców.miała na myśli swoich ludzi z Zachodnich Pustkowi.Celaena wskazała na gromadę gwiazd po jej lewej stronie.- To jest smok.- Prześledziła palcem jego kształt.- Widzisz głowę, nogi i ogon?- Nie - zachichotała Ansel.Celaena trąciła ją łokciem i wskazała kolejne skupisko gwiazd.- To jest łabędz.Linie po bokach to skrzydła, a ten łuk to jego szyja.- A co z tym? - zapytała Ansel.- To jest jeleń - szepnęła.- Pan Północy.- Dlaczego ma tak fantazyjny tytuł? Co z łabędziem i smokiem?Celaena prychnęła, ale jej uśmiech zniknął, gdy zapatrzyła się w znany gwiazdozbiór.- Bo jeleń jest trwały - bez względu na porę, zawsze tam jest.- Dlaczego?Celaena wzięła długi oddech.- %7łeby ludzie z Terrasenu zawsze wiedzieli, jak znalezć drogę do domu.%7łeby moglispojrzeć w niebo, bez względu na to, gdzie są i mieć pewność, że Terrasen jest z nimi zawsze.- Czy chciałaś kiedykolwiek wrócić do Terrasenu?Celaena odwróciła głowę i spojrzała na Ansel.Nigdy jej nie mówiła, skąd pochodzi.Ansel dodała:- Mówisz o Terrasenie tak, jak mój ojciec miał zwyczaj mówić o naszych ziemiach.Celaena miała już odpowiedzieć, gdy dotarły do niej te słowa.Miał zwyczaj.Ansel znowu skupiła się na gwiazdach.- Okłamałam Mistrza, gdy tu przybyłam wyszeptała, jakby bała się, że ktoś je usłyszyna tej pustej pustyni.Celaena ponownie zapatrzyła się w gwiazdy.- Mój ojciec nigdy mnie tu niewysłał.I nie ma żadnego Briarcliff czy Dworu Briarcliff.Nie było tego od pięciu lat.Pojawiło się mnóstwo pytań, ale Celaena milczała, pozwalając Ansel mówić.- Miałam dwanaście lat - powiedziała - Gdy pan Loch zajmował terytoria wokółBriarcliff, a potem zażądał, byśmy się mu poddali - i padli do jego stóp, jak Wielkiemu KrólowiRównin.Mój ojciec odmówił.Powiedział, że jeden tyran już podbija ziemie na wchodzie - niechciał tego też na zachodzie.- Jej żyły wypełnił lód, gdy przygotowywała się na to, co za chwileusłyszy z ust Ansel.- Dwa tygodnie pózniej Pan Loch wkroczył na nasze ziemie ze swoimi ludzmi,niszcząc wsie, to, czym zarabialiśmy, naszych ludzi.A gdy dotarł do Dworu Briarcliff.-Dziewczyna wzięła drżący oddech.- Gdy przybył do dworu, byłam w kuchni.Widziałam ich przezokno, więc ukryłam się w szafie, gdy Loch wszedł do środka.Ojciec i moja siostra byli na górze, alord kazał swoim ludziom sprowadzić ich na dół i.Nie odważyłam się choćby pisnąć, gdy zmusiłmojego ojca, by ten patrzył jak.Przerwała, ale zmusiła się, by dokończyć, wypluwając słowa, jakby były trucizną.- Mójojciec błagał wspierając się na rękach i kolanach, lecz lord Loch wciąż kazał patrzeć ojcu, jak tenpodrzyna mojej siostrze gardło.Potem w ten sam sposób zabił jego.A ja po prostu tam siedziałam,nawet gdy zabił naszą służbę.Ukryłam się i nic nie zrobiłam.A gdy odeszli, zabrałam miecz ojca, który leżał przy jego zwłokach i pobiegłam.Biegłam i biegłam, aż opadłam z sił, u podnóży Białych Gór Fang.I wtedy padłam przy ogniskujednej z czarownic %7łelaznych Zębów.I nie dbałam o to, czy mnie zabije.Ale ta powiedziała mi, żemoim losem nie była śmierć.Kazała podróżować mi na południe, do siedziby Cichych Zabójców naCzerwonej Pustyni, by tam.by tam odnalezć swe przeznaczenie.Szła ze mną, opatrzyła mojeranne nogi i dała mi złoto, które pózniej wydałam, by wykuto dla mnie zbroję, a potem.odesłałamnie.- Ansel przetarła oczy.- Więc przybyłam tu i będę trenować do dnia, aż stanę się na tyle silnai szybka, by wrócić do Briarcliff i odebrać to, co jest moje.Pewnego dnia wmaszeruję do saliWielkiego Króla Loch i odpłacę mu za to, co zrobił mojej rodzinie.Mieczem mojego ojca.- Rękągładziła rękojeść z wilczą głową.- To ostrze zakończy jego życie.Ponieważ to jedyna rzecz, jakapozostała mi po rodzinie.Celaena nie wiedziała, że płacze, dopóki nie próbowała wziąć głębokiego oddechu.Powiedzenie, że jest jej przykro nie było wystarczające.Wiedziała, jaka to była strata i że takiesłowa nie pomogą.Ansel powoli odwróciła się, by na nią spojrzeć, jej oczy pokryły się srebrną poświatą.Spojrzała na kość policzkową Celaeny, gdzie niedawno był siniak.- Gdzie ludzie uczą się robić tak potworne rzeczy? Jak oni są w stanie coś takiegorobić?- Sprawimy, że zapłacą za to w końcu.- Celaena chwyciła dłoń Ansel.Dziewczynaodwzajemniła uścisk.- Sprawimy, że pożałują.- Tak.- Ansel spojrzała w gwiazdy.- Zrobimy to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]