[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pozwoliła, żeby telefon zadzwonił osiem, dziesięć razy, zanim upewniła się, że nikt go nieodbierze.Wtedy odłożyła słuchawkę i spojrzała na zegarek.Był kwadrans po ósmej, ale Samczasem pracował do pózna.Pamiętała numer telefonu Biura Maklerskiego Elcane-Smith i takgwałtownie zaczęła wciskać klawisze telefonu, że złamała paznokieć.W biurze odebrał mężczyzna, który pełnym udręki głosem powiedział, że Samwyszedł o piątej.Gdzie więc był Sam? Prawdopodobnie w drodze na kolację z Hedrą.Albo w swoimpokoju, tylko nie odbierał telefonu.Może dlatego, że była z nim Hedra i akurat się kochali. Rozsądek opuścił Allie.Pozostał tylko strach o Sama.Sama, którego miała we krwijuż na zawsze.Jej największym pragnieniem było mieć go z powrotem przy sobie.Nie podobało sięjej to, więc zepchnęła kłopotliwe odczucie w zaciemniony zakątek świadomości, gdzie mogłospoczywać przez jakiś czas, dopóki Allie się z nim nie oswoi.Znowu usłyszała złośliwośćmałej dziewczynki w głosie Hedry i zrozumiała wielką prawdę: to, czego chcemy, kogopotrzebujemy, jest ustalane i ustawiane w nas jak mechanizm, kiedy jesteśmy jeszczedziećmi, może nawet niemowlętami, i po jakimś czasie nie możemy się tego pozbyć.Gdyby Sam był w swoim pokoju, znalazłaby go tam, choćby pod podłogą, iprzekonała, że Hedra jest chora.Być może niebezpieczna.Kobieta bez osobowości, którakolekcjonuje historie o makabrycznych morderstwach.Policja byłaby tym zainteresowana.Mogłaby pójść z Samem na policję i uzupełnialiby swoje opowieści, a Kennedy by ichsłuchał.Razem z Samem mogliby się obudzić z tego koszmaru.Chciała znowu być prawdziwa.Być jedyną Allie Jones.Była pewna, że sobie tegowszystkiego nie wymyśliła.Poczłapała do szafy w przedpokoju, żeby ubrać niebieski płaszcz.Nie było go tam.W blezerze wciągniętym tylko na bluzkę i dżinsy wybiegła w zimnywieczór, ryzykując, że złapie ją deszcz. 26w długim, wąskim hallu hotelu Atherton, naprzeciwko wielkiego lustra, stała biała kanapa ifotel, i kompozycja doniczkowych kwiatów.Za nimi, po lewej stronie była recepcja i wejściedo kawiarni, a po prawej windy.Przy windach na niskim stołeczku siedziała Latynoska wśrednim wieku i z nudów skubała skórki wokół paznokci.Za długim marmurowym blatemrecepcji, wysoki siwy mężczyzna zajęty był meldowaniem pary młodych ludzi, którychjedynym bagażem były chyba przeładowane plecaki leżące u ich stóp w plątaniniebrezentowych pasków, jak przy spadochronach.Jedna z wind znajdowała się na parterze.Jej drzwi rozsunęły się natychmiast, jak tylkoAllie nacisnęła guzik W górę.Weszła do środka i wdusiła przycisk z dziesiątką.Na piątym piętrze winda zatrzymała się, wsiadł nieco otyły goniec hotelowy o blondwłosach i uśmiechnął się do Allie.Pod pachą trzymał notatnik, a za prawe ucho wetknął żółtyołówek.Wysiadł z windy na siódmym piętrze i na dziesiąte Allie przyjechała sama.Ruszyła wzdłuż wąskiego, słabo oświetlonego korytarza w stronę pokoju Sama.Chodnik pochłaniał odgłos jej kroków.W jednym z pokoi zbyt głośno grał telewizor; pustagadanina teleturnieju sączyła się przez drzwi, kiedy przechodziła koło nich Allie, po czymprzerwały ją entuzjastyczne, choć coraz cichsze oklaski.Ktoś sporo wygrał.Wilgoć z ulicyzalała też hotel; korytarz był zimny i czuć było pleśń.Powietrze było tak gęste, że prawiemożna je było dotknąć.Następny pokój miał numer 1027, pokój Sama.Allie stała przez chwilę bliskopomalowanych na biało drzwi.Z pokoju nie dochodził żaden dzwięk.Zapukała.Brak odpowiedzi.Głucha cisza.Przekręciła klamkę i okazało się, że drzwi nie są zamknięte na klucz.Właściwie byłynawet lekko uchylone.Może Sam nie zatrzasnął ich, kiedy wychodził.Bywał roztargniony.Albo był podprysznicem.Albo spał tak głęboko, że pukanie Allie go nie obudziło.Modliła się, żeby byłoto coś z tych rzeczy, żeby przyczyna, dla której nie podszedł do drzwi, okazała się czymśbłahym i łatwym do wyjaśnienia. Przełknęła ślinę, pchnęła ciężkie drzwi i weszła.Zapach, który w nią uderzył, był dość znajomy, chociaż nie mogła do końcastwierdzić, co to jest.Zwiatła w pokoju były zgaszone.Jedyne oświetlenie stanowił obraztelewizora włączonego bez głosu u stóp łóżka; samochody ścigały się w pionie i poziomie.Teleturniej z pokoju obok był ledwo słyszalny przez ścianę.Podwójne łóżko Sama stało niezasłane, prześcieradła i kołdra stanowiły jedną wielką plątaninę.Zajrzała do przyległego pokoju.Tam też ciemno.Drzwi od łazienki były zamknięte,ale pod nimi także nie było widać światła. Sam?  odezwała się Allie.Jedyną odpowiedzią był stłumiony, nieustanny szum ulicy dziesięć pięter niżej, dodzwięków, które było tam zawsze i stanowiło część miejskiej ciszy i egzystencji.Znak życia;stalowa krew tętniąca w żyłach z betonu.Allie zobaczyła coś na podłodze koło telewizora, u stóp łóżka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    John Dalmas Yngling 1 The Yngling
    John Dalmas Farside 01 The Lion of Farside
    John Norman Gor 25 Magicians of Gor
    John Norman Gor 23 Renegades of Gor
    John Norman Gor 12 Beasts of Gor
    John Norman Gor 22 Dancer of Gor
    John Norman Gor 21 Mercenaries of Gor
    Russ Gregory Blue(1)
    Christie Agata Brzemie
    Shaw Irvin Chleb na wody płynące
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kasiulenka.htw.pl