[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obok jego ubrania i rzeczywyjęte z kieszeni portfel, paszport, pęk kluczy, PalmPilot oraz telefon. A zatrzymał się pan w hotelu Bella Coccinni? pytał Reiner łamanąangielszczyzną, skupiając całą uwagę na prawie już wypełnionym formularzu. Zgadza się. Michael zgniótł chusteczkę i wrzucił ją do kosza na śmieci.Cały czas starał się uśmiechać.Oficer śledczy w mundurze Policji Watykańskiej stał nad rzeczami zwykrywaczem elektronicznym, przesuwając nim na wszystkie strony.Alarmwłączył się przy kluczach, Palm-Pilocie i telefonie.Detektyw podnosił każdy ztych przedmiotów, dokładnie je oglądając.Potem wyciągnął zawartość portfela od kart kredytowych, po najmniejsze karteczki i każdą czytał bardzo uważnie.Potem wziął PalmPilota, sprawdził programy jakie są i jak działają i położył zpowrotem na stole.Podniósł telefon i zdziwiony jego rozmiarem i wagą, spojrzałna Michaela pytającym wzrokiem.Obrócił telefon w dłoni, otworzył obudowę iwyjął dużą, czarną baterię. Telefon irydium powiedział z silnym akcentem.Michael uśmiechnął się. Ma niesamowity zasięg.Oficer śledczy dokładnie obejrzał telefon niczym piękny klejnot, aleMichael zdawał sobie sprawę, że to wcale nie podziw, tylko podejrzenia.Następnie włożył baterię na miejsce i włączył telefon. Pozwoli pan? zapytał. Bardzo proszę.Detektyw wprowadził numer i po chwili w jego kieszeni zadzwoniłakomórka.Usatysfakcjonowany odłożył aparat na stół i zwrócił się w stronęMichaela.Sprawdził wykrywaczem całe jego ciało.Brak jakiegokolwiek sygnału.Odłożył czujnik, odwrócił się w stronę Rainera i spojrzał na niegoporozumiewawczo.Rainer podał Michaelowi ubrania i popchnął w jego stronę leżące na stoleprzedmioty.Michael ubierał się w milczeniu. Rozumie pan, profesorze McMahon. Reiner spojrzał na paszportMichaela. W przypadku takiego naruszenia prawa musimy zwracać uwagę nawszystkie, nawet najdrobniejsze szczegóły. Położył na stole długopis iprzesunął papier w stronę Michaela, wskazując miejsce, gdzie miał siępodpisać. Nikt nie jest tak dociekliwy w prowadzeniu dochodzenia, jakpułkownik Enjordin.Może się zdarzyć, że będzie chciał się jeszcze z panemskontaktować, gdyby zaistniały jakieś nieprawidłowości. Naturalnie. Michael skończył się ubierać i szybko podpisał formularz.Nagle do pomieszczenia wszedł pułkownik Enjordin.Drzwi zamknęły się zanim z charakterystycznym kliknięciem, oznaczającym, że zasuwka zatrzasnęłasię.Ignorując obecność Michaela, Enjordin zwrócił się do Reinera iwatykańskiego policjanta. Byliśmy w jego hotelu.Michael zachował kamienny wyraz twarzy, ale serce podskoczyło mu dogardła. Było tam wszystko, mapy, zdjęcia.Ten professore wcale nie był takisprytny.Enjordin zmierzył Michaela wzrokiem od góry do dołu, jakby oceniając go,a potem wziął od Reinera paszport, obejrzał, jakby chciał zapamiętać każdyszczegół.Przechodząc na włoski, zaczął coś gwałtownie mówić do Rainera, którysłuchał go w milczeniu, choć nieustannie obserwował Michaela.W sali zapadło milczenie, a potem.podał Michaelowi jego paszport,zapukał trzy razy w drzwi i zasuwka odskoczyła.Wyszli na zewnątrz w chwili, kiedy podjechała karetka pogotowia izatrzymała się obok wozów straży pożarnej.Liczni żołnierze GwardiiSzwajcarskiej sprawdzali wychodzące za bramę tłumy ludzi, rewidując ich izadając pytania.Popatrzyli na Michaela, ale widząc, że jest eskortowany przezkaprala Reinera, powrócili do swych zadań. To było przerażające powiedział Michael. Przepraszam, że naraziliśmy pana na nieprzyjemności odparł Reiner.Jest pan pewien, że nic się panu nie stało? Jestem tylko trochę wstrząśnięty. Potrzebuje pan lekarza? Strażnik spojrzał na niego ze szczerą troską. Nie, dziękuję, naprawdę nic mi nie jest.Marzę tylko o drinku. Mam nadzieję, że te przejścia nie zniechęcą pana do ponownej wizyty wWatykanie. Reiner skinął na pożegnanie głową, odwrócił się i pospiesznieruszył z powrotem w stronę Muzeum.Tłumy jeszcze się nie rozeszły, zamieszanie miało jeszcze jakiś czaspotrwać.Michael odwrócił się i ruszył w kierunku hotelu, czując ulgę, że niktnie ucierpiał, a zwiedzający będą mieli co opowiadać.Przechodząc przez placZwiętego Piotra, obok ogromnego obelisku i imponującej kolumnady, obejrzałsię za siebie, na bazylikę.Choć nadal była wspaniała, nie odczuwał już jejprzytłaczającej wielkości tak, jak w dniu, kiedy pierwszy raz spojrzał na tostarożytne miasto.Sięgnął do kieszeni i włączył telefon.Pragnął usłyszeć głos Mary.Pragnąłpowiedzieć jej, że ją kocha i że wraca do domu.Dokładnie o 1.00 wyszedł zWatykanu i uśmiechnął się, wiedząc, że właśnie wzrosły szanse Mary nawyzdrowienie.Miał klucze.ROZDZIAA 11Michael pakował rzeczy.Pokoik w Rzymskim Zajezdzie Turystycznym, zaktóry zapłacił z góry, z trudem mieścił łóżko, ale to nie wygoda była czynnikiemdecydującym.Wziął ten pokój ze względu na widok z okna.Mógł z niego oglądaćdoskonale oświetlony po zachodzie słońca Watykan, a co ważniejsze wszystkieprzecinające się uliczki; dzięki temu mógł się zorientować, którą mógłby uciec,gdyby tylko zaistniała taka potrzeba.Choć zameldował się w hotelu BellaCoccinni, zrobił to wyłącznie dla zachowania pozorów.Jego prawdziwą bazą byłten mały hotelik.W telewizji pokazywano migawki z wydarzenia dnia dym wydostający sięz Muzeum Watykańskiego, zdenerwowanych, kaszlących turystów, a spikerwłoskiego biura CNN informował o .ewakuowanych jedynie z drobnymiobrażeniami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]