[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziewczyna uznała, że dobrze się stało, iż Glinyzgarnęły ją i Greya; więcej na tym zyskała, niż straciła.Język znaków sprawił, żeMundania przestała być taka straszna i Ivy już się tak nie spieszyło, żeby stąd wyjechać.Wiedziała, oczywiście, że niewielu Mundańczyków "miga".Ale i tak było to wspaniałeodkrycie.W końcu dotarli do miasta znajdującego się najbliżej Bezimiennej Wysepki.Znówmusieli zmienić autobus.Ivy i Grey pożegnali się z nowymi przyjaciółmi i poszli dopoczekalni, gdzie ułożyli się na ławkach i spali do rana.Cała ta podróż przypominaławędrówkę przez puszcze Xanth - miała swoje niedogodności, ale nie była taka zła, gdy sięjuż człowiek przyzwyczaił.Następnego ranka Ivy i Grey wsiedli do mniejszego autobusu i pojechali w tę stronę,gdzie w Xanth znajdowała się Wyspa Centaura - w Mundanii było tam całe mnóstwowysepek.Przedostali się na Bezimienną Wyspę i poszli w okolicę opisaną przez Dolpha.Dotarli do ozdobnej bramy.- Tu był mój brat! - "zamigała" Ivy.Grey miał sztucznie obojętną minę.Dziewczyna wiedziała, że chłopak jeszcze niecałkiem wierzy w istnienie Xanth i boi się tego, co się może wydarzyć.Mimo to zgodził sięprzyjść tu razem z nią i doświadczyć tego, co ona.Ivy rozumiała i ceniła jego determinację- nie wierzył, ale twardo robił to, co obiecał czy uznał za stosowne.- Musimy tam wejść - pokazała mu na migi dziewczyna.- Tam jest przejście.Grey podszedł do skrzynki zamontowanej obok bramy i nacisnął guzik.Na pewno byłto czarodziejski dzwonek, przywołujący tych, co byli w środku.Rozległ się głos płynącyznikąd i mówiący po mundańsku.Grey odpowiedział coś.- Powiedz mu, kim jestem - poleciła Ivy.- Na pewno? - zdumiał się chłopak.- Tak.Księżniczka Ivy z Xanth.Grey skrzywił się, ale posłuchał.Głos ze skrzynki nagle zamilkł.Najwyrazniej słowachłopca odniosły skutek.Ale jaki?- Jeśli istotnie jesteś z Xanth, przemów - dał się znów słyszeć tajemniczy głos.Ivy podskoczyła.Zrozumiała, co głos powiedział! Tam musi być Kom-Pluter!- Jestem księżniczka Ivy z Xanth - powiedziała.- Trzy lata temu był tutaj mój brat,Dolph.Miał wtedy dziewięć lat.Pomogłeś mu, teraz pomóż mnie.- Z kim był książę Dolph? - zapytał głos.- Ze swoją narzeczoną, Nadą Naga.Ona jest moją rówieśnicą.- Opisz Nadę.- Była w postaci węża, bo nie mogła zachować tutaj ludzkich kształtów -przypomniała sobie Ivy.- Wejdz, księżniczko Ivy! - Brama otworzyła się.Ivy weszła, a za nią osłupiały Grey.Najwyrazniej chłopak nie spodziewał się takiegoobrotu sprawy.Zcieżką nadszedł Turn Key* [* Turn Key (ang.) - dosł.przekręć klucz.] iprzywitał się z nimi.Był to duży, otyły mężczyzna, taki jak opisywał go Dolph.W jednejręce coś trzymał.Odezwał się po mundańsku, a z tego czegoś w jego dłoni przemówił doIvy głos w zrozumiałym dla niej języku:- Co robisz w Mundanii, księżniczko Ivy? Pudełko, które zna oba języki!- Przysłał mnie tu Niebiański Cent, ale to była pomyłka.- A więc książę Dolph znalazł Niebiańskiego Centa! - wykrzyknęło pudełko; to jednaknie był Kom-Pluter, lecz golem tłumaczący mundański język na ludzką mowę: i bardzodobrze, Ivy nie ufała Kom-Pluterom.- Czemu sam się nim nie posłużył?- Jest uziemiony w domu, dopóki się nie zdecyduje, którą dziewczynę poślubić -odparła księżniczka.- Ja posłużyłam się Niebiańskim Centem, ale klątwa Murphy'egomusiała się wtrącić, bo trafiłam do Greya Murphy'ego w Mundanii.Weszli do domu Turna - na podłogach leżały dywany, przez okna widać byłoWysepkę.- Nie znam się zbyt dobrze na takiej magii - oznajmił mężczyzna - ale wątpię, żebyośmiusetletnia klątwa mogła dać taki efekt.Na pewno nie pomyliłaby MundańczykaMurphy'ego z Magiem Murphym i nie zniekształciłaby aż tak działania NiebiańskiegoCenta.Musi istnieć jakieś inne wytłumaczenie tego, co się stało.Ivy przypomniała sobie, że Dolph mówił, jak zawile i kwieciście wysławia się TurnKey.- No cóż, muszę wrócić do Xanth i wypróbować Centa jeszcze raz, no i obiecałamGreyowi, że pokażę mu Xanth.On nie wierzy w magię.- Opowiedziałaś o Xanth rodowitemu Mundańczykowi?! - przeraził się Turn.- Tak, no i co z tego? On i tak w to nie wierzy.- Uwierzy, jeżeli pokażesz mu Xanth!- Przecież muszę to zrobić! Nie chcę, aby Grey myślał, że mam zle w głowie!Chłopak zaszwargotał coś.Po chwili golem przetłumaczył:- Wezcie pod uwagę, że jestem tu i wszystko słyszę! Przyznaję, że mówicie jakimśdziwacznym językiem, ale jak dotąd żadne z was nie zademonstrowało mi choć odrobinymagii.- Sceptyk - orzekł Turn.- To dobrze.Jeżeli wróci teraz do domu, to nie będzieżadnych kłopotów.- Nie! - sprzeciwiła się Ivy.- Chcę, żeby zobaczył Xanth.- Xanth nie jest dla Mundańczyków.Chłopaka pożre pierwszy smok, który gonapotka - tłumaczył jej Turn Key.- Ja go obronię.Wiem, jak się tam trzeba zachowywać.Poza tym mam magicznezwierciadło, więc mogę mieć bezpośredni kontakt z Zamkiem Roogna.- Zamierzasz zabrać Greya aż do Zamku Roogna?!- Oczywiście! Będzie mógł poznać.- Dlaczego?- Co "dlaczego"? - Ivy odebrało mowę.- Dlaczego chcesz, żeby Mundańczyk poznał twoich bliskich?- Cóż.jeżeli on.ja.to znaczy.- zaplątała się we własne słowa.- Bo on ci się podoba? - spytał Turn wprost.- No.- Czy zdajesz sobie sprawę, co sobie twoi pomyślą, jeśli.- O czym wy mówicie? - spytał zaskoczony Grey
[ Pobierz całość w formacie PDF ]