[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Akurat.Ponieważ w ciągu ostatniego rokuniewiele było chwil, które mo gliśmy wraz z mężemspędzić razem, bez dzieci, za to wjakimś mii łym, zakręconym towarzystwie, zaczęłonam czegośbrakować w życiorysie.Nadarzyła się okazja, gronoimprezowiczówskładać sięmiało co prawda zsamych samców, ale mójślubny wyłamał się iwystosował w moją stronę ostrożne zaproszenie.Napaliłamsię jak nastolatka na pierwszą dyskotekę.Opiekunce zaproponowałam podwójną stawkę, obiecałam uśpić dzieci na mur beton,napompowaćświęty materac (dla gości), orazzapewnić jej dostęp do filmów DVDi innych atrakcji.Zgodziła się zamieszkać u nas na całą jedną noc. Matka Od Dwóch Tygodni CałkiemNiekarmiąca może pić dorana.Poszliśmy wszyscy do "Banasia", gdzie za baremtkwił smętnieMietekwraz z Tymonem.Pomimo piątku klientów w knajpie niebyło zbyt wielu, zdecydowanie stanowiliśmy największągrupę.PopółgodzinieMiecio porzucił miejsce pracy i przysiadł się do nas.Nie minął kwadrans, jak w progu pojawili się Duduś z Baronem.Dostawiliśmy drugistolik.Na imprezie faktycznie byłam jedyną samicą, ale zaprzyjaznionesamce potraktowały to jakonieszkodliwy folklor.Po czterdziestu minutach i dwóch piwach przestali zwracać na mnie uwagę.I zaczęło się.Na pierwszy ogień poszedłkolega mojego męża, ten od "PaniE.".Zasadniczo również został zaproszony, przybył,alepo pewnym czasie zrobiły mu się,zupełnie jakDudkowi, lepkie końcei poszedł tańczyć.Jakieś tam bliżej nieznanesamiczki pląsały po parkiecie.Kolega, żeby nie wiem co, zawsze musi sobie przygruchaćjakąś babę,bez tegoimpreza jestnieważna.Panowie przy stoliku postanowili rzeczskomentować.- Ten to ma - powiedział z żalemw głosie Adam, szef projektu,od dwóch miesięcyszczęśliwie żonaty.- Nakażdejbibie świeżemięso.Nie uśnie bez wkładu w pościeli.Ciekawe, dlaczego?297.- Nie jest przy tym przesadnie wybredny - zauważył Duduś, patrząc jak kolega obraca w tańcuchudą, rudą studentkę, która ruszała się co prawda świetnie, ale za to błyskała w mrokuaparatemortodontycznym, uplasowanym na siekaczach godnych nutrii albojakiegoś innegogryzonia.-Potwór nie potwór,ważne, że ma otwór -wtrącił Mietek,wielbiciel wszelkiegorodzajusloganów.- No - pokiwał głową Bartosz, specjalista od zarządzania zasobami ludzkimi - mniej więcej.A potem narzeka, i każe nam przysięgać, że następnym razem go powstrzymamy.- Akuratsię da - odezwałsię mój mąż.- Próbowałem nieraz.Onw ogóle daje niezłe zmiany.- Owszem.Na przykład przy hipnotyzerze - przypomniał Włodek, handlowiec.Duduś z Mietkiemwyrazili zainteresowanie.Ja,szczerze mówiąc, również.Nic nie słyszałam ohipnotyzerze.Mójmąż zdecydowanie zbyt mało mi opowiada.Może się obawia(słusznie, poniekąd), że wykorzystamw literaturze.- Imprezabyła niedawno, firmowa - wyjaśnił grzecznie małżonek, głównie w moją stronę,widocznie popatrzyłam na niego jakośgroznie.- Generalniespokój i profesjonalizm.%7ładnych dup.- Wszyscy przyszli odpasa w górę?- Mietekzaśmiał się głupkowato.Mąż przewrócił oczami.- Rozmówki firmowe przy kolejnym piwie, czysty biznes, bomieliśmy gości z zagranicy.Specjalnie dla nich - było ich aż dwudziestu - odbył się koncertpewnego zespołu orazpokazhipnozy.Zleciała się naniegocała knajpa.Swoją drogąniesamowite to było.- Bardzo niesamowite - przytaknął Adam.- Koleśwybrał z sali cztery osoby, jakiegoś chudego młodzieńca, naszą Beatkęi dwóch brzuchatychfacetów w średnim wieku.Po czym robiłz nimi naprawdę dziwne rzeczy.Jeden gostek na przykład, ten młody,stał przez pół godziny na palcach, z rękami wyciągniętymi dogóry.I nawet się nie zmęczył.Ale i tak nic nie przebiłonaszego kolegi,który po dobrych kilkubaniach stał pod sceną,skakał i wydzierał się: "Idz na całość!Pokaż cycki!Idz na całość!Pokaż cycki!", przy czym nie wiadomo, kogo dokładnie miał na myśli: hipnotyzera, Beatkę, chudegostudenta,czy tych dwóch brzuchatych.Na drugi dzień nic nie pamiętał.- Cycki Beaty to onchyba widział - przypomniał sobie Adam.298-1 owszem - zachichotał Włodek.-Jakieś dwie imprezy wcześniej.On to jest.- %7ływemu nie przepuści.To znaczy żywej.- Adam w zadumiepokiwał głową.- Zazdrościcie?- Mietek jak zwykle zadawał dyskretne pytania.- Też byście tak chcieli!-Niezupełnie- stwierdził mójmąż po namyśle, a panowie spojrzeli na mnie i zarechotali.Pewnie, co innego miał powiedzieć?Alemój mążdalej kręciłgłową.- Bo widzicie, on wcale, po tym wszystkim cowyprawia, nie jestzadowolony.Postanawia poprawę dwarazy w tygodniu, a potem znowu swoje, byle impreza i ląduje w łóżku zjakąś babą.Za każdym razem inną.Musi.- Może niepotrafi się onanizować - wysunął przypuszczeniemójulubiony barman, to jest,przepraszam,właściciellokalu.-Mietek!- Przewróciłam oczami.-Trzymaj pewien poziom,bardzo cięproszę.- Ja trzymam - odpowiedział godnie Miecio.- To inni nietrzymają, a ja jestem wśród nich jak brylant bez skazy.- Czyżby?- odezwałsię milczący dotądDuduś.-A w zeszłymtygodniu?Mietek rozejrzał się na boki niespokojnie.Wszyscy przy stoliku,zelektryzowani, wpatrywali się w niego.- No.- powiedziałpowoli - e.Chodzi ci o tę małą blondynkę, we wtorek?Duduś pokiwał głową z szerokim uśmiechem.Mietek spojrzałna mnie, szalenie stropiony.Ale numer!Miałam naszego Mięcia zaporządnego człowieka, być może tylko i wyłącznie dlatego, żeostatniobywam w lokalach raczej po południu i niewidzę.końca niejednej imprezy.Ale że Dominikanic mi nie mówiła?Pewnie była zajęta swoimi.sprawami, pomyślałam nagle.- No, Mięciu!- nie darowałam sobie - przyznaj się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]