[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mój ojciec woli karty od szachów, ale ja oddzieciństwa uwielbiam tę grę.Maxim rozluznił trochę krawat, zdjął marynarkę i powiesił ją naoparciu fotela.- Przyszło mi do głowy, że mógłbym cię nauczyć i spróbowalibyśmysobie pograć.Ach ci mężczyzni! pomyślała Fran, i omal nie parsknęła śmiechemZawsze im się wydaje, że są lepsi od kobiet! Oczywiście także w szachach.Skąd Maxim mógł wiedzieć, że kiedy miała zaledwie cztery latka, ojciecnauczył ją grać w szachy.Teraz przez Internet grywała z partnerami zróżnych krajów - i nierzadko sprawiała im lanie.Ale przecież nie przyznasię do tego Maximowi.W każdym razie jeszcze nie teraz.Siadła więcnaprzeciwko niego i, wzruszając ramionami, rzuciła od niechcenia:- A więc spróbujmy.Mam jakie takie pojęcie o szachach.- Jesteś pewna?- Tak.- Dotknęła smukłym palcem gońca, zatrzepotała rzęsami izapytała z wahaniem:- To jest pionek, prawda?71RS- Nie, to jest.- Maxim spojrzał na nią uważnie przez zmrużone oczy.- Chyba nie robisz mnie w konia?- No, może troszkę - zaśmiała się Fran.Niełatwo go nabrać, pomyślała.Będzie musiała to sobie zapamiętać.- Wobec tego zaczynamy - oznajmił Maxim i zrobił ruch białympionkiem.- Tylko jedno pole.Interesujący ruch.- Mam w zapasie mnóstwo niespodzianek, pani doktor.- No, to niech wasza wysokość ma się na baczności, bo ja także -ostrzegła go Fran, wysuwając pionek o dwa pola.- Marzę tylko o tym, żeby je wszystkie odkryć - wyznał Maximprzeszywając ją na wylot spojrzeniem.- Nie próbuj wytrącić mnie z równowagi.- Czyżbym się starał?Fran kątem oka dostrzegła jego zniewalający uśmiech.Nie.Niedzisiaj, postanowiła sobie z całą mocą.Dzisiaj musi wykazać się silną wolą.Bez wahania wysunęła skoczka i, podobnie jak przeciwnik, dążyła doszybkiego rozwinięcia i wyprowadzenia figur.Gdy wykonała ruchhetmanem, Maxim zareagował:- Zmiałe posunięcie, pani doktor.- Powiedzmy, że zdecydowane.Na każdy jego ruch Fran miała gotową odpowiedz.Z satysfakcjąstwierdziła, że Maxim jest bardzo dobrym graczem, bystrym,przewidującym i odważnym.Znakomitym partnerem.Ogień na kominku powoli przygasał, kiedy Fran zaatakowała białegokróla gońcem.Uniosła brew i spojrzała na Maxima z triumfem.Nie doceniła72RSjednak przeciwnika.Z zabójczym uśmieszkiem na ustach, Maxim w paruruchach wybronił się od szacha, po czym błyskawicznie dał jej mata.- Proponuję rewanż - oznajmiła Fran.Maxim, pewny wygranej, skinął głową na znak zgody.- A co będzie, jak znowu przegrasz? - zapytał.- Może się założymy?- O co?- Na przykład o kawałek tego pysznego tortu?- Chętnie ci oddam swój kawałek, Francesco.Załóżmy się raczej o coścenniejszego.- Staram się zgadnąć, co też takiego możesz mieć na myśli -powiedziała Fran, której serce zabiło mocniej.- Może o czas?- O czas? - Fran zmarszczyła czoło, nie pojmując, o co mu chodzi.- Jeśli ja wygram, ty jeszcze na dwa tygodnie zostaniesz w Llandaronie- mówiąc to, uśmiechnął się do niej kusząco.- Oczywiście po to, by doglądać Glindy i jej małych.Fran poczuła, jak jej twarz oblewa rumieniec.Jeszcze dwa tygodnie wtowarzystwie tego mężczyzny.- A jeśli ja wygram?- Wrócisz do domu zgodnie z planem.Do Los Angeles, do lecznicy ido.- W porządku - przerwała mu Fran.Wiedziała, co miał na myśli.DoLos Angeles, do Dennisa.Dziwne, ale jakoś nie cieszyła się na myśl o tympowrocie.Przeciwnie, radowała ją bliskość mężczyzny, który siedziałnaprzeciw niej.73RSWestchnęła głęboko i poprawiła się w fotelu.Postanowiła, że zagranajlepiej, jak tylko potrafi, a resztę zostawi losowi.- Zgoda.Bądz gotów.Rozłożę cię na obie łopatki.Nigdy w życiu Fran nie rozgrywała tak emocjonującej partii szachów.Oboje grali szybko i ostro, bierki padały niczym podcięte kosą.Poprzemyślanym debiucie i zaciętej grze środkowej, przyszedł czas nakońcówkę.Wydawało się, że oboje mają równe szanse, ale remis niewchodził w grę.Fran podniosła wzrok znad szachownicy i spojrzała w oczymężczyznie, którego pragnęła ponad wszystko.- Szach i mat - rzuciła krótko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]