[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy skończył, odprężył się w jej ramionach.A ona powróciła na ziemię, by skonfrontować się z tym, co się przed chwilą wydarzyło.Książę, po dłuższej chwili, podniósł głowę.– Wyglądasz na zszokowaną, Madeline – powiedział z uśmiechem.– Mimo to, proszę cię, nie mów mi, że źle zrozumiałem twoje intencje.Pyta, czy źle zrozumiał to, co chciałam mu przekazać, ściskając jego pośladki? – zdziwiła się zaraz bardzo, bo nie miała pojęcia, co ją do tego skłoniło – w biały dzień i zaraz po ataku płaczu.– Nie – powiedziała.– Nie zrozumiałeś ich źle… Ale widzisz… ja sama jestem zaskoczona.– A więc cieszę się, że je dobrze zrozumiałem – odetchnął, po czym wysunął spod niej rękę i podrapał się lekko w szyję.Spojrzała na miejsce, którego dotykał, i spostrzegła tam jakąś skazę.A więc nie był ideałem.Istniało coś, co go szpeciło.Kilka podłużnych blizn.Trzy równoległe, biegnące ukośnie kreski.– Co to jest? – zapytała zaciekawiona.– To? – uśmiechnął się.– Sądzę, że ty powinnaś to wiedzieć lepiej ode mnie.– Ja? – zdziwiła się.Wtedy on chwycił ją nagle za rękę, a gdy odruchowo zakrzywiła palce, tak że jej dłoń upodobniła się do szponów, przeciągnął jej paznokciami po własnej szyi.A paznokcie zostawiły na niej czerwony ślad.– Tamtej nocy – powiedział cicho – kiedy uświadomiłaś sobie, co się stało, podrapałaś mnie.Dzięki czemu ja natychmiast zorientowałem się, że popełniłem błąd.Kiedy się obudziłem na drugi dzień rano, miałem na ramieniu zaschniętą krew.Powinienem był się lepiej zająć tym zadrapaniem.Zabawne, z jaką łatwością taki drobiazg może ulec zakażeniu.– Rozchorowałeś się? – pytała dalej, zdziwiona.– Właściwie nie można tego nazwać chorobą.Miałem po prostu lekkie zaczerwienienie przez mniej więcej tydzień.Kłopot w tym, że ranki nie goiły się szybko, tak jak powinny.Stąd te blizny.– Wzruszył lekko ramionami.– Nie zasługiwałem na to, by wyjść z tego bez szwanku.Poza tym teraz już sama świadomość, że mam te blizny, powstrzymuje mnie od dalszych ekscesów.A więc naznaczyłam go, pomyślała.I ogarnął ją jakiś dziwny żal, że oszpeciła kogoś tak pięknego.– Przepraszam – powiedziała cicho.Przycisnął jej dłoń do swej szyi i nakrył ją swoją dłonią.– Nie masz za co przepraszać.To ja jestem ci winien przeprosiny za to, że nie jestem człowiekiem, jakiego pragnęłaś.Nie jesteś nim? – przeleciało jej przez myśl.Ależ… jest chyba wprost przeciwnie…Tak, było wprost przeciwnie, bo… czyż on nie był człowiekiem, o jakim zawsze marzyła? Nie dlatego, że miał tytuł książęcy, bo ona nawet w najśmielszych marzeniach nie aspirowałaby do takiego tytułu.Jej marzenia były po prostu marzeniami o kimś, kto by z nią chodził do łóżka, kto by się z nią śmiał, kto by jej dał poczucie bezpieczeństwa i stworzył z nią rodzinę.Marzyła o kimś, kogo by mogła kochać.I przez kogo byłaby kochana.Jego dłoń była taka ciepła i delikatna.On sam był delikatnym człowiekiem.Dżentelmen w każdym calu, pomyślała.Trwali tak przez kilka minut, wciąż spleceni.Dotykała dłonią jego szyi i czuła puls pod palcami.Wyczuwała też każdy oddech, każde westchnienie.I powoli, stopniowo jej własny oddech i puls dostosowały się do jego pulsu i oddechu.Tak długo pałała gniewem.I było to takie męczące.Jej gniew był jak dzikie zwierzę, przez cały czas próbujące się oswobodzić.Gdyby na to pozwoliła, zwróciłby się przeciwko niej i przeciwko światu.I wyrządziłby krzywdę znacznie większą niż drobne ulegające zakażeniu zadrapanie.Nie mogła do tego dopuścić.Zamknęła oczy i pozwoliła, by gniew odpłynął.ROZDZIAŁ TRZYNASTYByło to jego pierwsze lato w Aldricshire od blisko pięciu lat.I choć wciąż nie lubił swej rodowej siedziby, zaczął doceniać liczne związane z pobytem tutaj przyjemności.Ludzie tutejsi byli szczęśliwi, ich gospodarstwa kwitły, a samego Michaela cieszyły długie spacery po okolicy.Jego żona była zdrowa i piękna niczym kwitnące rośliny w ogrodzie – dorodne, o słodkim oszałamiającym zapachu.Spędzał z nią noce w niewielkiej i przytulnej sypialni w skrzydle dziecięcym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Christina Dodd [Virtue Falls Virtue Falls (epub)
    Christine Amsden [Cassie Scot Cassie Scot ParaNormal Detecti
    Christine Wood [Life Plan 01] A Life Plan Without You (epub)
    § Cameron Christian Tyran 1 Tyran
    Christie Craig [Divorced, Des Divorced, Desperate
    Moore Christopher Ssij, mała, ssij (II)
    Christine Feehan Mroczna Seri Mroczne Przeznaczenie
    Christina Ross [Unleash Me, A Unleash Me, Vol 2 (epub)
    Stackpole Michael Wojna o Bactę
    Central Nervous System Diseases and Inflammation T. Lane, et. al., (Springer, 2008) WW
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.xlx.pl