[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Założę się, że powinieneś wkuwać dialogi, zamiast włóczyć się zemną całe popołudnie - stwierdziła, pochylając się do przodu.- Znasz jena pamięć?- Z grubsza - bąknął, składając na pół kawałek pizzy.Bajgiel, któryzajął teraz posterunek przy jego nogach, kilkakrotnie uderzył o ziemięogonem i Graham rzucił mu mały kęs.- Przez cały dzień nosiłem tekstw kieszeni, mam więc nadzieję, że nastąpił proces osmozy.- Z pewnością wszyscy wybitni aktorzy polegają na osmozie -zażartowała Ellie, a następnie sięgnęła przez stół po scenopis.- Mogęzobaczyć? Moglibyśmy przećwiczyć.Graham oparł się o krzesło.- Nie trzeba - rzekł nagle zawstydzony.Grać to jedno; grać przeddziewczyną, która ci się podoba, to zupełnie inna historia.Nie miałzamiaru wcielać się w swoją postać na oczach sympatii.- Będziedobrze.- Proszę - mówiła, kiwając wyciągniętą ręką.- Pośmiejemy się.- Niech ci będzie - odparł, prostując się na krześle, by wyciągnąć ztylnej kieszeni złożoną kartkę papieru.- Ale nie gram na serio, okej?Tylko wygłaszam swoje kwestie.- Nie zobaczę Grahama Larkina w pełnej krasie?- przekomarzała się, biorąc od niego fragment scenopisu.- Chyba będę musiała zajrzeć jutro na plan.- Wobec tego musisz naprawdę dobrze pływać.Kręcimy na łodzi.- W porządku, Ahabie - powiedziała, czytając uważnie tekst.Gdyznów podniosła wzrok, jej twarz wyglądała nieco inaczej; wydęła usta iposyłała mu spojrzenia spod rzęs.Sztucznym gestem odrzuciła włosy idopiero po chwili Graham zorientował się, gdzie widział już te ruchy:Ellie naśladowała Olivię.- Niezle - pochwalił, lecz poczuł ulgę, gdy przestała udawać i jeszczeraz przyjrzała się dialogom, tym razem z bardziej swojską miną.- Okej, zaczynamy - zakomenderowała i odchrząknęła.- Dokąd idziesz, Jasperze? - Umilkła i spojrzała pytająco.- Masz naimię Jasper?Graham wzruszył ramionami, Ellie czytała dalej.- Wracaj! - zawołała z melodramatycznym zacięciem, na tyle głośno,że Bajgiel zerwał się z miejsca, brzęknął obrożą i zdziwionyprzekrzywił łeb.Graham delikatnie go poklepał.- Znakomicie! - pochwalił Ellie.- Nie przesadziłaś ani trochę.-Ja się nie zarzekałam, że nie będę się wczuwać - zwróciła uwagę.-Teraz twoja kwestia.- Chcę zostać teraz sam - wyrecytował chłopak monotonnie,podkreślając wyraznie, że nie w pełni wciela się w postać.- Potrzebujęczasu do namysłu.Ellie przechyliła głowę.- Wiem, że nie jestem fachowcem, ale daję głowę, że mógłbyś włożyćw to więcej uczucia.- Mamy tu samych krytyków, Bajgiel - odezwał się do psa, któryzaskamlał do niego z sympatią, gdy Ellie powróciła do scenopisu.- Nie masz pojęcia, czego teraz potrzebujesz.Nie masz pojęcia.- wtym miejscu urwała, nie odrywając oczu od kartki.Graham absolutnie nie mógł sobie przypomnieć, co dalej.Planowałprzejrzeć swoje kwestie po powrocie do hotelu, tym bardziej żejutrzejsze zdjęcia rozpoczynały się dla niego dopiero w południe, miałzatem do dyspozycji cały poranek.Zdarzało mu się uczyć na pamięćcałych scen w znacznie krótszym czasie.- Powinieneś mnie teraz pocałować - powiedziała Ellie, patrząc naniego z nieodgadnionym wyrazem twarzy.Grahama ścisnęło w dołku.Patrzył na nią, nie potrafiąc sformułowaćodpowiedzi.Panowała cisza zakłócana jedynie tykaniem zegara nadkuchenką i cichym posa-pywaniem psa.Dziewczyna dopiero po chwilipokręciła głową.Kiedy się odezwała, jej głos brzmiał wesoło.- Tak jest w scenopisie - wyjaśniła i wskazała kartkę, nie odrywającoczu od Grahama.Skwapliwie przytaknął.- Jasne.- Masz mnie pocałować - powtórzyła, po czym zarumieniła się iuniosła pogniecioną kartkę.- To znaczy Olivię.A raczej.- zerknęłana papier.- Zoe.Serio? Jasper i Zoe? Kto wymyśla te imiona?Powróciła do scenopisu, ale Graham nie słuchał.Jej słowa wciążdzwięczały mu w uszach: Powinieneś mnie teraz pocałować.Oczywiście, miała rację.Powinien był ją pocałować.Powinien był jąpocałować już wtedy, gdy zjawił się w jej domu.Powinien był jąpocałować dzisiaj na plaży.I w miasteczku.I tamtego pierwszego wieczoru, przy werandzie.Nagle wydało mu się, że powinien był ją pocałować już milion razy,bez pomocy scenariusza, bez jakichkolwiek wskazówek.Niemalbezwiednie oparł dłonie na stole, a potem odsunął krzesło.Zdał sobiesprawę, że się uśmiecha, dopiero wtedy, gdy Ellie odwzajemniła siętym samym.- Myślę, że należy - oznajmił, wstając - trzymać się scenopisu.- Tak? - odparła z jeszcze szerszym uśmiechem.Wtedy jednak snopświatła omiótł okna nad zlewem,na chwilę znikł, a następnie pojawił się znów, oślepiając Grahama.Chłopak zrobił unik, zmrużył oczy, a gdy ponownie zwrócił się kuEllie, ona także zdążyła wstać i odsunąć się od krzesła.- A niech to - mruknęła.- Wróciła wcześniej.- Kto? - zapytał zbity z tropu chłopak.Jeszcze przed chwilą wszystkorozgrywało się w zwolnionym tempie, a teraz jakby ktoś ryknął Cięcie!" i czar prysł.Powinienem był ją pocałować, pomyślał Grahami nagle cały wieczór skojarzył mu się z piosenką, którą wyłączonoprzed wybrzmieniem ostatnich taktów, pozostawiając bolesnewrażenie niekompletności.- Moja mama - wyjaśniła Ellie, sprzątając ze stołu.- Pewnie niespodobała się jej książka.Na zewnątrz światła zgasły, Graham usłyszał trzaśnięcie drzwiczek.Bajgiel podbiegł truchtem do drzwi ogrodowych, a minutę pózniejzjawiła się mama Ellie.Zciągnęła twarz na widok gościa stojącegopośrodku kuchni z rękami w kieszeniach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]