[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niestety,perspektywa nagrania płyty dla wielkiej wytwórni nie wydawała jej się już taka cudowna.Straciła na ważności, zblakła, tak jak wszystko, co nie było związane z Duncanem.Mimo to,nie zamierzała się wycofać.Klamka zapadła i teraz pozostało najtrudniejsze - stanąć przedDuncanem i powiedzieć mu prosto w oczy, że postanowiła odejść.Odwróciła się niechętnie od kojącego widoku turkusowej wody i ruszyła z ociąganiemw stronę biura.Weszła do środka tak cicho, że Duncan nawet jej nie zauważył.Zajęty pracą,nie podniósł oczu znad sterty papierów, mogła więc przyglądać mu się do woli.Jego widokjak zwykle ją zachwycił.Nie tyle chodziło o jego męską urodę, uwodzicielski wdzięk, klasę,ale przede wszystkim o charakter i sposób traktowania ludzi.Podczas tych wszystkich dni,które spędzili razem, nie raz się przekonała, jak bardzo potrafi być opiekuńczy, czuły,uczciwy, otwarty na innych.Imponowało jej coś jeszcze - Duncan nie korzystał z rodzinnej fortuny.Człowiekmający dostęp do takich pieniędzy mógłby przez całe życie nie kiwnąć palcem i ograniczyćsię do korzystania z uroków życia na konto swoich rodziców.Być może ktoś inny tak bypostąpił, ale nie Duncan Blade.On nie bał się ciężkiej pracy, lubił ją i znał się na rzeczy.Niebrakowało mu ani pewności siebie, ani ambicji, więc potrafił osiągnąć sukces w interesach.Niebezpieczny Duncan Blade, pożeracz serc i łowca westchnień, pomyślała o nim zczułością.Nim skończy się sezon, nie będziesz nawet pamiętał mojego imienia. Nie chciała, żeby zorientował się, co naprawdę czuje, nabrała więc głęboko powietrzai zrobiła niewinną minę.Kiedy była pewna, że nie zdradzi się drżeniem rąk, zapukała głośnow ściankę szafy na książki, obok której stała.- Witaj, szefie! Masz chwilkę, żeby porozmawiać? - spytała swobodnym tonem.Zaskoczony, podniósł głowę.Kiedy ją zobaczył, uśmiechnął się i odsunął papiery nabok.- Dla ciebie zawsze znajdę czas.Jak tam samopoczucie? Lepiej?- Trochę, ale ciągle mi się wydaje, że spadlam z księżyca - uśmiechnęła się, siadającnaprzeciw niego.- A jak twoi dziadkowie? Odprowadziłeś ich do hotelu?- Jasne.Mówili, że pobędą w Nowym Orleanie kilka dni, a potem mają zamiar leciećdo Bostonu.Babcia chce odwiedzić moją siostrę i kuzynów, a dziadek już obmyśla planwyswatania mojego kuzyna Jana. Do czego to podobne, żeby młody, zdolny prawnik niemiał jeszcze rodziny - to jego słowa, więc biedny Jan niedługo poczuje na własnej skórze, coto znaczy, kiedy stary MacGregor zagnie na kogoś parol.- Chcesz powiedzieć, że pan Daniel znowu będzie zabawiał się w swata?- Pewnie!- Zabawny jest z tą swoją obsesją, ale pewnie dzięki temu ciągle czuje się potrzebny.- Widzę, że szybko rozgryzłaś starego lisa - roześmiał się Duncan.- Nie wiem, czy go rozgryzłam, za to wiem, że go bardzo polubiłam.Tak jak całątwoją rodzinę.Stanowicie naprawdę zgrany klan i bardzo wam tego zazdroszczę - przyznała.-Wiesz, że twoi dziadkowie zaprosili mnie do siebie? Mogę przyjechać, kiedy zechcę - dodałaze smutnym uśmiechem.- To doskonale.Będziesz miała okazję przekonać się na własne oczy, jak wyglądazamek Gargamela.Roześmiała się z przymusem, bo z każdą chwilą robiło jej się coraz smutniej.Nerwowo odliczała w myślach upływające minuty, z których każda przybliżała ją nie-uchronnie do chwili, kiedy będzie musiała mu powiedzieć, że odchodzi.Nawet nie słuchała,co do niej mówił.Próbowała się skoncentrować, tak jak przed występem, tyle że miał to byćnajtrudniejszy występ w całym jej życiu.Kiedy poczuła, że nie może dłużej zwlekać, ode-tchnęła jak przed skokiem do lodowatej wody i powiedziała chłodnym, opanowanym głosem:- Nie chciałabym na dłużej odrywać cię od pracy, ale muszę wreszcie z tobąporozmawiać.Służbowo.- Nie ma sprawy.Sam miałem zamiar pogadać z tobą pózniej o nowym kontrakcie, alerównie dobrze możemy zrobić to teraz.- Duncan wyjął spod sterty papierów plastikową teczkę i wyciągnął z niej kontrakt.- Przeczytałem go jeszcze raz i mogę zapewnić cię, żezawiera punkt, który mówi o przedłużeniu umowy, co gwarantuje ci pięcioprocentowąpodwyżkę honorarium.Reszta bez zmian.Wiem, że nie masz w tej chwili agenta, więc jeślinie chcesz podpisywać tego bez konsultacji, możemy zatrudnić jakiegoś prawnika, nawettutaj, w Orleanie, albo w którymś z portów w drodze do Saint Louis.- Mogę podpisać to sama, więc nie martw się o prawnika.- Doskonale.Znasz już treść tego kontraktu, ale może chcesz przeczytać go jeszczeraz? - spytał, podając jej kartkę.Cat nie sięgnęła po nią.- Nie będę czytać, bo nie zamierzam niczego podpisywać - oświadczyła, uciekającwzrokiem w bok, niepotrzebnie zresztą, bo miała na nosie ciemne okulary.- Słucham?- Nie chcę przedłużać kontraktu.Nie jestem zainteresowana jeszcze jednym rejsem.Kiedy za tydzień przybijemy do portu w Saint Louis, schodzę z pokładu, kapitanie.- Zdejmij okulary.- Dlaczego? Słońce mnie razi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    eBooks.PL.Prawda O Kielcach 1946 R Jerzy Robert Nowak. Historia.Żydzi.Polityka.Polska.Rzeczpospolita.Państwo.Ojczyzna.Patriotyzm.Honor.NKWD.Prowokacja.Kielce.Spisek.Biznes.Sex.Książka.Książki
    Kiyosaki Robert Bogaty Ojciec Biedny Ojciec[cz. 1]
    Robert K Leœniakiewicz Miloš Jesenský Wiktoria Leœniakiewicz Z Archiwum H&X (2002)
    011. Robert Jordan Koło Czasu t6 cz1 Triumf Chaosu
    07. Robert Jordan Koło Czasu t4 cz1 Wschodzšcy Cień
    03. Robert Jordan Koło Czasu t2 cz1 Wielkie Polowanie
    Robert Jordan Koło czasu 08 Ten Który Przychodzi Ze œwitem
    Seghers Jan Robert Marthaler 01 Zbyt piękna dziewczyna
    Jasienica,Pawel Slowianski rodowod
    Coulter Catherine Szalony baron
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl