[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyszła na palcach zdziecinnego pokoju i zamknęła drzwi, od razu wiedząc, jak prostą i natural-ną rzeczą będzie załatwienie sprawy dotyczącej drugich zamkniętych drzwina końcu korytarza.Zerknęła na swoje odbicie w lustrze, by sprawdzić, czy dobrze wyglą-da - włosy gładko uczesane, twarz wyrażająca serdeczną troskę o dobro in-nej osoby - potem podeszła do drzwi Glorii i kilka razy w nie zastukała.- Mamo! - zawołała.- Wiem, że nie czujesz się dobrze, ale może wyj-dziesz do nas? Wszyscy za tobą tęsknimy.Zasadniczo to właśnie planowała powiedzieć, tylko że słowa Wszyscyza tobą tęsknimy" wyszły z jej ust bezwiednie; czekając na odpowiedz,przygotowała się na ciężki odór zgniłych pomidorów albo starego zjełcza-łego majonezu.Tymczasem powietrze w pokoju było zaskakująco świeże - otwarteokna zapewniały całodobową wentylację - podobnie jak wygląd Glorii:miała na sobie czystą, modną letnią sukienkę i z wyjątkiem zadartej z nie-jaką zadziornością brody mówiącej, że nie ma za co przepraszać, jej twarzLRTmożna by nazwać spokojną.Jasne jednak było, że nie przemówi, dopókiRachel jeszcze czegoś nie powie.- Przed chwilą położyłam małego - powiedziała Rachel - więc zoba-czysz go po południu.Przekonasz się, jak bardzo się zmienił przez tenkrótki czas.Jeśli dalej w takim tempie będzie się zmieniał, nie wiadomo,jak będzie wyglądał.-Wszystkie noworodki tak się zmieniają - odparła Gloria.- Ty się bar-dzo zmieniłaś i Phil też.- Głos miała ochrypły, jak można się było spodzie-wać po dwóch tygodniach milczenia i wielu setkach papierosów, alebrzmiała w nim nuta odkupienia: teraz wydawał się niezdolny do urazy izłośliwości zawartych w okrzykach tchórz" czy wywoływania innego ro-dzaju kłopotów.- Przygotować ci lunch, mamo? - zapytała Rachel.- Albo coś w tymrodzaju?Kiedy Phil wstał i zszedł na dół, zastał obie w salonie, mruczące i ga-worzące nad dzieckiem; nie potrzebował żadnego znaku ze strony siostry,by wiedzieć, że najlepiej będzie zachowywać się tak, jakby nic się nie stało.Teraz wszyscy czekali na Evana.Potrzebowali jego powrotu do domu,by ich nowo odzyskany spokój ducha mógł okrzepnąć; poczuli, że mająszczęście, kiedy wszedł, tryskając doskonałym humorem.- Glorio, miło cię widzieć - powiedział.Philowi jednak wydało się, że uśmiech EvanaLRTna widok Glorii znowu gotowej do boju zdradzał oszczędnego młode-go robotnika, który nie zapomniał, jak dbać o swoje interesy.- Cóż, myślę, że tego lata wszyscy mieliśmy wzloty i upadki - powie-działa Gloria, kiedy wzięli sobie drinki - ale uważam, że możemy być tutajszczęśliwi.A wy?LRTRozdział czternastyFrank Brogan dostał powołanie w pierwszym tygodniu września.Ostatniego dnia pracy w fabryce wręczył Evanowi Shepardowi nowy kom-plet kluczy do mieszkania w Jackson Heights i powiedział:- Dajcie mi jeszcze dwa dni, okay? A potem jak będziecie gotowi, mo-żecie się w każdej chwili wprowadzić.Fraza jak będziecie gotowi" stanowiła jedyną część umowy, któranieprzyjemnie dzwięczała Evanowi w uszach, kiedy po południu wracał dodomu - skąd można wiedzieć, kiedy człowiek do czegokolwiek jest goto-wy? - pomyślał więc, że dobrze zrobi, jeśli wstąpi do ojca i pomówi z nim otym.- Nie, Evanie - powiedział Charles; siedzieli po obu stronach kuchen-nego stołu i patrzyli sobie prosto w oczy.- Taki ruch nie wydaje mi się roz-sądny.Gloria zle to przyjmie, a muszę powiedzieć, że jestem po jej stronie.Zrywacie umowę, którą z nią zawarliście, zostawiacie ją tam samą i pewniebez grosza; porzucacie w sposób, który wzbudziłby urazę nawet u zrówno-ważonej osoby, a musicie wziąć pod uwagę, że ona nie jest normalna.Gdy-byś widział ją wtedy w szpitalu, nie wątpiłbyś w to.- Ale ja w to nie wątpię, tato.Posłuchaj, to pomysł Rachel.Zgadzamsię z nią, bo uważam, że ma rację.%7łycie bez odrobiny prywatności to odLRTsamego początku był głupi błąd.Oboje chcemy z tym skończyć, im szyb-ciej, tym lepiej.To takie proste.Para z garnka, w którym gotowały się marchewki, osiadła na okularachCharlesa.Zdjął je i zaczął starannie wycierać szkła papierową serwetką, aEvan po raz kolejny w ciągu wielu lat zauważył, że całe zdecydowanie zni-ka z twarzy starego człowieka, kiedy przyłapujesz go bez okularów.Takatwarz nie budzi strachu, nie ma charakteru".Cóż, Evanie, jak zawsze zrobisz, co zechcesz.Ja mogę tylko czekać,obserwować i życzyć ci szczęścia, choć wolałbym mieć większe zaufaniedo twojej zdolności osądu.Do zasad tkwiących za twoim osądem, to próbu-ję ci powiedzieć.- Okulary wróciły na miejsce, przywracając Charlesowiosobowość.- Cokolwiek jednak to warte, jedno mogę ci powiedzieć: nigdyw taki sposób nie zraniłbym chorej kobiety.Nawet bym nie rozważał takiejmożliwości.- Nie, chyba nie - odrzekł Evan.- Ale z drugiej strony pewnie nigdynie zgodziłbyś się razem z nią wynajmować dom, tak? Więc to nie jest twójproblem, tylko mój i Rachel, mam rację?- Czy tam jest mój syn? - zawołała z drugiego pokoju Grace.- Chcę cicoś powiedzieć, młody człowieku.Nie obchodzi mnie, jak ważna jest tawasza konferencja, ile pieniędzy od niej zależy ani nic takiego.Masz na-tychmiast tu przyjść i uściskać swoją matkę.- Cóż, to najsmutniejszy wieczór tego lata - powiedziała Gloria.- Phil-ly jutro wyjeżdża.Och, ale nie szkodzi, kochanie.Będziemy smutni, bę-LRTdziemy strasznie za tobą tęsknić, ale musisz wiedzieć, jak dumni jesteśmy,że tak dobrze radzisz sobie w szkole.Dla trojga słuchaczy siedzących z uśmiechem w salonie jasne było, żeta zapowiedz smutku to tylko formalność.Odkąd uwolniono ją z ukrycia,Grace z taką radością przechodziła przez kolejne dni, że jej głos nabrał no-wej lekkości i siły.Zaciskając pięści, Phil rozpostarł szeroko ręce w pantomimie sennościi powiedział, że cieszy się, iż skończył z pracą w restauracji.Dzisiaj wie-czorem może iść do łóżka i jutro obudzić się o tej samej porze co wszyscy.- Och, dla nas to także miły wieczór - powiedziała Rachel, zamykająckrąg szczęśliwości. Evan dopiero jutro w południe idzie do pracy, bo fa-bryka jest zamknięta z powodu inwentaryzacji.To jak małe wakacje.- Cudownie - odparła Gloria.- Chce ktoś jeszcze kawy?Dopiero kiedy byli sami w swoim pokoju i przygotowywali się do snu,Evan miał okazję powiedzieć żonie o Jackson Heights.- Och
[ Pobierz całość w formacie PDF ]