[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyglądały tak głupio, kiedyzwisały jej z obu stron.Pewnie się z niej śmieje.Oby tylko zjawiły sięAlex i Megan.Oby tylko.- Cześć.Stał przy niej.Nie zauważyła nawet, jak podchodził.A teraz był tu,obok niej.Miał potężniejsze ramiona niż z daleka się wydawało.Krótkierękawy koszulki opinały mu się na bicepsach.Długie rzęsy brązowychoczu łagodziły pochmurność rzucanego spod powiek spojrzenia.Z bliskajego proste jak druty włosy wydawały się jeszcze jaśniejsze, miały w sobiepasma o odcieniu przechodzącym od bieli do żółci.Pachniał czystością jakmydło.O, Boże, ależ był przystojny.- Cześć - odpowiedziała.Uśmiechnął się, patrząc na nią zzainteresowaniem, jakby była nowoczesnym obrazem, do którego trzebaznalezć klucz.Klementyna poskromiła w sobie chęć ucieczki.- Jestem Connor Douglas - przedstawił się wreszcie.- Klementyna Montgomery.RS 69- Klementyna - przeciągał sylaby, jakby po raz pierwszy w życiuwymawiał jakieś przyjemnie brzmiące francuskie słowo.Klementynazadrżała.- To niespotykane imię.Ale ładne.Klementyna była kompletnie zbita z tropu.Szukała w myślach zdań,które mówi się do nowo poznanych osób, uwag o pogodzie, pytań omiejsce zamieszkania i o wspólnych znajomych, ale żadne nie wydawałojej się odpowiednie.Nie wiedziała, czego od niej chce, ani jak powinna sięzachować.Po raz pierwszy w życiu nie panowała nad sobą.- Dzięki.Ja też je lubię - odparła w końcu.Odrzucił głowę do tyłu i roześmiał się.Klementyna wzdrygnęła się.Cogo tak rozśmieszyło? Co takiego powiedziała? Jak to zrobić, żeby uciecstąd do diabła i odzyskać kontrolę nad hormonami?- Słuchaj - powiedziała.- Mam spotkanie z przyjaciółkami.Muszę.- Przepraszam - powoli udało mu się opanować wesołość, choć od czasudo czasu nadal wyrywał mu się z gardła zduszony śmiech.Kiedy mówił, wjego oczach tliły się iskierki rozbawienia.- Nie wiem, co mi się stało.Obserwowałem cię i wydałaś mi się jakaś inna.Widzę, że miałem rację.Jesteś nieprzeciętna, Klementyno Montgomery.Chyba dlatego tak miwesoło.Przestała uciekać wzrokiem i odważyła się po raz drugi spojrzeć prostona niego.Już się nie śmiał, choć w jego oczach wciąż widać byłorozbawienie.Zastanawiała się, czy nie stroi sobie z niej żartów.- Naprawdę muszę iść.- Zgoda, w porządku.Ale może zjadłabyś ze mną kolację wieczorem?Jestem tu nowy.Właśnie przeprowadziłem się z matką z Oregonu.Pomyślałem, że może pokazałabyś mi okolicę.- Z przyjemnością - słowa same wymknęły się jej z ust, zanim zdążyłatemu zapobiec.Dlaczego niby z przyjemnością? Jej mistrzowski plan nadalnie przewidywał żadnych randek.Praca modelki zajmowała jej każdąwolną chwilę.Nie miała czasu na takie rzeczy.- Wspaniale.Co powiesz na siódmą?- Dobrze - zapisała swój adres i podała mu kartkę.- No, to do zobaczenia - odszedł śmiejąc się i kręcąc głową.Ciekawe, cogo, do cholery, tak rozśmieszyło.Odwróciła się i poszła na następną lekcję,zapominając o Alex i Megan.Przyszło jej do głowy, że będzie musiałaodwołać wieczorne spotkanie z miejscowym projektantem mody, a pracędomową odrobić rano.Nawet nie zauważyła, że cały czas się uśmiecha.* * *RS 70- Stary zostawił nas, kiedy miałem dwa lata - powiedział Connor.Prawastrona jego twarzy była ukryta w cieniu.Drugi policzek oświetlała mutylko stojąca na stole świeca.Miał na sobie biały, bawełniany podkoszuleki tweedową marynarkę, a do tego parę nowych dżinsów.W ciągu tegowieczora Klementyna szybko zdążyła się zorientować, że jeśli chcekoncentrować się na tym, co on mówi, nie może patrzeć prosto na niego.Kiedy wbijał w nią wzrok, a jego twarz i reszta sylwetki znajdowały się wodległości metra, mógł mówić jak do ściany, bo reagowało tylko jej ciało.Zdecydowanie zbyt gwałtownie, jak na gust Klementyny.- To przykre - powiedziała.- Nie bardzo.Nie był idealnym materiałem na ojca.To się zdarza, jakpewnie wiesz.Rozejrzała się po małej hinduskiej restauracji.Nie zauważyła wcześniej,że była aż tak pełna.Właściwie w ogóle niewiele zauważyła, od kiedyweszli tu dwie godziny temu.- Tak, wiem.Przed nimi stały dwa talerze z ledwie tkniętą lasagną.Klementyna niemiała ochoty na deser.Jedyne, czego autentycznie chciała, to słuchać bezkońca głębokiego głosu Connora.Brzmiał tak znajomo i ciepło, jakby jużgo kiedyś słyszała w szczęśliwszym okresie dzieciństwa.Głos tego rodzajukaże się ludziom zatrzymać w miejscu i zasłuchać.I uśmiechnąć.- Zająłem się potem domem właściwie sam - ciągnął.- Mama próbowaławziąć to na siebie, ale chyba brakowało jej energii.Zacząłem pracować,kiedy miałem trzynaście lat - jako roznosiciel gazet, goniec w agencjireklamowej.Podejmowałem tego typu zajęcia.Mama była za bardzo zajętaswoimi przyjaciółmi, żeby zarabiać.Właśnie dlatego przenieśliśmy siętutaj.Przyjechała za jakimś pechowcem, ale oczywiście nie został z niądługo.Stara śpiewka.Czasem niektórzy pomagają jej przez jakiś czas, alezwykle po prostu robią ją w trąbę i spieprzają.Klementyna zesztywniała.Pogłaskał ją po dłoni.Poczuła jego dotyk wkażdym kawałku swego ciała.- Oj, przepraszam.Nie powinienem używać takiego słownictwa przydamie.Odprężyła się i zjadła kęs potrawy.- Nie ma sprawy.Czasem sama tak się wyrażam.Przez chwilę siedzieli w milczeniu, przysłuchując się rozmowom innychgości, śmiechom, negocjacjom handlowym i kłótni pary małżonków,którzy głośno w rogu sali domagali się od siebie nawzajem obniżenia tonu.RS 71- Nigdy nie widziałem równie ślicznej dziewczyny - powiedział nagleConnor.Klementyna uniosła szklankę z wodą i szybko ją wypiła.Byłazdziwiona, że te słowa sprawiły jej przyjemność.- Nie jestem szczególnie ładna.- Nie żartuj.Jesteś i dobrze o tym wiesz.Od razu to w tobiezauważyłem.Nie wyglądasz na osobę, wobec której można grać komedię.Nie znoszę tych kretyńskich umizgów.Jak się coś czuje, trzeba to mówić.Jak się czegoś chce, trzeba to brać.Spojrzała na niego i uśmiechnęła się.- Dobra.Jestem nieprzeciętna.Na tyle nieprzeciętna, że stanę się kiedyśsławna.Pobędę tu jeszcze kilka miesięcy, a potem znajdę swojegoimpresaria i zawędruję jako modelka na sam szczyt.A stamtąd, kto wie?- Właśnie to chciałem usłyszeć.- Podniósł szklankę, przez którą jegooczy wydawały się rzucać tęczowe błyski.- Za szczerość.I za cholerniedużo sukcesów.Dla nas obojga.Stuknęła się z nim szklanką i wypiła łyk wody.Poczuła nagle chęć, żebywyjść i uciec.%7łeby skończyć z tym od razu, dopóki jest jeszczeKlementyną, dopóki ma swój cel i tylko o nim myśli.Ale on nie dawał jejodejść, przykuwał ją do miejsca swoją energią, tym, że obudził nową, niezbadaną jeszcze część jej osobowości.- A teraz powiedz mi - odezwała się, chcąc ukryć swoje uczucia - jakiesą twoje plany.To znaczy, co zamierzasz robić, jak skończysz liceum.Wyprostował się na krześle i zupełnie zmienił wyraz twarzy.Już nieuwodził.Wzrok mu zapłonął, a jego słowom towarzyszyła żywagestykulacja.- Jak ci wcześniej mówiłem, chcę zostać aktorem.Mam jutro próbę doroli Tony'ego w  West Side Story" w Teatrze Za Kulisami we Frisco.Byłem już na dwóch przesłuchaniach, a oni ciągle mnie do siebie ściągają.Chyba zostałem przyjęty.- Wspaniale, Connorze.- Tak.To byłaby moja pierwsza większa rola.Grałem kilkanaście razy wscenach zbiorowych, byłem statystą i niezliczoną ilość razy dublerem.Potrzebuję już zmiany.No, i stąd może uda mi się przebić do Los Angelesalbo Nowego Jorku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Christina Dodd [Virtue Falls Virtue Falls (epub)
    Christine Amsden [Cassie Scot Cassie Scot ParaNormal Detecti
    Christine Wood [Life Plan 01] A Life Plan Without You (epub)
    § Cameron Christian Tyran 1 Tyran
    Christie Craig [Divorced, Des Divorced, Desperate
    Moore Christopher Ssij, mała, ssij (II)
    Christine Feehan Mroczna Seri Mroczne Przeznaczenie
    Christina Ross [Unleash Me, A Unleash Me, Vol 2 (epub)
    Morgan Diana Chapel Hill
    Jackson Lisa IntymnoÂść
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • scorpio2000.keep.pl
  • p") ?>