[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawdopodobnie jej początki da-tują się na czasy cesarza Hung-ti, który przed prawie pięcioma tysiącami lat wprowadził do Chinnazwiska.Pod pieczęcią z nazwiskiem znajdowały się pozostałe personalia napisane tuszem zapomocą pędzelka.Tytuł Tschi Schi, coś w rodzaju naszego  doktor , oznaczał najwyższą god-ność literacką, a z dopisku Tschuan Nyan - prymus, wywnioskowałem, że z pośród sześciu tysię-cy egzaminowanych i trzystu pięćdziesięciu doktorantów najlepiej złożył egzamin.Następnieprzeczytałem, że był członkiem Han Lin Nan, Kolegium Literatury, z którego cesarz wybieraurzędników na najbardziej odpowiedzialne stanowiska.Był tam także tytuł członka Kuch TseKien, chińskiej Akademii Nauk.I tego znakomitego człowieka ci  dżentelmeni poniżyli, cią-gnąc za warkoczyk!Cała karta wizytowa napisana była chińskimi znakami.Pod spodem znajdowało się po angiel-sku, lecz z chińską uprzejmością:Objęty słonecznym blaskiem, wielce wytworny i tryskający dobrocią obrońca z niemieckiegokraju, najszlachetniejszych mieszkańców zachce zezwolić, aby Fang, najnędzniejszy, najmniejzacny i niegodny pośród Chińczyków przyszedł do niego i wyraził mu swoją wdzięczność.Niespodziewam się, aby pan z tak starej i znakomitej rodziny raczył odpisywać niskiemu proszące-mu.Wystarczy słowo służącego.Poleciłem Omarowi prędko przynieść dwie filiżanki herbaty, a potem przekazać Chińczykowi,że z przyjemnością go przyjmę.Panowie Fu i Tsi żyli w Kairze na modłę zachodnią i nie ocze-kiwali uwzględniania ich ojczystych obyczajów.Lecz tutaj przysłano mi kartę, nie chciałemuchodzić w oczach Chińczyka za  zachodniego barbarzyńcę.Podawanie herbaty należało dodobrych obyczajów.Oczywiście nie ma zwyczaju picia jej, przeciwnie  gdy tylko gospodarz lubgość podniesie filiżankę do ust należy uznać wizytę za skończoną.Przyniesiono herbatę, ale Chińczyk nie nadchodził.Czyżby chciał wystawić mnie na próbę?Posłałem Omara raz jeszcze, a gdy i teraz się nie zjawił, posłałem go raz jeszcze, lecz tym razemposzedłem razem z nim, jednak tylko do połowy drogi.Zatrzymałem się w oczekiwaniu na go-ścia.Wreszcie wynurzył się z pokoju i podszedł do mnie raz po raz głęboko się kłaniając.Skło-niłem się także i poprowadziłem go do drzwi mojego pokoju.Ponownie nastąpiły ukłony, aż w końcu skłoniłem go by usiadł.Zająłem miejsce po jego pra-wej stronie, ponieważ lewa jest miejscem honorowym.Omar postawił przed nami filiżanki z her-batą i wyszedł.Do tej pory nie zamieniliśmy jeszcze ani jednego słowa.Milczałem celowo, ponieważ stojącywyżej powinien zacząć rozmowę.Miałem wrażenie, że w milczeniu walczą dwa savoir-vivre:wschodni i zachodni, a ja byłem mocno zdecydowany zostać zwycięzcą.Minęły trzy, cztery, pięćminut, które w innych okolicznościach sprawiłyby, że poczułbym się niezręcznie, lecz terazsprawiały mi przyjemność.Widziałem po nim, że tak jak i ja powziął silne postanowienie okaza-nia się uprzejmiejszym i pewnie jeszcze dzisiaj siedzielibyśmy tak, dwaj mężczyzni z charakte-rem, w Point de Galle nie otwierając ust, gdybym nie sięgnął po filiżankę.Uczyniłem to bez-wiednie, tylko po to, aby coś zrobić.Spojrzał na mnie, czy mam zamiar się napić.Gdy tego nieuczyniłem, także położył rękę na swojej filiżance, lecz i on nie wypił łyka.Wtem przyszła mi dogłowy pyszna myśl.Kto drugiemu pozwala mówić, samemu nie odzywając się ani słowem,57 uchodzi za uprzejmiejszego.A co będzie, jeśli zakończę tę wizytę, zanim jeszcze powiedzianezostało choć jedno słowo? Musiałbym się naturalnie napić, a to nie byłoby zbyt uprzejme.Lecz ion także trzymał rękę na filiżance.Czyżby to on miał okazać się nieuprzejmym? Z pewnościąnie.Albo może naśladował tylko moje ruchy, aby napić się równocześnie ze mną? Jeśli taki byłjego zamiar, to wizyta zakończy się bez jednego słowa.A ponieważ żaden nie dał znaku do za-kończenia, tak więc każdy z nas stanowił dosłownie uosobienie najbardziej wyrafinowanej chiń-skiej uprzejmości.Wykonałem nieśmiałą próbę unosząc minimalnie filiżankę, on uczynił to sa-mo.Podniosłem ją do ust, on także.Następnie upiłem łyk, on jednocześnie ze mną.Wstałem, aon w tej samej chwili tak samo.Potem pokłoniliśmy się stojąc naprzeciwko siebie, wykonaliśmyukłon trwający tak długo, aż w końcu on idąc tyłem i cały czas w ukłonie, opuścił pokój.W ciągu całego przedpołudnia nie ujrzałem go ani raz.Po południu pojawił się nagle naprze-ciwko mnie jadąc rikszą po głównej ulicy w tubylczej części miasta.Ujrzawszy mnie kazał za-trzymać, wysiadł i ukłonił się tak nisko, że spadła mu z głowy mała, czarna czapeczka.Poza oj-czyzną nie nosił ani kapelusza, ani mandaryńskiego guza.Co za szczęście dla jego towarzyskiegosumienia, że nie byłem Chińczykiem, w innym razie bowiem, odsłonięcie głowy, stanowiłobyciężką dla mnie obrazę.Ale skąd, spytacie, taka uprzejmość wobec mnie, która według kryteriów europejskich jest takprzesadna? Dlaczego tylko dla mnie wysiadł z rikszy? Wyjaśnienie tego miało przyjść pózniej.Przeznaczone nam było spotkać się wcześniej niż przypuszczaliśmy.Kiedy wieczorem wKolombo wszedłem do mojego pokoju, była już tam dzisiejsza poczta, między innymi list, któryspowodował, że postanowiłem wydłużyć moją trasę podróży o odcinek Cejlon  Sumatra.Mu-siałem wyruszyć możliwie szybko, najlepiej następnym statkiem.W porcie dowiedziałem się, żeniemiecki parowiec towarzystwa żeglugi Lloyda odpłynął już do Singapuru, lecz pojutrze wy-pływa austriacki, który zawija także do Penangu.Zdecydowałem, że zaokrętuję się na austriac-kim.Następnego dnia zakomunikowałem moją decyzję Sejjidowi Omarowi, powiedziałem mu jakdaleko leży Sumatra od Cejlonu i o ile zostanie przedłużona nasza podróż, po czym zapytałem,czy chce ze mną jechać.Jeśli nie, to mógł wracać, na mój koszt. Sahib, nie rób mi tego i nie każ mi wracać! Przemierzę z tobą cały świat! Proszę cię tylko,daj mi pięć funtów, bo chcę je wysłać ojcu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Helena Rotwand Opętanie, czyli zgubne skutki masażu stóp
    Dawn H Hawkes Solomon's Pride 2 The Link That Binds
    Titchmarsh Alan Kocham tatę
    Manvell Roger, Fraenkel Heinrich Goring
    WarCraft Lord Of The Clans (2002)
    Chloe T Barlow [Gateway to Lo Three Rivers (epub)
    Raymond E. Feist Adept Magii
    W ogrodzie Mirandy Krenz Katarzyna
    Christie, Agatha Poirot rechnet ab
    Cindi Myers Things I Want to Say (epub)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • meypaw1.opx.pl