[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wpadła mu w ramiona, przylgnęła do niego i pocałowała w usta.Siłą ramion odchyliłją do tyłu, po czym odsunął swoje wargi od jej ust.Delikatnie masował jej kark. Zaskoczony?  spytała.Uśmiechnął się:  Troszkę.Ale mile. Zrobił krok do tyłu, by wpuścić ją do środka. Tęskniłeś za mną? A czy misie nie tęsknią za miodem?Stała pośrodku pokoju i rozglądała się. Powiedzieli mi w recepcji, że zmieniłeśpokój. Obejrzała się przez ramię. Ten jest ładniejszy.Chociaż to nie ma większegoznaczenia.Przyglądał się jej badawczo.Było coś nowego w jej oczach.Jasna kropka światła,którego nie rozumiał. Dlaczego nie ma to znaczenia?Wzięła głęboki oddech i oznajmiła:  Mam zamiar powiedzieć Hedrze, żeby sięwyprowadziła.Sam zdziwił się:  Dlaczego? Któregoś dnia pomylił mnie z nią jakiś mężczyzna na ulicy.Zatrzymał mnie izachowywał się jak zboczeniec, wściekł się, kiedy nie odpowiadałam. Robił ci propozycje? Nie, przypomniał mi rozmowę, którą rzekomo przeprowadziliśmy, o pewnym. seksualnym doświadczeniu.Perwersyjny seks, zaproponowany przeze mnie. I myślisz, że to właśnie Hedra z nim rozmawiała? Sam, ja wiem, że to była ona.Widać było, że Sam nie może się połapać. Cóż, Hedra może przecież prowadzićżycie towarzyskie. To mi dopiero życie towarzyskie.Wyszło na to, że zadaje się z tą dziką hołotą zVillage, z narkomanami.I podszywa się pode mnie.Nosi nawet moje rzeczy.Jest mną, tak żemnie to przeraża na śmierć.Podszedł do niej i przytulił, upajając się ciepłem jej ciała. Nie może być aż tak zle  powiedział. Dziś zajrzałam do jej szafy, próbowałam znalezć coś ze swoich ubrań.W pudełku nagórnej półce trzyma perukę.Wygląda dokładnie jak moje włosy, Sam.Kiedy mówię, że siępode mnie podszywa, to nie mam na myśli tylko używania mojego nazwiska.To jest.to tak,jakby ukradła mi życie. Byłaś na policji, żeby zawiadomić o obscenicznych telefonach  powiedział Sam.Czy mówiłaś im o tym? Nie, nie bardzo rozumiem, dlaczego miałaby to być sprawa policji, chociaż wyjaśniatelefony.Naprawdę nie obchodzi mnie, co robi Hedra, o ile przestanie być mną.Dlatego mamzamiar powiedzieć jej, że z naszą umową koniec.Chcę usunąć ją ze swojego życia, a siebie zjej. Pomyśli, że robisz to, żebym mógł się wprowadzić.Allie uśmiechnęła się:  Po części tak, ale co z tego?Odsunął się i ujął jej twarz w swoje długie dłonie. Jesteś zdecydowana?  zapytał. Tak.I się nie rozmyślę. W porządku, ale myślę, że lepiej zaczekać kilka dni z moją przeprowadzką.Mampewne zobowiązania w związku z tym pokojem i jest to coś więcej niż umowa z hotelem.Jego kierownik jest moim klientem.Muszę to rozegrać powoli.Przez chwilę wyglądała na zdziwioną.Rozczarowaną.Potem powiedziała:  Dobrze,Sam.Nachylił się i pocałował ją w czoło, jakby trochę zażenowany tym, ile dla niej znaczy. To tylko kilka dni.Rozumiesz to, prawda? Pewnie. Zmierzyła go wzrokiem. Aadnie wyglądasz.Idziesz gdzieś? Lunch z ważnym klientem; gruba ryba w funduszach powierniczych. Zerknął na zegarek. Prawdę mówiąc, może się tu zjawić lada chwila.Zrozumiała aluzję.Przysunęła się do niego bliżej i pocałowała lekko w usta.A ondodał:  Zadzwoń wieczorem i powiedz, jak się sprawy mają. Przyjdziesz pózniej? Nie mogę.Obiad z tym samym klientem.Przyjechał z żoną z Omaha.Jutro jadą zpowrotem, więc nie będzie innej możliwości podjęcia ich winem i obiadem w imieniu firmy. Wzruszył ramionami i pokiwał głową. Interesy.Przykro mi, Allie.Naprawdę. Będziemy mieli dla siebie mnóstwo czasu  odparła.Pocałowała go w usta i wyszła, rzucając jeszcze pełne obietnic spojrzenie.Mieszkanieznowu miało się stać ich prywatnym placem zabaw, należącym tylko do nich.Jak paranastolatków samych w domu mamusi i tatusia.Oj, Allie, Allie.Jak tylko wyszła z windy na hotelowy korytarz Athertona, stanęła nieruchomo przez krótkąchwilę.Słodki, znajomy zapach, którego nie mogła od razu zidentyfikować, unosił się wpowietrzu jak wspomnienie.Uświadomiła sobie, że to perfumy, których często używała.Ktoś, kto używa tegosamego zapachu, przeszedł właśnie lub wsiadł do drugiej, jadącej w górę, windy.Poszła w dół wąskiego korytarza i wyszła na Czterdziestą Czwartą Zachodnią. 22Hedra przyjęła wiadomość o eksmisji z zadziwiającym spokojem.Lekkie drżenie dolnejwargi i dziwne spojrzenie inaczej wyglądających oczu.To wszystko.Powiedziała Allie, że rozumie i wyprowadzi się nazajutrz, co zdumiało Allie.Jak wtak krótkim czasie mogła znalezć mieszkanie? W Nowym Jorku?Następnego ranka Allie obudził telefon.Przez moment leżała i słuchała.W przerwachmiędzy dzwonkami słyszała krzątającą się Hedrę, która zbierała swój dobytek.Telefon był nieugięty, posyłał jej mózgowi chłodne, drżące noże.Jęknęła i rzuciłapełne bólu spojrzenie na zegarek; Boże, pod powiekami czuła piasek.Za parę minutdziewiąta.Allie nałożyła na głowę poduszkę, żeby stłumić przerazliwe brzęczenie upartegotelefonu.Czekała.Czy Hedra nie ma zamiaru go odebrać?W końcu dotarło do niej, że Hedra nie odbierze.Ostatecznie właśnie sięwyprowadzała, a poza tym i tak rzadko ktokolwiek do niej dzwonił.Allie uwolniła poduszkę, przetoczyła się na zimną stronę łóżka i przyciągnęła do siebiesłuchawkę.Każdy dzwonek był jak porażenie prądem; dziś rano nie miała ochoty na bólgłowy.Przez chwilę przestraszyła się, że to kolejny obsceniczny telefon.Potem uświadomiłasobie, że o dziewiątej rano to raczej mało prawdopodobne.Wszystko ma swoją porę na tejziemi  nawet wybryki zboczeńców.A dziewiąta rano tą porą nie była.Zmrużyła oczy,chroniąc je przed wpadającym ukośnie jaskrawym światłem, i zmęczonym, ochrypłymgłosem powiedziała:  Halo. Pani Allison Jones?Allie odkaszlnęła.Tak, powiedziała, że to ona. Tu detektyw Kennedy.Pamięta mnie pani?Usiadła wyprostowana na łóżku; opierając plecy o poduszki, próbowała się obudzić ipozbierać myśli.Odczuła niepewną radość. Znalezliście karty kredytowe?Kennedy zaśmiał się słabo. Nie, obawiam się, że nie.Nie dzwonię w sprawie kart.Byłem ciekaw, czy otrzymała pani więcej obscenicznych telefonów. Odkąd z panem rozmawiałam, nie. Nie było sensu mieszać do tego prawa; Hedrabyła przyczyną telefonów, a teraz się wyprowadzała.Przez chwilę Allie zastanawiała się, czynie powiedzieć Kennedy emu o człowieku, który zaczepił ją na ulicy, ale to też już sięwyjaśniło.Allie nie chciała wpędzić Hedry w poważne tarapaty, to tylko przedłużyłoby ichznajomość.Mieszanie w to policji nie byłoby najmądrzejszym posunięciem. To dobrze  powiedział Kennedy. Myślałem, że będzie trzeba założyć panipodsłuch, żeby dowiedzieć się, kim jest ten maniak.Ale jeśli nie zawraca już pani głowy,chyba nie będzie to konieczne. Chyba nie  zgodziła się Allie.Po krótkiej przerwie Kennedy odezwał się znowu:  Dobrze się pani czuje, pannoJones? Oczywiście.Dlaczego? Ma pani głos.sam nie wiem.Inny niż kiedy była pani tu, na komisariacie.Jakbybyła pani czymś zmartwiona.Chce pani, żebym przyszedł z panią porozmawiać?Boże, mój głos musi brzmieć strasznie, pomyślała Allie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    John Dalmas Yngling 1 The Yngling
    John Dalmas Farside 01 The Lion of Farside
    John Norman Gor 25 Magicians of Gor
    John Norman Gor 23 Renegades of Gor
    John Norman Gor 12 Beasts of Gor
    John Norman Gor 22 Dancer of Gor
    John Norman Gor 21 Mercenaries of Gor
    Pursuit 4 Pleasure Extraordinaire 1 Liv Bennett
    May Karol 04 W krainie srebrnego lwa
    Meditation Shun Yin Teachings In Chinese Buddhism