[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ich „in sza Allah”, jeśli Bóg zechce, zdawało się zastępować wszelkie rozsądne działania, takie, jakie każdy zdrowo myślący człowiek zwykł podejmować dla osiągnięcia swego celu.Nie, Joan takie postępowanie nie wydawało się słuszne.Człowiek powinien zawsze myśleć i planować.Aczkolwiek, jeśli się trafi do Tell Abu Hamid, czyli w sam środek niczego, to być może ani myślenie, ani planowanie w ogóle nie jest potrzebne.Jeśli pobędę tu dłużej, to niewątpliwie zapomnę, jaki jest dzień tygodnia.Dzień tygodnia? Niech no ja zobaczę.dzisiaj jest.dzisiaj jest czwartek? Tak, dzisiaj jest czwartek, a więc zjawiłam się tutaj w poniedziałek wieczorem.Tymczasem doszła do zasieków i prawie tuż za nimi zobaczyła mężczyznę.Miał karabin, a jego strój przypominał mundur.Chyba spał - wsparty o jakąś wielką skrzynię.Pewnie jakiś strażnik, pomyślała.Pilnuje kolei albo granicy.Lepiej zrobię, nie idąc dalej, bo a nuż się obudzi i strzeli do mnie.W Tell Abu Hamid wszystko jest możliwe.Wycofała się po swoich śladach i następnie zatoczyła niewielki krąg wokół zajazdu.W ten sposób wydłużyła spacer, jednocześnie nie doznając tego dziwnego uczucia agorafobii (jeśli to w ogóle była agorafobia).Niewątpliwie, myślała z zadowoleniem, ranek upłynął bardzo przyjemnie.Udało mi się przemyśleć wszystko to, za co powinnam być wdzięczna opatrzności.Małżeństwo Averil z drogim Edwardem, takim solidnym i zasługującym na zaufanie człowiekiem, no i tak dobrze sytuowanym, co przecież też się liczy; dom Averil w Londynie był wprost uroczy i znajdował się tuż obok Harrodsa.I małżeństwo Barbary.I Tony’ego.Chociaż tym ostatnim raczej trudno byłoby się pochwalić; w gruncie rzeczy ja i Rodney nic o nim nie wiemy, a sam Tony nie przyniósł nam tyle chluby, ile można by się spodziewać po jedynym synu.Tony powinien był zostać w Crayminster i pracować w kancelarii Alderman, Scudamore & Witney.Powinien był ożenić się z jakąś odpowiednią angielską panną, prowadzić otwarty dom i naśladować swojego ojca.Biedny Rodney, z włosami naznaczonymi siwizną i bez syna, który mógłby zastąpić go kiedyś w kancelarii.No cóż, prawdę mówiąc, Rodney nie był surowym ojcem i nie był zbyt stanowczy w stosunku do syna.Niestety, stanowczość, to cecha, której Rodneyowi brakuje.Gdzież by był teraz, gdybym przynajmniej ja nie chodziła twardo po ziemi? Poczuła, jak rozgrzewa ją mały płomyczek samozadowolenia.Traciłby prawdopodobnie wszystkie swoje aktywa i usiłował zaciągać pożyczki pod hipotekę jak stary Hoddesdon.Ciekawe, czy on w dostatecznym stopniu docenia to, co dla niego zrobiłam.Zapatrzyła się w płynną linię horyzontu.Jaki dziwny efekt falowania.Oczywiście, pomyślała, to miraż!Tak, to tylko miraż.coś w rodzaju oczek wodnych na piasku.Wcale nie to, co człowiek sobie wyobraża, kiedy usłyszy słowo miraż, nic konkretnego, żadne drzewa czy miasta.Ale nawet te mało widowiskowe, falujące oczka wodne były wystarczająco osobliwe, by zadać sobie pytanie, co tak naprawdę jest rzeczywiste?Wypowiedziała głośno słowo „miraż”.Zdawało się, że ma ono swoją wagę.O czym to przed chwilą myślałam? Och, oczywiście, o Tonym i o tym, jak bardzo mój jedyny syn jest samolubny i bezmyślny.Tony zawsze przysparzał rodzicom kłopotów.Z jednej strony był taki niezdecydowany, taki pozornie grzeczny, a z drugiej, sympatycznie się uśmiechając, robił dokładnie to, co chciał.I nigdy nie był jej tak oddany, jak syn powinien być oddany własnej matce.Co więcej, odnosiła wrażenie, że dla niego od urodzenia liczył się jedynie ojciec.Pamiętała, jak kiedyś jako siedmioletni chłopczyk otworzył drzwi do pokoju, w którym spał Rodney, i obwieścił całkiem prozaicznie: - Zdaje mi się, tatusiu, że zamiast grzybów jadalnych zjadłem muchomora, ponieważ mam okropne bóle i chyba umieram.Przychodzę więc, żeby umrzeć przy tobie.Faktycznie w grę nie wchodziły ani grzyby jadalne, ani muchomory.Tony miał ostre zapalenie wyrostka i nim minęły dwadzieścia cztery godziny, już było po operacji.Ale Joan ciągle myślała, że to dziwne, iż wówczas dziecko przyszło do Rodneya, nie do niej.O wiele bardziej naturalne byłoby, gdyby Tony szukał ratunku u matki.Tak, Tony przysporzył jej wiele zmartwień.Był leniwy w szkole, nie lubił się bawić.I chociaż był bardzo ładnym chłopcem, okazji do pochwalenia się jego urodą miała doprawdy niewiele; po pierwsze chyba nie lubił bywać z nią gdziekolwiek, po drugie miał ten swój irytujący zwyczaj wtapiania się otoczenie właśnie wtedy, kiedy ona się za nim rozglądała.„Barwy ochronne”, chyba tak to kiedyś nazwała Averil.Jeśli chodzi o przybieranie barw ochronnych, Tony jest najzdolniejszy z nas wszystkich”.Nie całkiem zrozumiała, co Averil chciała przez to powiedzieć, a jednak poczuła się odrobinę dotknięta.Popatrzyła na zegarek.Dosyć tego spacerowania w upale.Trzeba wracać do zajazdu.To był wspaniały ranek - spokojny bez nieprzyjemnych myśli, bez obawy przed otwartą przestrzenią.Doprawdy, zawołał z oburzeniem jej wewnętrzny głos, przemawiasz niczym zawodowa pielęgniarka.Jak ci się zdaje, Joan Scudamore, kim ty jesteś?Inwalidką? Przypadkiem psychiatrycznym? Nie przesadzasz, myśląc z taką dumą o sobie? I czy jest w tym coś nadzwyczajnego, że ranek upływa komuś w normalnym, przyjemnym nastroju?Weszła szybko do zajazdu i z przyjemnością zauważyła, że na lunch dla odmiany podano gruszki.Po posiłku poszła do siebie i położyła się na łóżku.Gdybym tak mogła przespać czas aż do podwieczorku.Niestety, nie chciało jej się spać.Zamknęła oczy, ale sen nie przychodził.Jej umysł nadal był jasny i rozbudzony, a ciało spięte i czujne, jak gdyby na coś czekało.jak gdyby chciało się bronić przed czającym się gdzieś w kącie niebezpieczeństwem.Muszę się zrelaksować, myślała, muszę się zrelaksować.Już kiedyś tak się czułam.Ale kiedy i gdzie? Poszperała w pamięci i.tak, to było właściwe porównanie: czuła się tak jak w poczekalni u dentysty.To uczucie, że masz przed sobą coś nieskończenie nieprzyjemnego, to nakazywanie sobie spokoju, to odwracanie myśli i jednocześnie ta zbijająca z nóg świadomość, że tak czy inaczej trzeba będzie przejść przez ciężkie doświadczenie.Ale teraz? Przez jakie doświadczenie miałabym przejść właśnie teraz?Co miało się zdarzyć?Jaszczurki, pomyślała, pochowały się w swoich norkach.to dlatego, że zbliża się burza.spokój przed burzą.oczekiwanie.oczekiwanie.O Boże, oto na powrót popadam w jakiś dziwny chaos.Panna Gilbey.dyscyplina.duchowe rekolekcje.Rekolekcje! Powinnam oddać się rozważaniom.Mantra.odśpiewywanie mantry.Teozofia? Buddyzm?Nie, nie, powinnam trwać przy własnej religii.Rozważania o Bogu.O miłości do Boga.Bóg.Ojcze nasz, który jesteś w niebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Christina Dodd [Virtue Falls Virtue Falls (epub)
    Christine Amsden [Cassie Scot Cassie Scot ParaNormal Detecti
    Christine Wood [Life Plan 01] A Life Plan Without You (epub)
    § Cameron Christian Tyran 1 Tyran
    Christie Craig [Divorced, Des Divorced, Desperate
    Moore Christopher Ssij, mała, ssij (II)
    Christine Feehan Mroczna Seri Mroczne Przeznaczenie
    Christina Ross [Unleash Me, A Unleash Me, Vol 2 (epub)
    Musso Guillaume Kim bylbym bez ciebie
    Mia Watts Phases 3 Unchaste
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kasiulenka.htw.pl
  • php") ?>