[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po powrocie do łazienki napełnia kieliszek winem i wlewa do wanny dużą porcjępłynu do kąpieli.Rozebrała się w sypialni, stanęła nago przed lustrem, żeby przyjrzeć się- 37 -rozległemu siniakowi biegnącemu ukosem od lewej strony szyi i rozlewającemu się nałopatce.Z radością przyjęła, że wyraznie pożółkł na brzegach, co oznaczało, iż zaczyna sięwchłaniać.Za to na udzie nie widać żadnych zmian, z pozoru nie istnieje przyczynanękającego ją bólu.Nastawia muzykę i po namyśle wraca jeszcze na dół po akta operacji.Nie chce ichdłużej przeglądać, przynajmniej na razie, postanawia jednak trzymać je przy sobie w łaziencepodczas kąpieli, chcąc w ten sposób dotrzymać słowa danego Kitty Lopez, że ilekroćwyciągnie kopię dokumentów z kryjówki, nawet nie chwilę nie spuści ich z oka.Po zmroku za drzewami widać delikatną poświatę padającą z okien sąsiedniego domu,chociaż on sam jest niewidoczny.Miller's Reach stoi bowiem na uboczu, z dala od innychsiedzib ludzkich, co zresztą było jednym z ważniejszych powodów, dla których wybrała tęposiadłość.Pod wieloma względami dom przypomina jej stary angielski dwór z czasów królaJerzego, w jakim mieszkali do czasu zniknięcia matki.Grace wychowywała się w samotnościi bardzo ją lubiła, po powrocie ze szkoły zamykała się w swoim pokoju na poddaszu takszybko, jak tylko mogła, żeby w spokoju doczekać tam kojącego zmierzchu.Ku wielkiejkonsternacji ojca, wyrosła na stroniącą od życiowych przyjemności samotnicę, która nie tylkonie miała bliskich przyjaciół, lecz wcale ich nie potrzebowała.Sytuacja niewiele zmieniła siędo dziś.Grace nadal bardzo dobrze czuje się po ciemku, a wyjąwszy Bena, rzadko tęskni zatowarzystwem drugiego człowieka.Włożywszy jego frotowy szlafrok kąpielowy, który jeszcze delikatnie pachniemęskimi kosmetykami, siada na podłodze w saloniku, opierając się plecami o fotel, zniedopitą lampką wina w dłoni.Poza cichymi sykami i trzaskami polana płonącego wkominku w całym domu panuje kompletna cisza.Przynajmniej na razie zdołała się uwolnićod ducha zmarłej koleżanki i bolesnych wspomnień jej tragicznej śmierci, próbuje się więcskoncentrować na tym dręczącym ją przeczuciu.Tę jej niezwykłą zdolność naprowadzania nitek umysłowego celownika na właściwypunkt Cutter nazywa wprost snajperskim okiem.Przez dłuższy czas siedzi bez ruchu, gapiąc się w ogień, i próbuje przywołać wmyślach to ulotne skojarzenie wywołane informacjami znajdującymi się w aktach, ale czuje,że albo puściła je w niepamięć, albo zostało zatarte przez świeższe wspomnienia.Ogień w kominku już dogasa, kiedy wreszcie wstaje z podłogi i zabierając ze sobąkopię akt, idzie do swego pokoju, odczuwając coraz silniejszą senność.Na stoliku stoi halogenowa lampka, w której blasku szklany blat skrzy się niczymbrylant.Gdy tylko wzrok przyzwyczaja się do tego oświetlenia, od razu dostrzega to, co- 38 -ledwie zarejestrowała w mętnym świetle dnia.Na pierwszej stronie jej wstępnego raportuopisującego rozmowę z Vincentem Regalem, w prawym górnym rogu kartki, widnieje ledwiezauważalny niebieskawy ślad, nie większy niż odcisk dziecięcego palca.Pospiesznie sięga po lupę, pod którą plamka przybiera kształt płatka róży.Ale wpowiększeniu widać też niemal identyczny, jeszcze mniej wyrazny ślad na drugiej kartce, natrzeciej i na czwartej.Błyskawicznie przekartkowuje cały raport, potwierdzając swoje obawy:takie same ślady widnieją na wszystkich kartkach sprawozdania.Na krótko ogarnia ją paniką aż musi zaczerpnąć kilka głębszych oddechów, żebyuspokoić napięte nerwy.Znacznie trudniej jest stłumić natłok oskarżycielskich myśli iskoncentrować się na tym, co należy dalej robić.Jest już prawie druga w nocy, kiedy podnosi słuchawkę, łączy się z dowódcą nocnejstraży w Gmachu Marscheidera i prosi o domowy numer telefonu Kitty Lopez.Spotyka się ze stanowczą odmową.To efekt innego zarządzenia Cuttera, zgodnie zktórym pracownikom wydziału nie wolno nikomu ujawniać poufnych danych osobowych,nawet jeśli rozmówca przedstawia się jako zastępca kierownika sekcji operacyjnej.- W takim razie proszę ją powiadomić, żeby zaraz do mnie zadzwoniła - mówi Flint, ztrudem nad sobą panując.- Teraz? W środku nocy?- Wystarczy, jak jej pan powie, że znalazłam płatki róży.Proszę to zrobić jaknajszybciej.Ciemność zaczyna jej się nagle wydawać grozna, toteż czekając na reakcję Lopez,kręci się po całym domu, wszędzie zapalając światła.Zaparza sobie mocną kawę i dorzucadrew do kominka.Wreszcie szybko się ubiera.Zapina już żakiet, kiedy dzwoni telefon.Kitty nie marnuje czasu na zbędne słowa.- Znalazłaś płatki róży? Jakiego koloru?- Niebieskie - wyjaśnia Flint.Na krótko zapada milczenie, jakby Lopez zastanawiała się, czy może podjąć ryzykorozmowy na ten temat przez otwartą, niezabezpieczoną linię telefoniczną.- Czyżby w odcieniu błękitu kobaltowego? - pyta wreszcie.Grace nagle kojarzy, że prawie bezbarwny chlorek kobaltu reaguje na silne światło,tworząc intensywny niebieski barwnik, od którego powstały plamki na papierze, jeśli, dajmyna to, znajdowały się w fotokopiarce.- Tak - odpowiada.- W takim razie to chyba dowód na to, co podejrzewałaś.- 39 -- Najgorsze?- Zgadza się.Najgorsze.- Kitty znów milknie na chwilę, po czym dodaje ciszej: -Zostaliśmy wystawieni.Domowy numer Cuttera Flint zna na pamięć.Wybiera go na przenośnym aparacie wswojej sypialni i zasłuchana w monotonne sygnały, pospiesznie kończy się ubierać.Nikt niepodnosi słuchawki.Nikt nie odpowiada też pod numerem telefonu komórkowego.Grace dzwoni więc ponownie do ochrony Gmachu Marscheidera i znów musi sięużerać z dowódcą nocnej warty.Pózniej mija jeszcze dwadzieścia minut, zanim nadchodziodpowiedz i w słuchawce rozlega się zaspany głos Cuttera.- Muszę się natychmiast z tobą zobaczyć - mówi Grace.- Wiesz, która godzina?- Znalazłam przeciek.Zasłuchana w ciszę na linii, wyobraża sobie, jak szef przeciera klejące się oczy.- Jestem na Florydzie.- Gdzie?- Przyjechałem, żeby porozmawiać z rodziną Ruth.- W porządku.Złapię pierwszy samolot do Lauderdale.- Jestem już w Miami.- Dlaczego?- Rozmowa w Boca Raton nie ułożyła się specjalnie po mojej myśli.Nie doczekawszy się dalszych wyjaśnień, Flint mówi:- W porządku, przylecę do Miami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]