[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mark rzadko umawiał się z kimś więcej niż trzy razy.Z wyjątkiem Gail.Gail podrywała go od pierwszego dnia jego stażu.Widziała obrącz�kę z osiemnastokaratowego złota, ale wcale się tym nie przejmowała.78Wiedziała, że spośród lekarskich małżeństw utrzymuje się około pięć�dziesięciu procent, a poza tym nie obchodził jej stan cywilny Marka.Jako siostra przełożona na oddziale chorób naczyń wieńcowych, znałasię na odczytywaniu elektrokardiogramów, interpretowaniu arytmii i wy�dawaniu leków nasercowych.Robiła to od dziesięciu lat.Dwa tygodnie po wyjezdzie Kathleen Gail zawołała do Marka z po�koju pielęgniarek.Trzymała w dłoni wydruk EKG.Zmarszczyła brwinad zielonymi oczami.- Mark, możesz podejść na chwilę?- Jasne, o co chodzi?- Spójrz na ten wykres.PVC czy APC? Nie mam pewności.Mark rzucił okiem na wykres i spojrzał ze zdziwieniem na Gail.- APC, Gail - powiedział.Nie mógł wprost uwierzyć, że miała z tymjakikolwiek kłopot.- Tak właśnie myślałam.Dzięki.- Jej zielone oczy wciąż się w nie�go wpatrywały.- Jak się czujesz, Mark?- Dobrze.- Tylko dobrze?- Z każdym dniem lepiej.Gail podeszła bliżej i dotknęła paska podtrzymującego jego luznebiałe spodnie.- Nikt cię nie karmi - zamruczała, nie zdejmując dłoni.- Gail! - wykrzyknął, odsuwając jej dłoń, ale nie odchodząc, jakzrobiłby przedtem.Był nieco zaintrygowany.Po wyjezdzie Kathleenschudł.Jeszcze bardziej.I nie był na żadnej randce.- Co? - zapytała z roziskrzonymi oczami, udając niewinne zasko�czenie.- Co?- Może byś wpadł na kolację?Tej nocy w łóżku, zanim zaczęli się kochać po raz drugi, Gail powie�działa:- Wiedziałam, że to APC.- Co?- Chciałam tylko zwrócić twoją uwagę.- Pod fałszywym pretekstem?- Jakkolwiek.Poza tym przecież tego chciałeś.Odpowiedział pocałunkiem.Tak, pomyślał, chyba tak.79Rozdział 9ark postanowił pójść na premierę sam.Nie powinien zabierać in�nej kobiety na przedstawienie Janet.To zepsułoby wrażenie.MUznał, że powinien uprzedzić Janet.Nie rozmawiali ze sobą od początku stycznia, gdy zadzwoniła, żebymu powiedzieć, że może przyjechać po swoją część pamiątek, staranniezapakowanych w tekturowe pudła.Mark wykręcił ich stary numer tele�fonu.Został odłączony.Operator podał nowy numer.Mark nie rozpo�znał początku.To był numer zamiejscowy.Janet wyprowadziła się z mia�sta.- Janet.Tu Mark - powiedział cicho, gdy podniosła słuchawkę.- Cześć.- Jej głos brzmiał spokojnie.- Jak się czujesz?- W porządku.Dobrze.- Gdzie mieszkasz?- Na północ od miasta, przy wybrzeżu.Wynajmuję domek.Jest czę�ścią dużej posiadłości - powiedziała z entuzjazmem.Podobał jej się nowydom i cała okolica.- Pewnie jest tam bardzo miło.- Jest.- A jak przedstawienie?- Zwietnie.- Jej głos złagodniał.- Jest wspaniale.Bardzo dużo sięnauczyłam.- Różni się od teatrzyku liceum Lincolna i amatorskiego teatruw Omaha?- Pod każdym względem.- Wybieram się na premierę.- Zawiesił głos, jakby zamierzał do�dać: Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza".- Dobrze.Kathleen wzięła bilety.Nie widziałam jej ani razu.My�ślałam, że wpadnie na którąś próbę.- Wyjechała, wróci w lipcu.- Och.- Przyjdę sam, ale mam dwa bilety, więc od razu mnie zauważysz.Będę siedział obok jedynego pustego miejsca w teatrze.- Nie wiem, czy rozpoznam kogoś na widowni.- To już nie liceum, prawda?Janet zawsze znajdowała go wzrokiem na widowni.Czasami patrzy�ła tak, jakby grała tylko dla niego.80- Nie - odparła w zamyśleniu.Potem zapytała: - Naprawdę przyj�dziesz sam?- Tak.- Może zabierz Leslie? Chciałabym, żeby zobaczyła to przedstawie�nie.Nie wiem, czy przyszłaby sama.- Zaproszę ją z przyjemnością - odparł bez wahania Mark.Leslienie zakłóci jego prywatności.Pójdzie do teatru z tego samego powodu,co on.Z powodu Janet.Dla Janet.- Zadzwoń do niej zaraz.Wiem, że jest w domu, bo przed chwiląrozmawiałyśmy.Cały czas próbuję ją przekonać, żeby przyszła na pre�mierę.Chyba chce.- Zadzwonię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]