[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zdałam sobie sprawę, w co wdepnęłam, kiedy jakmiałaś dwa latka wywróciłaś półkę na książki.I wtedyzaczęłam rozgryzać wszystkie książki mojego ulubieńca,Tony ego Hillermansa powiedziała łobuzersko jej mama. Czytałam o innych rodzicach, których dzieci chciałyodnalezć.tożsamość etniczną.Jednak żaden przytaczanyprzypadek nie nawiązywał do sił nadprzyrodzonych.Dziwnie to zabrzmiało.Chloe w zasadzie nigdy niemyślała o sobie w ten sposób.Cóż, w ogóle starała się niemyśleć o tym całym umieraniu i wracaniu do żywych.Byłoto zbyt dziwne.Czy Siergiej znajdował się teraz w strefiecieni? Czy żył pośród innych lwich cieni, które krążyływśród wiecznych ciemności? Czy też było gdzieś piekłodla Mai z miejscem zarezerwowanym dla takich jak on? Dobra wiadomość jest taka, że jeśli przydarzy mi sięwypadek, zawsze zostaje mi jeszcze siedem żyć powie-działa Chloe z uśmiechem. Nawet z tego nie żartuj mruknęła jej mama.W pewnym sensie, mama jest lepszym ucieleśnieniemBlizniaczych Bogiń niż Kim pomyślała Chloe, pedałującw stronę parku.Jak wtedy, kiedy wygłosiła mowęo ochronie córki lub zemście, jeśli cokolwiek by się jejstało opiekuńcza jak Bastet, wojownicza jak Sekhmet.Kim była głęboko uduchowiona, ale tak naprawdę nieokazywała żadnej z tych cech.Jeśli istniał ktoś taki jakMuzy w świątyni rasy Mai, to z pewnością była nią Kim.Idealna pogoda na jazdę na rowerze, powietrze byłorześkie, a w plecy grzało ją słońce.Kiedyś Amy nabijałasię z kasku Chloe swój zawsze zrzucała, jak tylko traciłydom z zasięgu wzroku.Chloe jednak twierdziła, że wy-gląda w nim jak prawdziwa rowerzystka, jak kolarka albonawet kurierka.Kiedy skręciła na Golden Gate Park ludzie uśmiechalisię do niej.Inni rowerzyści mówili do niej: Dzień dobrylub: Cudowna pogoda na przejażdżkę.Dziewczyna po-została anonimowa, ale jednocześnie rozpoznawano ją,witano, a następnie zapominano, jak o innych ludziach,cieszących się pięknym dniem na dworze.Jakiś dzieciak naróżowym rowerze z doczepianymi bocznymi kółkamiprzez chwilę próbował się ścigać z Chloe, która udawała,że pedałuje zawzięcie dopóki mama małej dziewczynki niezawołała jej.Miło było poczuć, jak pracują jej mięśnie, dziwneuczucie, gdy pochylała się nad kierownicą.Nie było za tośladu znajomego pieczenia w nogach, które normalnieodczuwała, co było faktycznie dość ironiczne.Powodem,dla którego chciała motorower marki Merida był przycze-piony do niego silnik elektryczny, który ułatwiał jej pod-jeżdżanie pod wzniesienia.Dzięki sile Mai wysiłek niestanowił już dla niej problemu.Założę się, że z łatwościąporadziłabym sobie w triatlonie.Może za wyjątkiem pły-wania nie była pewna, jak dobre w pływaniu są koty albojak ich wrodzona niechęć do wody mogłaby wpłynąć na jejzachowanie.Przejechała obok ludzi grających każdego ranka wefrisbee, popatrzyła na postawnego chłopaka z brązowymiwłosami, który podskakiwał za wysoko podrzucanym ta-lerzem.Nieco dalej odbywała się akcja politycznaw typowym dla San Francisco stylu.Jakiś niski blondyn,który nie wyglądał na starszego niż ona, stał przy stolikui rozdawał ulotki na temat zalet liberalizmu.Chloe nie dokońca była pewna, co to było, ale po kpinach ze stronyprzechodzących typków w stylu grunge, prawdopodobnienie chodziło o przekonania lewicowe.Skręciła rowerem mocno na północ, opuszczając parkw kilka minut.Cel jej przejażdżki, który gnębił ją pod-świadomie, w końcu się objawił.Most Golden Gate.Miejsce, gdzie po raz pierwszy walczyła z Rogue emi gdzie sądziła, że zginął.Symboliczna przepaść między jejstarym a nowym życiem z Mai, którzy zaszyli się w małejrezydencji po drugiej stronie rzeki w Sausalito.Ona, Amyi Paul w przeszłości, kiedy byli trochę młodsi i stanowilipaczkę przyjaciół często przechodzili przez mosti marzyli o nowym świecie po jego drugiej stronie.Po je-denastym września stacjonowały tam jednostki GwardiiNarodowej, dbając o bezpieczeństwo na moście,i wzbudzając jednocześnie niepokój w ludziach mieszka-jących w jego sąsiedztwie.Kiedyś jedno z jej ulubionych miejsc, teraz stało sięzródłem lęku, chaosu i poważnego rozstroju żołądka.Najwyższy czas, aby odebrać co moje.Odzyskać to.Chloe przełączyła na wyższy bieg i pedałowałaz całych sił, jej nogi wręcz prześcigały silnik.Próbując niemyśleć, dała się ponieść do przodu i zamknęła oczy.Kiedy je otworzyła, była na moście.To był cudowny dzień.Na tle gładkiego, niebieskiegonieba i chmur przypominających watę cukrową, lśniłypomarańczowe filary o odcieniu całkowicie niepasującymdo natury.Poniżej, w zatoce, oślepiająco połyskiwałaciemnogranatowa woda, upudrowana białymi żaglówkami,które spokojnie przez nią przepływały.Wznoszące sięprzed Chloe wzgórza jarzyły się w różnych odcieniachjasnej i ciemnej zieleni, jak na pastelowym plakaciez biura.Dziewczyna miała ochotę krzyknąć albo zaśpiewać.Ponieważ nie mogła zrobić tego drugiego, wydała z siebie: JUHUUUUUU! , strasząc kilkoro przechodniów.Chloe wypełniała radość, której nie czuła od dłuższegoczasu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]