[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co mogą mi zrobić, skazać mnie na śmierć?- Wobec tego dobranoc.Uśmiechnęłam się i wyszłam, nie czekając, aż zrobię coś głupiego izepsuję tę chwilę.Po wyjściu na zewnątrz zauważyłam taksówkę.Właśnie miałam zamiarpodnieść rękę, kiedy usłyszałam, że ktoś z przecznicy woła mnie cicho.131R S Nie biorąc pod uwagę najbardziej oczywistego rozwiązania, założyłam, żeto zły duch, który postanowił porwać mnie na tę noc, więc podskoczyłam jakoparzona.Kiedy jednak ujrzałam ramię wysuwające się z cienia, uznałam, żenależy raczej do człowieka.taką przynajmniej miałam nadzieję.Podeszłam bliżej.- O rany, Alex! Szukałam cię.Myślałam, że sobie poszedłeś.- Nie czułem się zbyt dobrze.- Coś ci się stało?- Hmm.Ten facet mnie uderzył.A potem zdrzemnąłem się i kiedy sięobudziłem, nie wiedziałem, co robić.I w końcu zjawiłaś się ty.- To dlatego, że jestem aniołem przysłanym przez niebiosa - oznajmiłam zpowagą.- Możesz wstać?Chciałam ocenić, w jakim jest stanie.Wciąż był pijany i miał podbite oko,ale jego wspaniały patrycjuszowski nos ani trochę nie ucierpiał, uznałam więc,że chyba ochroniarz striptizerki nie złamał mu niczego ważnego.Dzwignęłamgo na nogi.- Poza tym było mi niedobrze.- oświadczył.- Widzę - mruknęłam, próbując ominąć ślady katastrofy.Jakimś cudemudało mi się go nie upuścić.- Co z Charliem? - zapytałam.- Nie mam pojęcia.- A z Fran?- Nie wiem.Westchnęłam.- Idziemy - powiedziałam i przywołałam taksówkę.Kierowca zwolnił, ale kiedy zobaczył, że dzwigam zakrwawioną,umazaną wymiocinami ofiarę wojny, nacisnął pedał gazu.- Dupek! - krzyknęłam za nim.- Cholerny, francowaty dupek!Po spędzeniu następnej godziny mroznej, listopadowej nocy na świeżympowietrzu mój sympatyczny pijacki nastrój prysnął.Klęłam na Londyn, klęłam132R S na przyjęcia, na taksówkarzy i na śmierdzący wór ziemniaków, który musiałamze sobą wlec.W końcu znalezliśmy prywatną taksówkę.Kierowca był tak naćpany, żenie zwracał uwagi na wymiociny.Po zapachu unoszącym się wewnątrz autamożna było sądzić, że praktykuje to na co dzień.O wpół do czwartej w nocydotarliśmy do Kennington.Cały budynek był pogrążony w ciszy i ciemności.Alex marzył tylko o tym, by wskoczyć do łóżka, ale nie chciałam go miećobok siebie w takim stanie, więc wrzuciłam go ubranego pod prysznic iodkręciłam kurek.Natychmiast zaczął wydawać dzwięki przypominające wycie psa.Udałomi się go uciszyć, ale przy okazji urwałam zasłonę od prysznica.Upadła zpotwornym łoskotem, a ja znalazłam się pod strumieniem wody.Nadaltrzymałam rękę na ustach Alexa.Spowijała nas zasłona, przywodząca na myślgigantyczny całun.Czekałam, aż pojawią się sąsiedzi i zaczną rzucać w nasbutami.Mój chłopak wpatrywał się we mnie mętnymi oczami.Niczego niekojarzył.Zamknęłam powieki i próbowałam wymyślić, gdzie ja się, do diabła,podzieję, gdy zostanę wyrzucona na bruk.Nikt się jednak nie pojawił.Wydostałam się spod zasłony iprzekrzywiłam głowę jak lis.Wyciągnęłam Alexa i starłam z jego twarzywiększość zaschniętej krwi.Stał jak kołek, podczas gdy ja usiłowałam jakośumocować zasłonę.W końcu zrezygnowałam, mając nadzieję, że uda mi się torano.Minęło niedzielne południe.Chwiejnym krokiem dotarłam do kuchni,rozpaczliwie szukając czegoś do picia.Wypiłam pół kwarty mleka - FUJ! - boniczego innego nie było.Potem powędrowałam do łazienki, chcąc sprawdzić, wjakim jest stanie.Była nieskazitelnie czysta, jakbyśmy w nocy w ogóle do niejnie dotarli.Zasłona wisiała na swoim miejscu, krew została zmyta.Przezsekundę zastanawiałam się, czy przypadkiem nie śnię, i potrząsnęłam głową, byoprzytomnieć.133R S - Linda.? - powiedziałam i nieśmiało zapukałam do jej drzwi.Otworzyłami z ociąganiem, tak, jak robią to kobiety w The Bill, kiedy ich kochankowieuciekają przez opłotki.- O co chodzi?- Prze.przepraszam za zasłonę od prysznica.- Nie ma sprawy.- To znaczy.Hmm.Kupię ci inną albo.hmmm.- Nie ma sprawy - powtórzyła.Nie chciałam tak stać i wgapiać się w nią, więc powoli się wycofałam.Czułam się okropnie.Wróciłam do łóżka z następną szklanką mleka.Mój lubywciąż był nieprzytomny.- Alex! - syknęłam, siadając obok niego.- Alex! Obudz się! Boję sięswojej nietowarzyskiej współlokatorki.Podejrzewam, że ma zamiar porąbaćmnie siekierą na kawałki! Jeśli to zrobi i zostawi mnie tutaj, przez kilkanajbliższych tygodni nikt nawet się nie zorientuje.- Błaaa.- wymamrotał.Próbował otworzyć oczy, ale dał spokój, kiedy się zorientował, że niemoże, bo po nich oberwał.Zamiast tego skupił się na szklance mleka i jegotwarz natychmiast zrobiła się zielonkawa.- NIE! Nie wymiotuj! - wrzasnęłam i wyrwałam mu szklankę.Powoli zamknął oczy i pogrążył się w niebycie.Wspaniale, pomyślałam.Znalazłam się w potrzasku między małomównąpsycholką i nieprzytomną maszyną do wytwarzania rzygów.Musiałam wyjść i sprawdzić, co stało się z Fran.Przyszło mi na myśl, żezamiast dzwonić, pójdę do niej, a po drodze zaczerpnę trochę świeżegopowietrza i kupię coś na kaca.Włożyłam dżinsy i dwa swetry, po czymwyszłam.Było mrozne popołudnie.Fran mieszkała w niewielkiej garsonierze jakieś osiemset metrów odemnie.Było to białe, nieskazitelnie czyste i prawie puste mieszkanko.Owa134R S pustka wcale nie wynikała z takiej czy innej koncepcji wystroju wnętrza - poprostu moja przyjaciółka nie miała wyobrazni i nienawidziła swojej nory,dlatego większość czasu spędzała u mnie, gdzie wprawdzie często przebywaliróżni psychole, ale przynajmniej mogła liczyć na jakieś towarzystwo.Ruszyłamdo niej, zatrzymując się po drodze tylko na niezbędną do życia transfuzję wpostaci dietetycznej coki, gdyż inaczej zaczęłabym zwracać nadmiar wypitegomleka.I piwa.Główne drzwi budynku, w którym mieszkała Fran, były jak zwykleotwarte.Weszłam schodami na piętro.- Hej tam, na tratwie! - krzyknęłam przez drzwi, głośno w nie waląc.-Wstawaj, słoneczko! Musimy sobie coś wyjaśnić, ZWAASZCZA ty musisz cośwyjaśnić, panno Spadające Majtki.Ze środka dobiegł jakiś szmer.- Otwieraj! - zawołałam niecierpliwie.- Muszę się czegoś dowiedzieć otym chudym dupku żołędnym.A potem powiem ci coś na temat Angusa, Fraserai nie tylko.Po drugiej stronie drzwi ponownie rozległ się szmer.Brzmiało to tak,jakby ktoś próbował wciągnąć spodnie, stracił równowagę, parę razypodskoczył i upadł na podłogę.Nagle przyszło mi na myśl, że może Fran nie jest sama.Próbowałamsobie przypomnieć, co się stało z Johnnym McLachlanem, po powrocie do pubu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Sterling Donna Ach, co to był za œlub! 01 Pieœń wiatru
    Melanie Milburne Œlub z milonerem
    Dunlop Barbara Przeklęty œlub
    Kendrick Sharon Œlub w Neapolu
    Steel Danielle Œlub — Notatnik
    Burrowes Grace Córki księcia Windham 05 Marzenie lady Jenny 2
    Han Jenny Lato #1
    lab414a
    Chris Ryan Agent 21 (epub)
    Hyde Christopher (Paul Christopher) Duch Rembrandta
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wielkikubel.opx.pl