[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po pierwsze chciał zobaczyć Gracie i sprawdzić, jakona i pani Harcourt wytrzymują obecność Kittie.Intuicja podpowiadała mu, że popełnił błąd, zgadzając sięna zmiany wystroju domu.Będąc w Londynie, planował poinformować je telefonicznie o przyjezdzie Kittie, ale miał tyle sprawsłużbowych, że o tym zapomniał.Zbyt pózno na żale.Mógł jedynie łudzić się nadzieją, że Kittie zachowała siędyplomatycznie, choć sądząc po niej, były to zbyt optymistyczne oczekiwania.Zrezygnowany, postanowiłodegrać rolę rozjemcy, jeśli zajdzie taka potrzeba.Najpierw zauważył brak wielkich, ceramicznych donic z bratkami, które pani Harcourt stawiała przydrzwiach frontowych.Miejsce ukochanych rabat kwiatowych Gracie zajął równo przystrzyżony trawnik z rolki, na którymustawiono nowoczesne rzezby o dziwacznych kształtach.Wyjął z kieszeni klucz i pełen obaw otworzył drzwi.W pierwszej chwili miał wrażenie, że trafił do cudzego domu.Podłogę w holu pokrywała szachownica zbiałych i czarnych płytek.Nie pozostało śladu po pięknej dębowej desce, ułożonej jeszcze przez pierwszegowłaściciela posiadłości.Nie był to jednak pierwszy i ostatni szok, który było mu dane przeżyć tego wieczoru.Salon, gdzie królowały wygodne, miękkie kanapy, został wyposażony w ultranowoczesne modularne elementywypoczynkowe bez98oparć.Niski stolik ze szklanym blatem, ozdobiony jedną orchideą w wąskim wazonie, zajął miejsceantycznego cacka z drewna wiśniowego.Beżowe zasłony były przedziwnie udrapowane na pojedynczympręcie, a zamiast portretu ojca na centralnej ścianie wisiała martwa natura.Do pokoju wszedł młodymężczyzna w garniturze.- Jak się tu dostałeś i czego szukasz? - spytał wyniośle.Jason spojrzał na niego z hamowaną złością, którązdradzał tylko złowieszczy błysk w oku.- Mam swoje klucze.A ty kim jesteś?- Kierowcą.- Jak ja baletnicą.Gdzie jest John?- Jeśli chodzi ci o tego starego, to już tu nie pracuje.- Gdzie jest pani Harcourt? - Jasona ogarnęły najgorsze przeczucia.Kierowca zaczął przestępować nerwowo z nogi na nogę.- Chyba masz na myśli panią Gibbons.Ona teraz tu gotuje.- A Dilly?- Pani Sartain zwolniła wszystkich.Powiedziała, że są za starzy.Jason zrobił krok do przodu.Musiał wyglądać groznie, bo młody człowiek cofnął się w popłochu.- Nic mnie to nie obchodzi.To mój dom, a ja nikogo nowego nie zatrudniałem.Wszyscy się stąd zabierajcie, ito natychmiast.Macie - tu spojrzał na roleksa - się stąd wynieść w ciągu trzydziestu minut.W przeciwnymwypadku wezwę policję i oskarżę was o bezprawne wkroczenie na teren prywatny.- Zostaliśmy przyjęci do pracy.- Nie ja was zatrudniłem - odparł zimno.Kompletnie zbity z tropu szofer zrobił kolejny krok dotyłu.103- Powinieneś to wyjaśnić z panią Sartain.- Gdzie ona jest?Na schodach rozległy się szybkie kroki i pojawiła się Kittie.Miała na sobie elegancki spodnium w perłowymodcieniu bieli.- Witaj, kochanie! - Rzuciła mu się na szyję.Jason odepchnął ją stanowczym ruchem.Jego ciemne oczy rzucały błyskawice.- Gdzie są moi pracownicy? - spytał szorstko.Odchrząknęła.- Zwolniłam ich.Byli za starzy.Nie pasowali tu, a szczególnie ta Dilly.Totalne bezguście.- Nikt cię nie upoważnił, żebyś wprowadzała tu swoje rządy.Zgodziłem się na drobne zmiany wystrojuwnętrza, ale nie na to, żebyś przewróciła do góry nogami cały dom, a przy okazji moje życie.- Chciałam, żeby było bardziej nowocześnie.- Powtarzam, to mój dom - rzucił lodowatym tonem.- Ty tu o niczym nie decydujesz.- Przecież mamy się pobrać.- Zapomnij o tym.Zamilkła na dłuższą chwilę, jakby nie mogła pojąć, co się stało.- Podarowałeś mi pierścionek zaręczynowy.- Zatrzymaj go sobie.Biżuterię i stroje też - warknął- i wynoś się stąd.Natychmiast.Uśmiechnęła się nerwowo.- Jason, jesteś zdenerwowany.W porządku, trochę przesadziłam.Mogę obdzwonić tych starych i powiedzieć,żeby wrócili.- Gdzie jest Gracie? - spytał, ogarnięty złymi przeczuciami.Tym razem Kittie nie była w stanie ukryć zdenerwowania.104- Długo rozmawiałyśmy.Zgodziła się, że powinna wreszcie usamodzielnić się i zacząć zarabiać na siebie.- Gdzie jest? - powtórzył ostro.- Nie wiem.Pożyczyła twojego thunderbirda, wzięła tego głupiego kota, parę swoich rzeczy i pojechała doJacobsville.Powiedziałam jej, że ma zwrócić samochód, ale do tego czasu tego nie zrobiła.- Kittie wydawałosię to trochę dziwne i niepokojące, bo Gracie wiedziała, jak Jason był przywiązany do zabytkowego pojazdu.Zbyła jednak te obawy milczeniem.Nie opuszczały go złe przeczucia.A co z pokojem Gracie? - przemknęło mu przez głowę.Pobiegł na górę,otworzył drzwi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]