[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozpakowali samochód, przygotowali dla Toma jakieś posianie i zasiedli do lunchu, naktóry składała się ryba w cieście piwnym, pokrojone w plasterki i lekko posypane cukrempomidory, grube plastry skropionego octem ogórka oraz krążki cebuli, piętrzące się naposmarowanych masłem kromkach żytniego chleba.Choć z początku zdawało mu się, żeniczego nie przełknie, miał wilczy apetyt.Być może sprawiła to prostota posiłku albo to, żejadł razem z ojcem, który nie robił mu żadnych wymówek.A może w głębi duszy cieszył się,że wrócił do domu, w bezpieczny czas dzieciństwa, gdy obce mu były troski i zmartwienia.To, co jedli, przypominało mu posiłki, które podawała niegdyś do stołu matka.171W połowie tej biesiady przyszedł stryjek Clyde, staruszek co najmniejosiemdziesięcioletni.Nie patrząc nawet w stronę drzwi, Wesley zapytał go: - No i jak było w burdelu?- To nie to, co dawniej - Clyde usiadł przy stole, nie czekając, aż go poproszą.- Święta prawda, dawniej dziewczęta miały po dwadzieścia lat i były śliczne jakaniołki.Dzisiaj te, które raczą spojrzeć na takich starych pryków jak my, mająsześćdziesiątkę na karku i wyglądają jak czarownice.Jesteś pewien, że tam byłeś?- Sądzisz, że zmyślam?- Tego nie powiedziałem, mówiłem tylko, że się z tobą zgadzam: kurewki nie są jużtakie jak dawniej.- A ty skąd wiesz? Przecież nigdy w życiu nie odwiedziłeś burdelu.- Ani lekarza.No może raz, jak skaleczyłem się w palec przy łowieniu i dostałemzakażenia.A ty byłeś kiedy u doktora?- Nigdy!- To skąd wiesz, że masz wysokie ciśnienie? I skąd wziąłeś tę receptę na lekarstwo, poktóre jechałeś do miasta?- To nie ja mówiłem, że mam wysokie ciśnienie, ale ty.- Ach tak! Więc masz niskie?- Ani niskie, ani wysokie.W sam raz.Wszystko mam w sam raz.Nie dalej jak godzinętemu to samo powiedziała ta panienka z burdelu.- Przed czy po tym, jak przestała się śmiać?R S- Wesley, chłopcze.Posłuchaj mnie - Clyde wycelował w brata widelcem, chytrze sięuśmiechając.- Ona się nie śmiała, tylko szczerzyła do mnie zęby.I powiem ci, kto to sprawił.Mężczyzna z doświadczeniem, ot co.Brat nawet nie uniósł wzroku znad talerza, wycierając go ostatnim kawałkiem chleba.-Słyszał kto takie brednie? Przyłazi tu, zjada ci rybę oraz ostatnie pomidory i ogórki z twojego ogrodu i jeszcze próbuje ci wmówić, że dalej puszcza soki.- Nie puszcza, tylko wyrzuca jak gejzer - przechwalał się stary.- Dlatego właśniedziwki szczerzą do mnie zęby.Na szczęście dla Toma trwało to w nieskończoność, zawsze tacy byli.Odkąd Tompamiętał, przekomarzali się w ten sposób, ale skąd brali pomysły - tego nie wiedział.W końcu im przerwał: - Już dobrze, tato, możesz powiedzieć stryjkowi.Wszyscy trzej umilkli na chwilę i nastała cisza, od której aż w uszach dzwoniło.- Masz rację.Lepiej, jeśli mu powiem - Wesley wyprostował się na krześle, patrząc nanich ponuro.- Tom odszedł od Claire - oświadczył.- Wprowadza się tu na jakiś czas.Clyde był wstrząśnięty.- To niemożliwe.- Nie zrobiłem tego z własnej woli - dodał Tom.172Opowiedział im wszystko dokładnie, a gdy już kończył, czuł w dołku nieprzyjemny ucisk, którego nie potrafił w żaden sposób przezwyciężyć.Dzień zszedł mu na niczym: częściej niż zwykle chodził do łazienki i z niespotykanądotąd niechęcią myślał o całym świecie.Wreszcie położył się na łóżku, ale nie mógł zasnąćmimo znużenia.Leżał z rękami pod głową, gapiąc się w sufit i obserwując martwe muchy nalampie.Posiedział też trochę na ławce na przystani.Z wyciągniętymi przed siebie nogami irękami skrzyżowanymi na brzuchu tak długo wpatrywał się bezmyślnie w wodę, że w końcuWesley wyszedł z domu, by sprawdzić, czy wszystko w porządku, a gdy ojciec zapytał go,czy zje kolację, powiedział, że nie jest głodny.Odmawiał zresztą za każdym razem, kiedyproponowano mu oglądanie telewizji, grę w karty czy układankę.Tom nigdy nie narzekał nabrak sił, ale teraz, czując, jak uchodzi z niego cała energia, zastanawiał się, czy podołaobowiązkom w pracy.Pobyt u ojca przygnębiał go coraz bardziej.W pierwszej chwili wróciły miłewspomnienia z dzieciństwa, lecz gdy okazało się, że musi spać na zapadniętym materacu,pośród zniszczonych mebli i z dochodzącym ze strychu zapachem nietoperzy, trudno było nieporównywać obecnych warunków do tych, które miał we własnym domu.Zdawał sobiesprawę, co straci, jeśli rozstaną się z Claire na zawsze.Wszystko, co razem zbudowali, kupili czy złożyli w banku, zostanie podzielone na pół lub sprzedane: ich wygodny dom, całe jegowyposażenie, ulubione krzesła, oszklona weranda, którą postawili pięć lat temu, garaż,narzędzia, sprzęt muzyczny, razem kupowane taśmy, płyty gramofonowe i kompaktowe,które świadczyły o wspólnych upodobaniach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Wen Spencer Tinker 01 Tinker
    Spencer, Wen Ukiah 4 Dog Warrior
    Miłoœć bez końca Spencer Scott
    Spencer Irene Żona Mormona
    Spencer Kto zabrał‚ mój ser
    Karon Jan W moim Mitford 05 Nowa piesn
    Lawhead Stephen Piesn Albionu Wezel bez konca
    Silverberg Robert Dluga droga do domu
    LaVyrle Spencer Smak marzen
    Spencer LaVyrle Smak marzeń
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • albionteam.htw.pl