[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Eddie zdumiał się, że Tedowi udało się zrobić jeszcze jednego drinkaw ciemnej kuchni. Czy Ruth zasnęła? zapytał Eddie. Nareszcie powiedział Ted. Biedny dzieciak. Wsysał powolidrinka i grzechotał wciąż kostkami lodu w szklance.Już trzeci raz za-proponował Eddiemu, żeby się napił, i Eddie trzeci raz odmówił. Na-pij się chociaż piwa, na litość boską powiedział. Jezu.spójrz tylkona ten dziedziniec.Eddie zdecydował, że jednak napije się piwa, choć nigdy jeszczenie próbował tego napoju.Rodzice przy uroczystych okazjach pijaliwino do obiadu i pozwalali Eddiemu, żeby pił z nimi.Eddiemu jednakwino nie smakowało.Piwo było zimne, ale miało goryczkowy posmak i Eddie nie wypiłwszystkiego.Najpierw jednak Ted poszedł przynieść piwo z lodówki,zapalił (i zostawił zapalone) światło w kuchni, a to zmieniło bieg jegomyśli.Zapomniał już o dziedzińcu i zaczął rozmyślać o Marion. Nie mogę uwierzyć, że ona nie chce sprawować opieki nad wła-sną córką powiedział. Nie jestem pewien, czy tak jest odparł Eddie. Nie chodzio to, że Marion nie chce Ruth.Raczej nie chce być dla niej złą matką.A uważa, że nie byłaby dobra. Co to za matka, która porzuca swoją córkę? zapytał chłopakaTed. Rzeczywiście, dobra to ona nie jest! Mówiła mi, że kiedyś chciała zostać pisarką powiedział Eddie. Marion jest pisarką.Ona po prostu nie uprawia pisarstwa.Marion powiedziała Eddiemu, że nie potrafi zwrócić się ku swoimnajintymniejszym myślom, ponieważ rozmyśla wciąż o śmierci chłop-ców.Eddie ostrożnie zagadnął Teda: Wydaje mi się, że Marion nadal chce być pisarką, ale jedynymtematem pozostaje dla niej śmierć Thomasa i Timothy ego.To znaczy,185chodzi mi o to, że to jedyny temat, jaki jej się nasuwa, ale nie potrafio tym pisać. Nie wiem, czy dobrze cię rozumiem, Eddie powiedział Ted.A więc tak.Marion zabiera wszystkie fotografie chłopców, jakie wpa-dają jej w ręce razem z negatywami, i wyjeżdża, żeby zostać pisarką,ponieważ śmierć chłopców jest jedynym tematem, jaki jej się nasuwa,ale nie potrafi o tym pisać.Taak. powiedział Ted. Czy to przypad-kiem nie jest trochę bez sensu, co? Nie wiem odpowiedział Eddie.Każda teoria na temat Marionbyła dziurawa w tym, co ludzie wiedzieli lub mówili o niej, były zaw-sze jakieś luki. Nie znam jej na tyle dobrze, żeby ją oceniać dodał. Powiem ci coś, Eddie.Ja też nie znam jej na tyle dobrze, żeby jąoceniać.Eddie skłonny był w to uwierzyć, ale nie zamierzał pozwolić, żebyTed mógł poczuć się szlachetnie. Nie zapominaj, że Marion tak naprawdę odchodzi od ciebie po-wiedział Eddie. Przypuszczam, że ona ciebie dobrze znała. Na tyle dobrze, żeby mnie oceniać, o to ci chodzi, tak? Och, oczy-wiście zgodził się z nim Ted.Wypił już ponad połowę drinka.Ssałlód, wypluwał go z powrotem do szklanki, a potem popijał znowu.Ale Marion odchodzi również od ciebie, prawda, Eddie? Nie spodzie-wasz się chyba, że zadzwoni, by zaproponować ci randkę? Nie, nie sądzę, żeby się ze mną skontaktowała przyznał Eddie. Tak.ja też nie powiedział Ted.Znów wypluł do szklanki kil-ka kostek lodu. Boże, smakuje paskudnie. Masz jakieś rysunki Marion? zapytał go nagle Eddie. Ryso-wałeś ją kiedyś? Bardzo dawno temu zaczął Ted. Chcesz je zobaczyć?Choć rozmawiali w półmroku (na dziedziniec padało tylko światłoz okien kuchni), Eddie wyczuł niechęć w głosie Teda. No pewnie powiedział Eddie.Gdy weszli do domu, Ted zapaliłświatło w korytarzu, a po chwili stali już w jego warsztacie.Po ciem-nościach dziedzińca wiszące nad ich głowami jarzeniówki wydały imsię nienaturalnie jasne.186W sumie rysunków Marion nie było nawet dwanaście.Z początkuEddie myślał, że przyczyną ich nienaturalnego wyglądu jest oświetle-nie. Zachowałem tylko te powiedział asekuracyjnie Ted. Marionnie lubiła pozować.Eddie domyślił się również, że nie chciała się rozbierać, ponieważwśród rysunków brakowało aktów.(A w każdym razie Ted żadnychnie zatrzymał).Na portretach z Thomasem i Timothym Marion byłachyba jeszcze bardzo młoda ponieważ chłopcy byli jeszcze bardzomali ale jej uroda była dla Eddiego ponadczasowa.Uważał, że Marionzawsze wyglądała tak samo.Obok urody Tedowi udało się oddać tylkojej powściągliwość.Zwłaszcza na rysunkach, do których pozowała sa-motnie, wydawała się jakby odległa, a nawet zimna.Po chwili Eddie zrozumiał, czym różnią się rysunki Marion od in-nych rysunków Teda szczególnie od rysunków pani Vaughn.Nie byłow nich nic z niespokojnej lubieżności Teda.Choć te rysunki powstałydawno temu, Ted już wtedy przestał jej pożądać.To dlatego Marionnie wyglądała jak Marion, przynajmniej w oczach Eddiego, którego po-żądanie dla niej było nieśmiertelne. Chcesz któryś? Możesz sobie wybrać powiedział Ted.Eddie nie chciał wziąć żadnego rysunku, ponieważ na żadnymz nich nie było Marion, którą znał. Sądzę, że powinna dostać je Ruth odpowiedział. Dobra myśl.Masz mnóstwo dobrych pomysłów, Eddie.Obaj zauważyli dziwny kolor drinka Teda.Zawartość niemal pu-stej już szklanki miała barwę sepii, jak woda w fontannie pani Vaughn.Ted w ciemnej kuchni posłużył się niewłaściwym pojemnikiem dolodu i dodał do whisky z wodą zamrożone kostki wydzieliny mątwy,które częściowo rozpuściły się już w szklance.Wargi i język, a nawetzęby Teda, przybrały brunatno-czarny kolor.Marion ucieszyłaby się, widząc, jak Ted klęczy nad muszlą kloze-tową w łazience.Odgłosy wymiotów dotarły do warsztatu, gdzie Eddieoglądał wciąż rysunki. O Jezus. mówił Ted między kolejnymi torsjami. Koniecz mocną gorzałą.Od dzisiaj piję tylko wino i piwo.187Eddiemu wydało się dziwne, że nie wspomniał nic o mątwim tu-szu, bo zaszkodziła mu przecież wydzielina z mątwy, a nie whisky.Poza tym Eddiego właściwie nie obchodziło, czy Ted dotrzymasłowa.Ale rezygnując z mocnych alkoholi, Ted świadomie bądz nie-świadomie zastosował się do ostrzeżenia Marion, by uważał z piciem.ITed Cole nie został już więcej skazany za jazdę po pijanemu.Jeśli na-wet zdarzało mu się czasem prowadzić po alkoholu, nie pił nigdy, jeślijechał gdzieś z Ruth.Niestety, ograniczywszy spożycie alkoholu, Ted stał się jeszczebardziej zagorzałym kobieciarzem.Jak przypuszczała Marion, lubież-ność Teda miała okazać się w końcu grozniejsza w skutkach niż picie.Ale w tamtej chwili wydawało się, że jest to odpowiednie zakoń-czenie długiego, ciężkiego dnia: Ted Cole na kolanach rzyga w toalecie.Eddie pełnym wyższości tonem życzył mu dobrej nocy, a Ted haftowałtak gwałtownie, że oczywiście nie zdołał odpowiedzieć.Eddie zajrzał też na chwilę do Ruth, i to wcale nie dlatego, że są-dził, iż nie zobaczy śpiącej spokojnie dziewczynki przez ponad trzydzie-ści lat.Nie mógł wiedzieć, że wyjedzie, zanim Ruth się obudzi.Myślał, że rano da Ruth prezent od swoich rodziców i ucałuje jąna pożegnanie.Ale Eddie roił sobie zbyt wiele.Pomimo tego, co prze-żył z Marion, był wciąż szesnasteletnim chłopcem, który zlekceważyłemocjonalną bezwzględność chwili bo, jak dotąd, nie zaznał podob-nych chwil
[ Pobierz całość w formacie PDF ]