[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy przedtem pożywiania sięnie uważa� za czynność intymną, widzia� w tym zwyk�ą potrzebę.Ale sama myśl, że Raven wgryzasię w szyję innego mężczyzny, czerpie z jego cia�a życiodajną si�ę, by�a nie do zniesienia.Zakażdym razem, kiedy dawa� jej krew, ogarnia�o go seksualne podniecenie, przemożne pragnienie,żeby ją ochraniać i o nią dbać.Nie mia� pojęcia, co inni karpatiańscy mężczyzni odczuwali wobecswoich partnerek, ale wiedzia�, że każdy mężczyzna, który zbliży się do Raven, znajdzie się wpoważnym niebezpieczeństwie.To dobrze, że ludzki umys� nie pozwala� jej zaakceptować myśli ożerowaniu na ludziach.Raven poruszy�a się w jego ramionach, przeciągnę�a leniwie.-Myśla�am o czymś nieprzyjemnym, ale ty to zabra�eś, tak? - W jej g�osie pojawi�a się nutkauśmiechu.Puści� ją, patrzy� jak znika pod powierzchnią bąbeikują- cej wody i wynurza się parę krokówdalej.Przygląda�a mu się z rozbawieniem.-Wiesz, Michai�, mam wrażenie, że nie pomyli�am się, co do twojego charakteru.Jesteśarogancki i zaborczy.Podp�yną� do niej leniwymi, swobodnymi ruchami.-Ale jestem seksowny.Cofnę�a się, schyli�a i wyrzucając w górę ręce, ochlapa�a go wodą.-Trzymaj się ode mnie z daleka.Za każdym razem, kiedy się do mnie zbliżasz, dzieje się cośszalonego.-Może to i dobry moment, żeby przywo�ać cię do porządku, bo narażasz swoje życie naniebezpieczeństwo.Nie powinnaś by�a iść za napastnikami z gospody.Wiedzia�aś, że cię nieus�yszę, gdybyś wola�a pomocy.- P�yną� w jej stronę, nieustępliwy jak rekin.Raven zachowa�a się jak tchórz i uciek�a z sadzawki, wskakując do następnej, większej.Wodaprzyjemnie ch�odzi�a rozgrzaną skórę.Wysunę�a palec w jego stronę, uśmiechnę�a się.-Przecież wiesz, że chcia�am ci pomóc.W każdym razie, jeśli ośmielisz się prawić mi kazania, niebędę mia�a innego wyjścia, jak przypomnieć, ci, jakim nieetycznym postępkiem by�o związaniemnie z tobą bez mojej zgody.Powiedz mi.Gdybym nie posz�a za napastnikami i Jacob nie zaatakowa�by mnie nożem, nadal pozosta�abymcz�owiekiem, prawda?Michai� wyszed� z sadzawki, woda sp�ywa�a po jego ciele.Raven aż dech zapar�o w piersi.Wygląda� rewelacyjnie, taki męski i potężny.Zgią� się wpó� i zanurkowa� do g�ębokiego basenu.Poczu�a, że jej serce bije coraz mocniej, że krew zaczyna go przyzywać.Wy�oni� się z wody tuż zanią, obją� ją w talii i przyciągną� do siebie, utrzymując oboje na powierzchni ruchami silnych nóg.-Pozosta�abyś cz�owiekiem - zgodzi� się, a jego g�os by� zaklęciem czarnej magii, którapotrafi�a przeszyć ją gorącem mimo zimna wody.-Gdybym się nie zmieni�a, móg�byś zostać ze mną jako swoją życiową partnerką? - Otar�a siępośladkami o jego biodra, i od razu wyczu�a nabrzmia�ą męskość.Odchyli�a g�owę i opar�a najego ramieniu.-Zdecydowa�bym się z tobą zestarzeć i umrzeć wtedy, kiedy ty umrzesz - powiedzia� cicho.Jejw�osy muska�y go jedwabistym dotykiem, wywo�ując podniecający dreszcz.Raven nagle unios�a g�owę, odwróci�a się, i spojrza�a mu g�ęboko w oczy.-Mówisz poważnie, Michai�? Zosta�byś ze mną, kiedy bym się starza�a?Przesuną� palcami po jej policzku.-Razem byśmy się starzeli.Kiedy twój oddech usta�by, mój usta�by razem z nim.Pokręci�a g�ową.-Jak ja mogę ci się oprzeć, Michai�, skoro skrad�eś mi serce?Uśmiechną� się, a serce Raven podskoczy�o w piersi.-Maleńka, kto powiedzia�, że masz mi się opierać? Jestem twoją drugą po�ową.- Po�oży� d�oniena jej szyi i przyciągną� ją do siebie tak blisko, że ich usta spotka�y się i stopili się w jedno,zanurzając pod wodę.Pó� nocy minę�o, zanim Michai� zaniós� ją z powrotem do domu.Raven narzuci�a na siebie jegokoszulę.Zdajesz sobie sprawę, że ja tu nie mam żadnych ubrań? - Rumieni�a się za każdym razem, kiedytak bezceremonialnie obejmowa� ją spojrzeniem.Wciąż czu�a jego cia�o przy sobie, ca�ą si�ę, z jakąją bra�.- Muszę wrócić do gospody.Zostawi�am tam wszystkie rzeczy.Uniós� brwi.To nie by� najlepszy moment, by mówić, że naprawdę nie potrzebuje żadnychubrań.Może osobiste rzeczy u�atwią jej przejście przez tę zmianę.Leniwie sięgną� po swojeubranie.- Jestem pewien, że pani Galvenstein dostarczy nam twoje rzeczy.Zadzwonię i dopilnuję, żebyzrobili to natychmiast.Raven, nied�ugo na trochę wyjdę.Jest jeszcze parę drobiazgów, którymimuszę się zająć.Będziesz tu bezpieczna.Unios�a brodę hardo.-Zarzucę na siebie cokolwiek i pójdę z tobą.Nie chcę doświadczyć takiego koszmaru jak wtedy,kiedy nie mog�am cię dosięgnąć.To by�o piek�o.Naprawdę, Michai�.Spojrza� na nią z troską, mówiąc �agodnie:-Nie powiedzia�em, że coś takiego może się zdarzyć.Grigori pogrąży� mnie w uzdrawiającym śniei nie mog�em odpowiedzieć na twoje wezwania.Nie tak mia�o być.Wys�a�em do ciebie ojcaHummera, myśla�em, że będę spa�, ale jeśli zaistnieje potrzeba kontaktu, uda mi się wychynąć zesnu na tyle, żeby cię uspokoić.-Wysz�o inaczej.Pokręci� g�ową.-Nie.Raven.Grigori zes�a� na mnie leczniczy sen.Nie sposób się wybudzić, jeśli Grigori na to niezezwoli.On nie wiedzia� o tobie i o twojej potrzebie kontaktu ze mną.To by�o moje zaniedbanie,nie jego, i przepraszam za to.-Rozumiem.Ale ty też zrozum, czemu nie mogę być teraz z dala od ciebie.Boję się, Michai�,boję się wszystkiego, siebie, ciebie, tego co tu zrobi�am.-Nie tym razem, maleńka - powiedzia� bardzo �agodnie, ża�ując, że nie może być inaczej.- Tobardzo ważna sprawa, trzeba znalezć resztę napastników.Nie mogę ciebie narażać naniebezpieczeństwo.Tu będziesz bezpieczna.A ja nie śpię, w każdej chwili mogę się z tobąskontaktować myślami i ty też będziesz mog�a z taką samą �atwością mnie z�apać, jeśli zajdziepotrzeba
[ Pobierz całość w formacie PDF ]