[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie miał żadnej kontroli swojegożycia przez wieki.W tej jednej chwila, gdy miał wybory, zrobi co niezbędne bychronić tę kobietę.Xavier nigdy nie dojdzie do niej dzięki niemu.Skomplikowała jednak sprawy.Jego pierwszą myślą było by próbować zabićXaviera, ale nie ośmielił się ryzykować ponownie dostanie się w ręce maga, niegdy znałby położenie legowiska Ivory.Coś drgnęło w nim.Drążenie.Szukanie.Coś obcego muskało jego umysłspiczastymi szponami, skrobiąc przy ścianach.Usztywnił się i, niewiele myśląc,rzucił barierę tak mocną, tak szybko, że to nim wstrząsnęło.Nie zdawał sobiesprawę, że może zrobić taką rzecz.Zdał sobie sprawę, że zboczył, haniebnedotknięcie.Xavier.Wysoki mag poszukiwał go, sięgając by go znalezć iposiąść.Jego serce biło mocno w klatce piersiowej, że pomyślał, że może wybuchnąć.Strach o jego życiową partnerkę ożył i wciągnął go do swoich płucach,umacniając jego postanowieni by walczyć z posiadaniem Xaviera.Zcigał sięprzez pokoje, szukając wyjścia, obawiając się, że Xavier może przejrzeć jegooczami.Zachował swój umysł pusty jak to tylko możliwie, znając maga, kiedyTłumaczenie: franekMpołączony, mógł odczytać jego myśli.Nie mógł przypomnieć sobie jak się tudostała.Wszystko o podróży był tak zamglone.Nie mógł przedostać się przez mile kamień, nie bez wiedzy gdzie bezpieczniemógł się pojawić.Czuł się jak w potrzasku i przestraszony, przeklinając jegolos, że po raz kolejny zawiedzie kogoś, kto potrzebował i zasłużył na jegoochronę.Znajdując się w sypialni, oparł swoją rękę o ścianę, z głową w dół, oczyzamknęły się, próbując się przystosować.Posiadanie kogoś kto posiada jegociało było bolesne, wzbudzającym odrazę doświadczeniem; szczególnie Xavierai jego nikczemną chciwości i ekstremalną deprawacją, która panowała w jegoumyśle.Nie wpuściłby go.Niespodziewanie, uderzył go ból rozdzierający ból.Oczy Razvanasotworzyły się z trzaskiem i obejrzał się, próbując ustalić co mu się zdarzało.Gleba była tam, w głębokiej depresji, bogata, kusząc, tak że nie mógł sięsprzeciwić.Upadł w niej na kolan, ból nie ustąpił.Jego ciało często podejmowało podróże prze glebę, ale nigdy nie spoczął wbogatym, odmładzającym gliniastym piasku.Xavier nigdy nie ośmielił siępozwolić mu na ten luksus.Gleba mogła wyleczyć jego ciało i mogłaprzywrócić mu siłę, na co Xavier nie mógł sobie pozwolić.Został pozostawionyw pewnego rodzaju połowicznym życiu w jaskiniach lodu.Razvan nie był nawetpewny, czy może przeżyć pod ziemią, albo nawet nad nią, po tylu wiekachchłodu, mimo to gleba napełniła go siłą to nie tylko zatrzymało bólu.Xavier, niezdolny do wejścia jego umysł, musiał atakować go z daleka.Zębyrozdarły jego ramię, ząbkowane krawędzie piłowały kości, ścięgna i ciało,przepiłowując głębiej i głębiej, zaszczepiając płonące pasożyty do rany.Byłjadany żywym stosowna sprawiedliwość dla kogoś takiego jak on.Jegowłasne zęby osunęły się na maleńki nadgarstek jego córki, a on patrzył wprzerażeniu, niezdolny do ochronienia jej, podczas gdy Xavier robił tę samąrzecz, obgryzając ją jakby była kością, kawałkiem mięsa, który zostanieskonsumowanym, jego zęby rozrywały jej słabą skórę zmierzając do krwi ikości.Poczuł rozprysk kwasu palący jego skórę, głęboko wciąż głębiej, krewwampira docierała jak rzeka do jego ciała, w długich strumieniach rozszerzającsię nad jego rękami i przedramionami i w dół jego ramienia, przebiegała wzdłużjego ramienia i klatki piersiowej.Rozpoznał uczucie jego nadgarstki i kostkia nawet jego grzbiet często paliły od krwi wampira pokrywającej kajdany.Zarobił na to za swoje niepowodzenia w ochronie członków jego rodziny przedXavierem.Wiele razy, walczył z wytrawnym magiem, ale nigdy nie byłdostatecznie mocny albo wystarczająco rozsądny, by go zwyciężyć.Tłumaczenie: franekMWybuch bólu przez jego żebra wstrząsnął nim, promieniując przez jego całeciało.Ból był dla niego sposobem życia.Mógł to teraz odepchnąć, wchłonąć gow swoje ciało i pozwolić mu go wyniszczyć.Dawno temu nauczył się jak godzićsię z męką.Ból nie był jego bólem.To było daleko inne.Zbyt dalekie, reakcja spokojna, alezdecydowanie kobieca.Ivory była w tarapatach.Wszystko inne przestało sięliczyć.Miał jeden powód swojego istnienia obronić ją przed jakimkolwiekwrogiem, za wszelką cenę.Oczyścił swój umysł i przemógł niepohamowane uczucia, które wciąż uważał zatrudne do pokonania.Skonstruował jej wizerunek w swoim umyśle, jej obraztego jak go widział.Miękka i kobieca, kochająca kobieta, która tu należała, dotego domu surowego piękna.Ivory.Masz potrzebę.Powiedz mi jak mam przejść do ciebie.Było najmniejsze z wahań.Oni cię poszukują.Nie sprzeczał się z nią.Została ranna i wrogowie ją oblekli.Mógł poczućoparzenie krwi wampira, nękający bólu przeszywający jej ramiona i żebra, iniepokoju że była słaba i nie mogła walczyć w jej oczywisty sposób, mimo żecałkowicie została ustalona by spróbować.Razvan napełnił jej umysł swoją siłą i mocą, żywiąc ją, gdy przeszukał jejwspomnienia i znalazł informacje, które były potrzebne.Uspokój ich przez jakiś czas.Będę tam niedługo.Nie walcz.Oni nie zaatakującię tak długo jak będziesz z nimi rozmawiać.Nie mam dużo czasu.Przyznanie było dla niej upokarzające.Mojej siłyubywająca.Przyjdę.Będę tam, Ivory.Nie trać nadzieję.Wlał swoje zdecydowanie irozwiązanie do jej umysł, wiedząc, że nie ufała nikomu, i nie bez racji.I miaławszelkie podstawy do strachu i by go nienawidzić.Kod genetyczny Xaviera byłw jego ciele.Było kolejne niewielkie wahanie a następnie wyraznie zobaczył sprytnepęknięcie ukryty w jej alkowie, gdzie mogła wślizgnąć się przez wąski, szerokina cal komin.Była ostrożność w jej umyśle.Razvan pośpieszył by ją uspokoić.Przeszukam ostrożnie zanim się tam pojawię,więc nie będzie żadnego tropu prowadzącego z powrotem do twojego legowiska.Teraz dostał informacje do swojej głowie i musiał być bardzo ostrożnym, byXavier nie mógł przyjść jego myśl.Zanim ruszył, tworząc każdą możliwąobronę, pogrubiając bariery, czyniąc siebie silniejszy niż kiedykolwiek był.Tłumaczenie: franekMSilniejszym niż zanim wszedł do wąskiego pęknięcia, którego większość niezauważyła.Podzielił teren na kawałki, nitkowaty szlak pary płyną do góry,tkając tam i z powrotem przez warstwy skalnego łóżka, przez to, co wydawałosię niekończącą się ilością czasowa, zanim zobaczył rąbek nieba nad głową.Przyjdę.Będę tam, Ivory.Nie strać nadzieję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]