[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Na miłość boską, Gorgiasie, nie żyjcie złudnymi mrzonkami!Odkąd prawo chroni bezbronnego? Choćby i podstawy kodeksu ripuarskiegostanowiły fundamenty naszego wymiaru sprawiedliwości, choćby reformyKarola Wielkiego przepełniało chrześcijańskie miłosierdzie, daję słowo, że onenie uwolnią was od nienawiści Kornego.Gorgias czuł, że żołądek podchodzi mu do gardła.Ten szalony starzecwypluwał z siebie absurdalne opowieści o szczurach i bredził coś bez sensu, ajego tymczasem czekała praca, której końca nie było widać.Wstałzdenerwowany, uważając rozmowę za zakończoną. Przykro mi, ale nie podzielam waszych obaw.A teraz, jeśli można,chciałbym wrócić do skryptorium.Genzeryk pokręcił głową. Gorgiasie, Gorgiasie.Nic nie chcecie zrozumieć.Zostańcie jeszczechwilę, a zobaczycie, że kiedyś będziecie mi wdzięczni  powiedziałżyczliwie. Wiedzieliście, że Korne jest Sasem? Sasem?  zdziwił się Gorgias. Sądziłem, że jego dzieci sąochrzczone. Nawróconym Sasem, ale zawsze Sasem.Kiedy Karol Wielki podbiłziemie na północy, zmusił Sasów, by wybrali między krzyżem a szafotem.Odtamtej pory miałem pod swoją pieczą wielu spośród tych pogan i choćuczestniczą w moich mszach i przestrzegają postu, zapewniam was, że w ichżyłach wciąż płynie trucizna grzechu.Gorgias zabębnił palcami o mur.Słowa Genzeryka zaczynały go corazbardziej niepokoić. Wiecie, że wciąż składają ofiary?  mówił wikariusz. Chodzą naskrzyżowania dróg i zarzynają tam cielaki, dopuszczają się sodomii, a nawetobcują z własnymi siostrami, popełniając potworne kazirodztwo.Korne jestjednym z nich i Wilfred o tym wie.Ale hrabia nie ma pojęcia o ichpradawnych zwyczajach, takich jak faide, zemsta Sasów, zgodnie z którą zaśmierć syna zadośćuczynieniem może być tylko zabójstwo winnego. Ale ile razy mam powtarzać, że pożar był wynikiem wypadku? powiedział zirytowany Gorgias. Wilfred może wam to potwierdzić. Uspokójcie się, Gorgiasie.Nie chodzi o to, co wy na ten temat mówicie,ani nawet o to, co naprawdę wtedy się wydarzyło.Liczy się tylko to, że Korneobwinia waszą córkę.Ona nie żyje, a wy wkrótce do niej dołączycie.RS 78Gorgias obserwował Genzeryka.Jego wilgotne oczy zdawały się przeszywaćgo na wskroś. A więc po to przyprowadziliście mnie tutaj? By obwieścić moją rychłąśmierć? Aby wam pomóc, Gorgiasie.Przyprowadziłem was tutaj, by wam pomóc.Starzec odczekał chwilę.Potem wstał.Dał znać Gorgiasowi, by poczekał, iwyszedł z celi do krypty. Poczekajcie.Muszę czegoś poszukać.Gorgias usłuchał.Z wnętrza celi obserwował, jak Genzeryk krąży od jednejściany krypty do drugiej.Wreszcie wrócił z zapaloną gromnicą i ustawił ją nawsporniku przy drzwiach. Bierzcie  powiedział wikariusz, rzucając jakiś przedmiot w stronęGorgiasa. Woskowa tabliczka?Zamiast odpowiedzi Genzeryk cofnął się kilka kroków i szybkim ruchemzatrzasnął za sobą drzwi, zostawiając Gorgiasa w celi. Ale co robicie? Natychmiast otwórzcie!Po chwili zrozumiał, że waląc w drzwi, jedynie pościera sobie kłykcie.Kiedy zaniechał wysiłków, usłyszał głos Genzeryka, łagodny jak nigdy dotąd. Wierzcie, że tak będzie dla was najlepiej.Tu jesteście bezpieczni wyszeptał starzec. Ty stary szaleńcu.Nie możecie mnie tu zatrzymać.Hrabia zedrze z wasskórę, jak tylko się o tym dowie. Biedny marzyciel  zaśmiał się. Nie rozumiecie, że to pomysłWilfreda.Gorgias mu nie uwierzył. Majaczycie.On nigdy by. Uciszcie się i słuchajcie! Na stole znajdziecie stylus.Zapiszcie, czegopotrzebujecie: książki, tusz, dokumenty.Wrócę po tercji po listę.Do tej porymożecie robić, co wam się podoba.Wreszcie będziecie mieć tyle czasu, że zewszystkim zdążycie.RS 79ROZDZIAA 7Tuż przed południem Theresa zjadła ostatnią porcję solonej ikry.Potemprzeszukała sakwę w nadziei, że znajdzie jeszcze jakieś okruszki, ale musiałazadowolić się oblizaniem palców.Upiła łyk wody, spojrzała przed siebie iusiadła, by odpocząć.Dobrze znała tę drogę, ale gruba kołdra nieskalanegośniegu ukrywała wszystkie wcześniej wytyczone szlaki i przed jej oczamiroztaczał się niczym niezmącony, jednolicie biały krajobraz.Odkąd opuściła chatę, starała się postępować zgodnie z radami HoosaLarssona, które zapamiętała, gdy poprzedniego wieczoru opowiadał jej opokonanej przez siebie drodze.Hoos twierdził, że Sasi zachowują się dośćlekkomyślnie.Zpiewy i okazałe ogniska zdradzają ich obecność.Według niegonietrudno było zachować życie: wystarczyło tylko poruszać się zprzebiegłością osaczonego zwierzęcia, przemieszczać się ukradkiem,zapomnieć o głównych szlakach, obywać się bez ognia, zwracać uwagę, gdyptaki gwałtownie się rozpierzchają, i obserwować ślady na śniegu.Twierdziłrównież, że każdy, kto zachowałby wystarczającą ostrożność i znał drogę,mógłby pokonać tę trasę.Każdy, kto znałby drogę, pomyślała z goryczą Theresa.Zazwyczaj, aby dostać się do Aquis-Granum, należało obrać szlak zachodni,czyli przejść przez kotlinę Menu w stronę Frankfurtu, iść z biegiem rzeki przezcztery dni aż do miejsca, w którym łączy się ona z Renem, i po kolejnychtrzech dniach drogi docierało się do stolicy.Ale zgodnie z tym, co mówiłHoos, gdy bandyci krążyli na obu brzegach, taka trasa oznaczała niechybnąśmierć.Z drugiej strony w samym środku zimy, przy zasypanych śniegiem drogach,wymarsz na południe w stronę Alp Szwabskich był prawdziwym szaleństwem.Uznała, że nie ma innego wyjścia, i musi iść przez Fuldę.Uniosła oczy ku niebu, podziwiając niedostępną ścianę gór.Aańcuch górskiRhon wyznaczał od strony północnej granice prowincji Wiirz-burga i tęwłaśnie drogę obrał Hoos, idąc z Aquis-Granum do Wiirz-burga.Po dojściu doFuldy Theresa zamierzała iść dalej korytem rzeki Lahn, która według Hoosabyła łatwa do pokonania.Choć nigdy wcześniej nie była w Fuldzie, podejrzewała, że dotrze do tegomiasta w ciągu dwu dni.Liczyła się zatem z tym, że będzie musiałaprzenocować gdzieś po drodze.Przeżegnała się, wciągnęła powietrze i zaczęłamaszerować w stronę gór.RS 80Szła lekkim krokiem ze wzrokiem wbitym w szczyty gór, które zdawały jejsię coraz bardziej odległe.Idąc, zjadła resztę chleba, zagryzając jagodami iorzechami, które znajdowała po drodze.Przeszła bez żadnych niespodzianekkilka kilometrów, ale w trzeciej godzinie marszu zaczęła utykać.Lekkiemrowienie wkrótce przekształciło się w ostry ból, który uniemożliwił dalsząmarszrutę.Stojąc po kolana w śniegu, spojrzała na góry i westchnęła.Zaczynało zmierzchać.Jeśli zamierza dojść do przełęczy w górach Rhon, musiprzyspieszyć kroku.Miała już ruszyć naprzód, gdy usłyszała rżenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Bankowicz Bożena i Marek Dudek Antoni Leksykon historii XX wieku
    Wotowski Stanisław Antoni Człowiek, który zapomn iał swego nazwiska
    Marczyński Antoni Taitu 02 Iperyt zwycięzca
    Antonia Fraser Szeœć żon Henryka VIII
    Hill Antonio Lato martwych zabawek
    Barbara M.Gill Piętno czasu
    Cheryl Wyatt [Eagle Point Eme The Doctor's Devotion [LI 718]
    24603476 Amorth Gabriele Egzorcysci I Psychiatrzy
    Żukowski Lesław Największe kłamstwa i mistyfikacje w dziejach koÂścioła
    Weis Margaret, Hickman Tracy Kronik Smoczej Lancy 03 Smoki wiosennego Âświtu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • conclusum.xlx.pl