[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naukowcy odkryli, że można wpływać nie tylko na podstawowe reakcje organizmu, lecz także na cechy psychiczne jednostki.Innymi słowy, możliwa jest zmiana charakteru i uczuć człowieka.Powszechnie znane jest stymulujące seksualnie działanie afrodyzjaków.Istnieją rozmaite środki, które są w stanie wpłynąć na psychikę człowieka.Stosuje się również zabiegi chirurgiczne na ludzkim mózgu, które w istotny sposób wpływają na zachowanie pacjenta.Profesor Shoreham odkrył pewien proces, który zmienia ludzkie nastawienie do świata.Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z furiatem, maniakalnym zabójcą, czy też ze zwyczajną jednostką, środek ten powoduje, że osoba poddana jego działaniu staje się zupełnie inna.Osoba ta owładnięta jest silnym pragnieniem czynienia dobra.Odczuwa ona wstręt przed działaniem agresywnym, przed zadawaniem bólu.Staje się delikatna i współczująca, otwarta na ludzkie cierpienie i gotowa nieść pomoc i ukojenie.Środek ten może zostać użyty na znacznym obszarze wywołując zmiany w psychice tysięcy ludzi.— Jak długie jest jego działanie? — spytał Munro.— Doba, dwie, może dłużej?— Nie rozumie pan.Zmiany są nieodwracalne.— Nieodwracalne? Mówi mi pani, że można zmienić ludzką psychikę na zawsze?— Tak.Początkowo wydawało nam się, że nasz preparat znajdzie zastosowanie wyłącznie w medycynie, jednak profesor Shoreham przewidział możliwość użycia go dla celów wojskowych.Eksperymenty dowiodły, że środek ten nie wywołuje poczucie szczęścia, lecz jedynie pragnienie, by innych uczynić szczęśliwymi.Często w życiu obserwuje się podobne zachowania.Weźmy na przykład matkę, która pragnie, aby jej dziecko było szczęśliwe, zdrowe, wolne od zmartwień.A zatem skoro ludzie odczuwają podobne pragnienia w życiu codziennym, doszliśmy do wniosku, że istnieje w ciele ludzkim jakiś czynnik odpowiedzialny za tego rodzaju zachowanie.Gdyby więc udało się ów komponent wyodrębnić, moglibyśmy wywołać takie pragnienia sztucznie.— Wspaniałe — rzekł Robinson.— To naprawdę wspaniały wynalazek.Ale nie rozumiem, dlaczego…Stary naukowiec powoli odwrócił głowę i spojrzał na Robinsona.— Profesor mówi, że pan wie dobrze, dlaczego — wyjaśniła panna Neumann.— Ależ to właśnie tego nam było trzeba! — wykrzyknął James Kleek z entuzjazmem.— To rozwiąże wszystkie problemy!Panna Neumann zaprzeczyła ruchem głowy.— Projekt B nie jest na sprzedaż.Profesor Shoreham nigdy się nie zgodzi na jego kontynuację.— Czy chce pani powiedzieć, że odpowiedź profesora brzmi „nie”?— To właśnie chciałam powiedzieć.Profesor Shoreham uznał, że byłoby to sprzeczne z… — urwała i spojrzała na mężczyznę w fotelu.Profesor wykonał kilka drobnych gestów zdrową ręką, a z jego ust popłynął potok niewyraźnych słów.Panna Neumann pospieszyła z wyjaśnieniami: — Profesor Shoreham chce osobiście odpowiedzieć.Mówi, że był przerażony.Przerażony tym, co nauka uczyniła ze swymi odkryciami.Nauka dała światu wiele dobrych rzeczy, które w nieodpowiedzialnych rękach obróciły się przeciwko ludzkości.Przykładów jest mnóstwo.Przeszczepy, które ratując ludzkie życie przedłużają jedynie agonię.Antybiotyki, które zwalczają choroby, lecz jednocześnie przyczyniają się do osłabienia naturalnych reakcji obronnych organizmu.Wreszcie energia atomowa, tragedia Hiroshimy, choroba popromienna.Trujące wyziewy z kominów fabrycznych.Nauka to potęga, lecz niewielu potrafi jej użyć właściwie.— Ale przecież ten środek jest zbawieniem! — wykrzyknął Munro.— Zbawieniem dla wszystkich!— To samo mówiono o innych wynalazkach.Wysławiano pod niebiosa ich cudowne właściwości, a potem okazywało się, że zamiast korzyści niosły śmierć i zniszczenie.Dlatego właśnie profesor Shoreham postanowił wstrzymać prace nad projektem.Stary naukowiec pisał coś na kartce.Kiedy skończył, podał ją pannie Neumann.Asystentka odczytała ją zebranym.— „Jestem dumny z tego, co udało mi się osiągnąć, ale podjąłem już decyzję.Projekt B nie istnieje.Mój wynalazek nigdy nie ujrzy światła dziennego.Tak więc odpowiedź brzmi nie.Spaliłem wszystkie notatki.Uczyniłem to świadomie i z pełną odpowiedzialnością.Dzieło mojego życia zostało zniszczone”.Robert Shoreham uczynił nadludzki wysiłek.Przemówił wolno, lecz wyraźnie i dobitnie:— Tak, panowie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]