[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podświetlany budzik w kształcie Muminka, który stał na stoliku, wskazywał trzecią.Przez chwilępoczułem się, jakbym znowu miał osiem lat i właśnie obudził się z dziwacznego snu, w którym tylkoudawałem, że jestem dorosły.Za oknem słyszałem odgłos podobny do pohukiwania sowy.Musiałwydawać go jakiś nocny ptak.Próbowałem zasnąć, ale nie mogłem.Do tego kompletnie zaschło mi wgardle.Poszedłem do kuchni, żeby zrobić sobie coś do picia.Zastałem tam Jagę.Siedziała przy stole iwpatrywała się w garnek na kuchence. Też nie możesz spać? zagadnąłem.Drgnęła, jakby mnie wcześniej nie zauważyła. Nie mogę.Cholera, naprawdę wierzyłam, że go znajdziemy. Znajdziemy. Próbowałem ją pocieszyć. Będziemy dalej szukać.Bez przekonania kiwnęła głową. Do tego kiedy pomyślę o Marii& Zadrżała. Ciągle nie mogę w to uwierzyć. Nie domyślasz się, kto mógł to zrobić?Pokręciła głową. Nie mam pojęcia.Marię wszyscy chyba lubili.Nie miała wrogów.Przez jakiś czas siedzieliśmy w milczeniu.Jaga wpatrywała się przed siebie nieobecnym wzrokiem. Co tam gotujesz? spróbowałem zmienić temat. Mleko.Ciepłe jest dobre na sen.Przynajmniej na mnie czasem działa. Nie cierpię ciepłego mleka.Miałem sobie zrobić miętę. Nie cierpię mięty. Zmarszczyła zabawnie nos i uśmiechnęła się kącikami ust. Mleko jest oniebo lepsze.Prawda, Nawia?Z krzesła obok mnie rozległo się zgodne miauknięcie. Nie znacie się.Poza tym mleko chyba nie jest zbyt dobre dla kotów? Daję jej tylko trochę.Bardzo je lubi.Mniej więcej tak jak ja czekoladę. Skoro jej nie cierpisz, to pewnie nie macie? Mamy.Trzymam ją specjalnie dla wrogów. Mrugnęła.Pogrzebała w szafce i wyjęła pudełko.Postawiła je na stole. Pani Wanda czasami ją piła.Robiła też różne dziwaczne napary.Znała się na ziołach.Wstałem i włączyłem czajnik.Po chwili w garnku zaczęło bulgotać.Jaga wyłączyła kuchenkę iwyciągnęła kubek. Na pewno nie chcesz trochę? Nie.Ciepłe mleko jest okropne.I ten obrzydliwy kożuch.Fuj.Kojarzy mi się ze szkolną stołówką. Wstałem, wrzuciłem kilka zielonkawych liści i zalałem je wrzątkiem. A mnie mięta z wymiotami. Z wymiotami? Skrzywiłem się. Kiedy byłam dzieckiem, miałam chorobę lokomocyjną.Mama dawała mi wtedy miętowe pastylki,od których miało mi się mniej chcieć rzygać, bo dobre na żołądek.Ale było odwrotnie.Wylatywało zemnie wszystko, jak z fontanny. Uniosła w górę rękę dla zobrazowania efektu.Skrzywiłem się i spojrzałem niechętnie na szklankę z zielonymi liśćmi.Jaga parsknęła śmiechem. Wybacz.Mam wyjątkowy dar do obrzydzania różnych rzeczy.Naprawdę przepraszam.Wyjąłem liście i wrzuciłem do kosza, a potem pociągnąłem kilka łyków, starając się nie myśleć ofontannach.%7ładnych.Siedzieliśmy przy stole, pijąc. Mam pomysł& Jaga wyciągnęła dwa kubki i ustawiła na stole. Skoro i mięta, i mleko są dobre na sen, to ciekawe, jak podziałałyby obie te rzeczy naraz& Chyba żartujesz mruknąłem. Czemu nie? Wymienimy się. Nie ma mowy. Nie marudz.Zabrała mi szklankę i wymieszała miętę z mlekiem.Wręczyła mi jeden z kubków. Ty pierwsza.To musi być okropne. Cykor! Pijemy razem. Niech będzie westchnąłem.Unieśliśmy kubki. Nie jest takie złe powiedziała z namysłem, kiedy upiła łyk. Rzeczywiście przyznałem. Mogło być gorzej. Dodałabym jeszcze whisky albo rumu. Zerknęła w stronę szafki. Nie ma mowy burknąłem.Po chwili znów zaległa cisza.Popatrzyłem na Jagę.Czarne pasma włosów oplatały twarz, na pełnychustach zastygła kropelka mlekomięty , zielone oczy były nieobecne.Wyglądała na pogrążoną w myślach.Nagle drgnęła i spojrzała mi prosto w oczy, przyłapując mnie na tym, że ją obserwowałem.Zakłopotanyuciekłem wzrokiem w bok. Muszę ci coś powiedzieć.Coś ważnego& odezwała się w końcu. Co takiego? zapytałem i ponownie wbiłem w nią wzrok. Twoja babcia przed śmiercią poprosiła mnie o coś. O co? %7łebym ci coś przekazała. Sięgnęła do torebki, która wisiała na oparciu krzesła, i wyjęła niedużąbiałą kopertę.Położyła ją na stole. Jeszcze wczoraj byłam przekonana, że tego nie zrobię.Westchnęła i pogładziła kopertę. Jak to? zdziwiłem się. Dlaczego? Twoja babka powiedziała, że mam przekazać ci to tylko wtedy, kiedy zacznie dziać się coś złego.Coś w mieście. To trochę dziwne. Wiem, ale tak właśnie było.Nie mam pojęcia, co to mogło znaczyć.Myślę jednak, że to dobrymoment.Podała mi kopertę.Obracałem ją chwilę w dłoniach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]