[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale ja czuję się jak okręt, który zupełnie niespodziewanie zszedł z właściwego kursu.A czuć się tak, to znaczy być zagubionym.Taki człowiek nie umie określić swojego położenia i jest zdany na łaskę morza i wiatru, i wcale nie jest wolny, wprost przeciwnie, jest w uścisku czegoś, czego nie potrafi objąć rozumem, jest uwikłany i spętany.— Dodała: — Plotę bzdury.Pewnie przez brandy.— Po części tak, bez wątpienia — zgodził się.— Dokąd, dzięki niej, pani odpływa?— Och, daleko stąd… po prostu daleko…— Od czego tak naprawdę chce pani uciec?— Od niczego.Absolutnie od niczego.To tylko odzywa się we mnie niegodziwa część mojej duszy.Należę do szczęśliwców.Mam wszystko.— Powtórzyła posępnie: — Wszystko… Co nie znaczy, że nigdy nie miałam zmartwień ani że nie poniosłam żadnych strat, ale nie o to chodzi.Nie wzdycham ani nie użalam się nad przeszłością.Nie wskrzeszam jej ani nie przeżywam wciąż na nowo.Nie chcę zawrócić, choć nie chcę też iść do przodu.Chcę jedynie gdzieś odejść.Siedzę tutaj i piję brandy, ale w rzeczywistości znajduję się daleko za portem, coraz dalej i dalej, w jakimś nierealnym miejscu, którego tak naprawdę wcale nie ma.To coś na kształt snów o lataniu, jakie miewają dzieci: brak stałej substancji, ciężaru, sama lekkość, szybowanie w powietrzu.Źrenice jej oczu rozszerzyły się, a spojrzenie stało się dalekie i nieobecne.Llewellyn siedział bez słowa i obserwował ją.Niebawem przyszła do siebie.Zadrżała lekko.— Przepraszam.— Proszę pozostać tam, gdzie pani jest.Już wychodzę.— Podniósł się.— Czy pozwoli pani, bym od czasu do czasu dosiadł się i porozmawiał? Jeśli nie, proszę mi to wprost powiedzieć.Potrafię panią zrozumieć.— Ależ nie, ucieszę się, kiedy pan przyjdzie.Dobranoc.Jeszcze trochę zostanę.Widzi pan, nie zawsze mogę wyjść z domu.2Mniej więcej w tydzień później znów rozmawiali ze sobą.— Cieszę się, że pana widzę — powiedziała, ledwo zdążył usiąść przy stoliku.— Bałam się, że być może już pan wyjechał.— Na razie nigdzie się nie wybieram.Nie nadszedł właściwy czas.— Dokąd pan stąd wyruszy?— Nie wiem.— Czy to znaczy, że czeka pan na jakieś rozkazy?— Można by tak powiedzieć.— Ostatnim razem — zaczęła powoli — nasza rozmowa obracała się wokół mnie.O panu w ogóle nie rozmawialiśmy.Dlaczego pan tu przybył? Na tę wyspę? Czy był ku temu jakiś powód?— Być może taki sam, jaki skłania panią do picia brandy: odejść gdzieś.W moim przypadku od ludzi.— Od ludzi w ogóle czy tylko od niektórych?— Nie, nie od ludzi w ogóle.Mam na myśli jedynie tych, którzy mnie znają, a raczej znali takim, jakim byłem.— Czy… czy coś się w pana życiu zdarzyło?— Owszem.Pochyliła się do przodu.— Coś takiego jak ze mną? Coś, co zepchnęło pana z raz obranego kursu?Potrząsnął głową niemal gwałtownie.— Nie, to nie tak.To, co mi się zdarzyło, było wypadkową mojego życia.Miało swoją wagę i cel.— Ale to, co pan powiedział o ludziach…— Widzi pani, ludzie nie rozumieją niczego.Współczują mi, lecz chcą, abym wrócił.Miałbym wrócić do czegoś, co się skończyło?Zakłopotana ściągnęła brwi.— Nie bardzo potrafię…— Cóż, miałem pracę — powiedział z uśmiechem — a teraz ją straciłem.— Czy to była ważna praca?— Nie wiem.— Zamyślił się.— Choć przypuszczam, że tak.Ale czasami trudno oszacować, co jest ważne.Człowiek nie powinien dowierzać własnej wartości.Ona jest zawsze względna.— A więc rzucił pan pracę, tak?— Nie.— Jego twarz znów rozbłysła w uśmiechu.— To mnie wyrzucono.— Och — powiedziała przepraszająco.— Miał pan coś przeciwko temu?— O tak, miałem.Każdy by miał.Ale teraz już po wszystkim.Zamyśliła się nad pustym kieliszkiem.Kiedy uniosła głowę, stojący od kilku chwil przy stoliku kelner zamienił pusty na pełny.Pociągnęła kilka łyków i powiedziała:— Mogę o coś zapytać?— Proszę bardzo.— Jak pan sądzi, czy szczęście wiele znaczy?— Bardzo trudno dać na takie pytanie jednoznaczną odpowiedź.Gdybym rzekł, że szczęście stanowi o życiu i śmierci człowieka i że jednocześnie ogóle nic nie znaczy, pomyślałaby pani, że jestem szalony.— Nie mógłby pan wyrazić tego nieco jaśniej?— Widzi pani, szczęście można porównać do miłości fizycznej.Jest bardzo „ważna, choć z drugiej strony nic nie znaczy.Czy pani jest mężatką?Zauważył na jej palcu cienką, złotą obrączkę.— Jestem, i to po raz drugi.— Kochała pani swego męża?Zapytał w liczbie pojedynczej, a ona odpowiedziała wprost, nie uciekając się do wykrętów:— Kochałam go bardziej niż kogokolwiek na świecie.— Kiedy patrzy pani teraz na tamto wspólne życie, co przede wszystkim przypomina się pani? Pytam o coś, o czym chciałaby pani zawsze pamiętać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Christina Dodd [Virtue Falls Virtue Falls (epub)
    Christine Amsden [Cassie Scot Cassie Scot ParaNormal Detecti
    Christine Wood [Life Plan 01] A Life Plan Without You (epub)
    § Cameron Christian Tyran 1 Tyran
    Christie Craig [Divorced, Des Divorced, Desperate
    Moore Christopher Ssij, mała, ssij (II)
    Christine Feehan Mroczna Seri Mroczne Przeznaczenie
    Christina Ross [Unleash Me, A Unleash Me, Vol 2 (epub)
    Hubbard, L Ron Mission Earth 05 Fortune of Fear
    Bidwell George Zdobywca Indii Robert Clive
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl