[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postanowił, że kiedy ona odejdzie, on również spokojniepożegna się z życiem.Wraz z tą decyzją spłynął na niego spokój.Desari miała teraz Juliana, a Barack i Dayanpotrafią zaopiekować się Syndil.On przeżyje z Tempest długie lata, pełne miłości, śmiechu izachwytu nad pięknem świata.Ten wybór oznaczał, że nie może już więcej kryć się podziemią, by czerpać z niej siły.Nie potrafił znieść rozłąki z Tempest.A ona potrzebowała jegoochrony.Woń ofiary wypełniła mu nozdrza.Spomiędzy krzewów wyłonił się namiot, w którym,pod baldachimem z konarów, leżeli kobieta i mężczyzna.Wielki lampart podkradł się bliżej.Zapach gorącej krwi budził w nim bestię, która rwała się, by zabijać.Skulony nad silnym,zdrowym ciałem mężczyzny Darius pomyślał o Tempest.Instynkt mordercy osłabł, pozwalającmu przybrać ludzką postać.Rzucił na śpiącą parę zaklęcie, które utrzymywało ich we śnie izmuszało do posłuszeństwa.Mężczyzna odwrócił się ku niemu i odsłonił szyję.Kły Dariusa wydłużyły się i zaostrzyły.Schylił się i zaczął pić.Pierwsze ukłucie niepokoju poczuł, kiedy zamykał otwory w skórze, żeby nie zostawićśladów swojej obecności.Zmienił się w lamparta i wymknął z namiotu, uwalniając jednocześnieofiary ze swojej mocy.Kobieta jęknęła cicho i przytuliła się do partnera.Opiekuńczy nawetwe śnie, objął ją ramieniem i przyciągnął bliżej.Darius skoczył w las, zwinnie manewrując długim, smukłym ciałem wśród gęstejroślinności.Zatrzymał się kilka metrów od Sashy i Foresta.Samiec wciąż jeszcze ucztował,pochylony nad zdobyczą.Sasha siedziała już na gałęzi drzewa, obok resztek posiłku, którewciągnęła tam i ukryła na następny dzień.Pobiegł dalej, z głową nagle pełną koszmarnych obrazów.Wysoki, barczysty mężczyzna zeskomplikowanym tatuażem kobry na pękatym bicepsie.Kiedy poruszał mięśniami, kobrarozchylała paszczę.Mężczyzna powoli odwrócił głowę i wyszczerzył zęby w lubieżnym,triumfalnym grymasie.Właściciel warsztatu, który zgwałcił Tempest.Darius przeniknął myślą wprost w umysł dziewczyny.Spała i śniła koszmary, które odbierałwe własnej głowie.Cierpiała tak bardzo, że przekaz dotarł nawet do kotów.Darius usłyszał zaplecami znajome, upiorne miauczenie.Uciszył lamparty telepatycznym rozkazem i polecił imbiec za sobą do obozowiska.%7łeby utrzymać pełny kontakt z Tempest, musiał skupić całą uwagę.Na szczęście ćwiczyłsię w tym od kilkuset lat.Uspokoił ją, odwracając jej myśli od bolesnych wspomnień.Desari zdążyła już otworzyć drzwi autokaru.Odsunęła się, żeby wpuścić do środkaolbrzymiego lamparta, który w połowie skoku zmienił kształt i już jako mężczyzna wylądowałpewnie na dwóch nogach.Darius natychmiast podbiegł do kanapy.- Boi się.Znią jej się koszmary - stwierdził cicho, klękając przy filigranowej postaci.Ledwie spojrzał na siostrę.- Zostaw nas.Desari patrzyła na niego przez kilka długich chwil.Wyczuwał jej zmartwienie i niepokój.Odkąd pojawiła się Tempest, zachowywał się zupełnie inaczej i było oczywiste, że coś do niejczuje.- Ona jest człowiekiem, bracie - odezwała się cicho.Z gardła Dariusa wydobył się niski, ostrzegawczy warkot.Zaskoczona Desari podniosładłoń do szyi i spojrzała rozszerzonymi oczami na Juliana, który w tej samej chwili zmateria-lizował się u jej boku.Pospiesznie odeszła od kanapy.Między jej bratem a Julianem wciążiskrzyło.Z pewnością nie nazwałaby ich przyjaciółmi.Obaj chcieli ją chronić, ale obaj byli teżpotężnymi samcami, przywykłymi dominować i narzucać innym swoje zasady.W efekcie ichrelacje były - w najlepszym wypadku - poprawne.Kładąc dłoń płasko na klatce piersiowejJuliana, Desari wypchnęła towarzysza życia z autokaru.W odpowiedzi objął ją i podniósł dogóry, przyciskając do siebie, i wpił się w jej usta głodnymi, miękkimi wargami.Darius zignorował całkowicie tę scenę.Całą uwagę koncentrował na Tempest.Leżała waureoli rozsypanych na poduszce włosów.Jego ręka sama powędrowała ku gęstym, ciężkimlokom.Ich dotyk sprawił, że ciało Dariusa spięło się jak od nagłego bólu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]