[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Im dalej od centrum, tym trudniej było doszukać się w tym ładu: jakby potrzeby Lizy rosły szybciej, niŜ Silver mógł je zaspokajać.Mauchly ponownie zganił się w myślach: powinien był osobiście tego dopilnować, a nie pozwolić, Ŝeby rozwijało się wyłącznie pod kontrolą Silvera.Pozostali członkowie grupy pościgowej — Sheldrake, rozczochrany Dorrman oraz dwóch specjalistów, Lawson i Gilmore — rozeszli się po hali, ostroŜnie wybierając drogę, jak dzieci w ciemnym lesie.Obserwujący to Mauchly poczuł lekki zawrót głowy: to nienaturalne sterczeć tak w połowie ściany tej ogromnej hali, znajdującej się na dachu kilkudziesięciopięt-rowego wieŜowca.Pospiesznie przeszedł po pomoście, zszedłpo drabince, po czym dołączył do stojących na dole Sheldrake'a i Dorfmana.— Jakieś wieści od Silvera? — zapytał Sheldrake.Mauchly przecząco pokręcił głową.— Wiedziałem, Ŝe Silver ma tu serwerownię, ale nie spodziewałem się czegoś takiego.389Sheldrake zwinnie jak kot przestąpił przez gruby czarny kabel.Mauchly nic nie powiedział.— MoŜe jednak powinniśmy wkroczyć do jego kwatery.— Silver powiedział, Ŝebyśmy zostali na swoich miejscach i Ŝe się z nami skontaktuje.— Jest z nim Lash.Bóg wie, do czego moŜe go zmusić.—Sheldrake spojrzał na zegarek.— Minęło dziesięć minut, od kiedy zadzwonił.Musimy działać.— Silver wydał nam wyraźny rozkaz.Damy mu jeszcze pięć minut.— Zwrócił się do Dorfmana.— Stań przy wej-ściu.Zaraz powinno przybyć wsparcie.PomóŜ im przejść przez właz.Z głębi hali nadleciały odgłosy oŜywionej rozmowy.Mauchly i Dorfman poszli w tym kierunku, lawirując między wysokimi stojakami serwerów.Do bocznych ścianek niektórych były przyczepione tabliczki z uchwytami, przytrzymujące notatki sporządzone niewyraźnym charakterem pisma Silvera.Stojące wokół komputery posapywały wentylatorami, wydającymi tak zróŜnicowane dźwięki, Ŝe Mauchly czuł się niemal jak intruz zakłócający spokój dobranego chóru.Sheldrake pospiesznie naradzał się Lawsonem i Gilmorem.Ten ostatni, niski i otyły, pochylał się nad swoim palm-topem.— Rejestruję oŜywioną aktywność centralnej sieci informatycznej, proszę pana — mówił.— Tylko centralnej sieci? — wtrącił się Mauchly.— Nie rozłoŜonej równomiernie na wszystkie?— Tylko centralnej.— Od kiedy?— Wzrosła w ciągu paru ostatnich minut.Jest bardzo wysoka, jeszcze nigdy takiej nie widziałem.— Co ją zapoczątkowało?— Jakieś polecenie, proszę pana.Liza.Mauchly skinął na Sheldrake'a, który chwycił krótkofalówkę.390— Sheldrake do centrali.— Zaczekał.Sheldrake do centrali, zgłoście się.Krótkofalówka zatrzeszczała i zacharczała.Sheldrake z obrzydzeniem przyczepił ją do pasa.— Cholerne zakłócenia.— Spróbuj połączyć się przez komórkę.— Mauchly odwrócił się do Gilmore'a.— Jak wytrzymuje to sieć centralna?— Nie jest zaprojektowana na takie obciąŜenia, proszę pana.JuŜ zaczyna się rozpadać.Jeśli nie zdołamy jej odciąŜyć, to.Jakby w odpowiedzi z dołu dobiegł donośny huk, a po nim następny, odbijając się wielokrotnym echem w pustej przestrzeni.Potem rozległ się głuchy łoskot, tak niski, Ŝe prawie niesłyszalny.Podłoga pod nogami Mauchly'ego zaczęła drŜeć.Wymienił z Sheldrakiem krótkie, znaczące spojrzenia.Potem odwrócił się na pięcie i przyłoŜył dłonie do ust.— Dorfman! — krzyknął przez gąszcz komputerowych urządzeń.— Melduj!— To płyty grodzi, proszę pana! — usłyszał słabe wołanie od wejścia.Głos był trochę piskliwy, z podniecenia lub stra-chu.— Zamykają się!— Zamykają! Nie widać wsparcia?— Nie, proszę pana! Wynoszę się stąd!— Dorfman, zostań na miejscu! Słyszysz? Zostań na.Reszta słów Mauchly'ego utonęła w potwornym łoskocie, który wstrząsnął stojącym wokół sprzętem.Stalowe płyty zatrzasnęły się, odcinając ich na szczycie wieŜowca Edenu.— Proszę pana! — wykrzyknął Gilmore.— Mamy fazę Gamma!— Z powodu przeciąŜenia sieci? NiemoŜliwe.— Nie wiem, proszę pana.Mogę tylko powiedzieć, Ŝe jesteśmy całkowicie odcięci.No tak.Mauchly sięgnął po telefon komórkowy, wybrałnumer Silvera.Brak odpowiedzi.391— Chodź — powiedział Mauchly do Sheldrake'a.—Zdejmijmy go.Wepchnął telefon z powrotem do kieszeni marynarki i wyjąłpistolet.Kiedy skierował się do drabinki prowadzącej w górę, do prywatnej kwatery Silvera, nagle zgasły światła.A gdy włączyło się oświetlenie awaryjne, spowiło całe cyfrowe miasto widmową purpurową poświatą.60Na chwilę zapadła ciemność.A potem włączyły się światła awaryjne.— Co się stało? — zapytał Lash.— Przerwa w zasilaniu?Nikt mu nie odpowiedział.Tara uwaŜnie wpatrywała się w ekran.Silver pozostał za osłoną z pleksi, ledwie widoczny w słabym świetle.Teraz podniósł rękę i wystukał krótkie polecenie.Kiedy to nie odniosło Ŝadnego skutku, spróbowałponownie.Potem usiadł, ze znuŜeniem postawił nogi na pod-łodze i wstał.Oderwał czujniki od czoła i odczepił mikrofon od kołnierzyka.Poruszał się powoli, mechanicznie, jak lunatyk.— Co się stało? — powtórzył pytanie Lash.Silver otworzył pleksiglasowe drzwi i wyszedł na sztywnych nogach.Zdawał się nie słyszeć.Lash połoŜył mu dłoń na ramieniu.— Dobrze się czujesz?— Liza nie odpowiada — rzekł Silver.— Nie chce? Czy nie moŜe?Silver tylko potrząsnął głową.— Te procedury etyczne, które zaprogramowałeś.— Doktorze Silver! — zawołała Tara.— Myślę, Ŝe powinien pan na to spojrzeć.Silver podszedł do niej, wciąŜ powoli.Lash podąŜył za nim.Bez słowa pochylili się nad monitorem.393— Nie ma zasilania zarówno w wieŜy wewnętrznej, jak i zewnętrznej — powiedziała, pokazując ekran.— Całkiem wysiadło.— To dlaczego tutaj mamy światło? — spytał Lash.— W hali maszyn pod nami jest potęŜny generator awaryjny.Ma dość energii, Ŝeby podtrzymać działanie Lizy przez całe tygodnie.Jednak spójrzcie: w budynku ogłoszono fazę Gamma.Grodzie bezpieczeństwa się zamknęły.— Grodzie bezpieczeństwa? — powtórzył Lash.— W razie zagroŜenia odgradzają od siebie trzy części budynku.Teraz jesteśmy odcięci od pięter znajdujących się ni-Ŝej.— W wyniku czego? Awarii zasilania?— Nie wiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]