[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przybył dziś po południu.- Dzisiaj? Nie widziałam go!- Przed laty, niedługo po tym, jak pojawiłaś się na Monnmouth,wydałam panu MacLarenowi szczególne instrukcje.Jeśli kiedykolwiekwywieszę szkarłatną flagę, powinien pojawić się jak najprędzej i przybićpotajemnie do dalekiego krańca wyspy.Tak właśnie postąpił i pozostał wukryciu.Siostro Margaret, mogłaby siostra tu przyjść?Siostra Margaret wparowała do pomieszczenia z naręczem świeżoupranych i wyprasowanych ubrań przewieszonym przez ramię.Wymieniłyuśmiechy z matką Brigette.- Proszę bardzo, Sorcho.W mig wyszykujemy cię do drogi.- SiostraMargaret poderwała dziewczynę z krzesła i wepchnęła za parawan.-Zdejmuj te rzeczy, a ja pomogę ci się ubrać.- Umiem się ubrać sama - zaprotestowała Sorcha.- Tym razem będziesz potrzebować pomocy - odparła siostraMargaret.- Kiedy tylko siostra Margaret skończy, pan MacLaren przewieziecię na stały ląd.- Po ciemku? Przecież to niebezpieczne.- Ma doświadczenie.41RS- Nie rozumiem.To się dzieje tak szybko.- W głosie Sorchy pojawiła się panika.Matka Brigette i siostra Margaret spojrzały po sobie ostrożnie.- Wszystko dzieje się dokładnie w tempie zgodnym z wolą Pananaszego - oznajmiła surowo matka Brigette.Sorcha nie odpowiedziała.Nie była w stanie wykrztusić choćbysłowa albo nie zgadzała się z tą opinią.Tak, temu dziecku zdarzały się chwile buntu.Uwzględniającczekające Sorchę próby, być może ta skłonność obróci się na jej korzyść.- Koniecznie musisz wyjechać bez zwłoki.Ktokolwiek cię śledzi,trzeba go zmylić.- Matka Brigette zawiesiła głos, jednakże Sorcha nadalnie wyrażała zgody.Nawet obecnie księżniczka nie w pełni pojmowała, cojej grozi.- Przed świtem dosiądziesz konia, którego da ci MacLaren, i zprzydzieloną ci przez niego eskortą pojedziesz do Hameldone.To dwa dniintensywnej jazdy.Stamtąd - matce Brigette te słowa ledwie przechodziłyprzez gardło - wyruszysz sama do Edynburga, gdzie zaokrętujesz się nastatek.- Sama? - powtórzyła Sorcha nieco piskliwie.- Tak.Sama.- Gdyby tylko Sorcha wiedziała, jak bardzo matkaBrigette się o nią bała! - Nie mam kogo z tobą posłać.Dlatego uciekniemysię do szczególnych rozwiązań.- Jakich szczególnych rozwiązań?Siostra Margaret weszła za parawan z przebraniem Sorchy w ręku.Matka Brigette czekała, uśmiechając się kącikiem ust.- Co to jest? - W głosie Sorchy dało się słyszeć wzburzenie.-Chcecie, żebym włożyła te rzeczy?42RS- Nie obawiaj się, będą pasować - zapewniła pogodnie siostraMargaret.- Włóż tu rękę.- Nic nie rozumiem - zaprotestowała Sorcha.- To absurd.Nikt się na coś takiego nie nabierze!- Ludzie wierzą w to, co widzą.- Matka Brigette wsunęła dłonie wrękawy habitu, przysłuchując się szeleszczeniu i szeptanym protestom.Gdyby mogła wybierać, nie wyprawiłaby Sorchy w świat w takisposób, inny wszakże nie istniał.%7łycie wymusiło na matce Brigette, bynauczyła się studiować ludzkie charaktery.Zadając pytania, testując sercai umysły rozmówców, wsłuchując się w ton ich głosu, orzekała, czymówią prawdę.Arnou kłamał.Nie znała jego motywów, wszelako nie był tym, zakogo się podawał, a ów fakt czynił go niebezpiecznym.Niebezpiecznymdla Sorchy.Niestety, matka Brigette także pana MacLarena oceniała jakoczłowieka niskich lotów.Dostarczał im zapasy, jednak skłaniał go do tegotylko pokazny zysk osiągany przezeń z odsprzedaży ich ziół na targu.Słuchał jej poleceń, lecz czynił to wyłącznie wskutek przesądnego strachu,jaki wzbudzali w nim papiści, święte kobiety i złe oko.Nie skorzystałaby zjego usług w aktualnej sytuacji, gdyby znała jakąkolwiek inną metodęwyekspediowania Sorchy z wyspy.Tak, by dziewczyna znalazła siędaleko od zagrożenia, jakie stwarzał Arnou.Daleko od zagrożeniazwiązanego z jej tytułem i majątkiem.- Przy pasku będziesz miała niewielką sakiewkę z monetami -podjęła matka Brigette, gdy uznała, że Sorcha otrząsnęła się z szokuwywołanego nową garderobą.- Sięgnij do tych funduszy jedynie w43RSskrajnie krytycznej sytuacji.Podkreślam, to niezwykle ważne.Potrzebujesz pieniędzy na przeprawę do domu, a ta kwota pokryje kosztpodróży statkiem.Spodziewam się - złagodziła ton, żeby delikatnieprzypomnieć podopiecznej o jej zobowiązaniach wobec zakonnic, któretak długo o nią dbały - że kiedy dotrzesz do celu, zapragniesz zwrócićklasztorowi te wydatki.- Cóż.Tak.Oczywiście.Ale dlaczego Arnou nie może jechać zemną? Chce opuścić klasztor.Jest silny.Odstraszy potencjalnychnapastników.- Z pewnością by ich odstraszał, lecz nie grzeszy bystrością.Zdajeszsobie z tego sprawę.- Mam dość rozsądku za nas oboje - oznajmiła Sorcha z pełnymprzekonaniem.Rzeczywiście, była inteligentna.Jednak użyty przez nią argumentdowodził jej naiwności.- Zgadza się - przyznała matka Brigette.- On wszakże niezrozumiałby powodu twego przebrania.Obawiam się, że w swejprostoduszności - prostoduszności, która wydawała jej się tak podejrzana -zdemaskowałby cię przed otoczeniem.- Ja sama nie rozumiem, na co mi to przebranie!- Owszem, rozumiesz.- Matka Brigette niecierpliwiła się, żebyzobaczyć efekty wysiłków siostry Margaret.Czy kamuflaż spełni jej oczekiwania?- W porządku - powiedziała Sorcha, nadąsana.- Może rozumiem, ale wydaje mi się to takie.wyglądam tak.44RS- Wezmiesz ze sobą także torbę z ziołami leczniczymi.- MatkaBrigette uznała, że pora zignorować protesty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]