[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nucąc pod nosem jakąś skoczną melodię, raz poraz dzgał mięśnie leżącej z taką siłą, że zostawiał na jej skórze czerwone plamy.- Jak na kogoś, kto przebywał w bezruchu przez tak długi czas, badana wykazujezaskakująco małe ubytki tkanki mięśniowej.W jej przypadku należałoby sięspodziewać zdecydowanie większej atrofii mięśni, prawda? - z prędkością karabinumaszynowego powiedział Dwa-Trzy-Osiem.Kiedy nabierał oddechu, zerknął naJeden-Sześć-Cztery, marszcząc przy tym swój kartoflowaty nos, jakby nie podobałomu się to, co właśnie zobaczył.- Czy ci Koloniści,351TUNELE.BLI%7łEJktórzy ją zabrali, wykonywali z nią jakieś ćwiczenia? %7łeby utrzymać się w tymstanie, musiała chyba być poddawana rehabilitacji? - wyrzucił znów na jednymoddechu.Jeden-Sześć-Cztery cofnął się o krok.Zastanawiał się, czy słowna kanonada dobiegłajuż końca, czy też należy oczekiwać kolejnych salw.Dwa-Trzy-Osiem ponowniezaczął nucić pod nosem, jego kolega doszedł więc do wniosku, że tym razem to onmoże coś powiedzieć.-Wątpię - stwierdził powoli.- W końcu.to tylko Koloniści.policjant z wiartki ijego rodzina.Co oni mogą wiedzieć o rehabilitacji?- Zwięta prawda - przytaknął Dwa-Trzy-Osiem tak szybko, że zabrzmiało to jakkichnięcie.- Być może po prostu była w świetnej formie fizycznej, gdy złapali jąStyksowie, więc proces degradacji mięśni nie jest tak widoczny jak u przeciętnegopacjenta.Jeden-Sześć-Cztery pomasował sobie skronie, jakby zaczynała go boleć głowa.- Przestań! Ta dyskusja do niczego nie prowadzi, a ja tylko tracę czas - zbeształmłodszego kolegę, zmęczony jego paplaniną.Dwa-Trzy-Osiem najwyrazniej zapomniał, gdzie jest jego miejsce.Takie spekulacjenie należały do zakresu jego obowiązków: miał przed sobą jeszcze wiele lat nauki.- Jak wiesz, rano otworzymy jej czaszkę.i rozpoczniemy badanie tkanekmózgowych - dodał po chwili starszy naukowiec.- Przekonamy się, które obszarymózgu uległy zniszczeniu lub uszkodzeniu wskutek intensywnego Naświetlania.- Stawiam każde pieniądze, że płaty tylne mają teraz konsystencję owsianki -zaszczebiotał Dwa-Trzy-Osiem.-Kiedy tylko zrobimy pierwsze nacięcie, cała ta brejawyleje się na stół.Pewnie trzeba będzie podstawić jakąś tacę, żeby nic nie poleciałona posadzkę, bo przecież nie będziemy352OFENSYWAbrodzić w substancji szarej ani też nie wyrzucimy wszystkiego przed wykonaniemszczegółowej analizy.To dopełniło miary.Tym razem młody naukowiec posunął się za daleko.Fizjologiaukładu nerwowego i zastosowanie technik przesłuchań stanowiły obszary, w którychspecjalizował się Jeden-Sześć-Cztery, a ten nie zamierzał pozwolić, żeby jakiśgadatliwy pętak wkraczał na jego teren.Zwłaszcza jeśli mógł mieć rację.- Dość! Przygotuj ją do dysekcji - rozkazał starszy uczony lodowatym tonem.- Ogóljej głowę i podłącz kroplówkę.Nie chcę, żeby nam wykorkowała w nocy.Lubiękrajać badanych, kiedy są jeszcze ciepli, a ich serce wciąż bije.Skarcony Dwa-Trzy-Osiem skinął głową i potulnie podreptał do szafek zprzyrządami.Nie podobało mu się wcale, że musi usługiwać starszemu koledze pofachu, ale był gotowy cierpliwie poczekać na swoją kolej.Był pewien, że kiedyśbędzie inaczej, że będzie miał własną specjalizację, własnych uczniów i swoje ciałado badania.Pani Burrows doskonale wiedziała, gdzie się znajduje.Wychynęła z ciemnegozakątka swojego umysłu i przysłuchiwała się rozmowie obu naukowców.Chociaż niemiała pojęcia, jak wyglądają, wyobraziła ich sobie jako dwóch doktorów Burrowsówstojących nad jej ciałem i dyskutujących o niej tak, jakby była kawałkiem mięsa dopokrajania.Obaj byli tak pochłonięci omawianym tematem, że do złudzeniaprzypominali jej męża, który gotów był poświęcić wszystko dla swojej ukochanejarcheologii.Czuła, jak Dwa-Trzy-Osiem dotyka jej głowy i przycina włosy nożyczkami.Potempolał resztki włosów wodą, nałożył trochę mydła i zaczął ją golić.Kolejneupokorzenie -miała zostać całkiem łysa - ale na razie nie zamierzała nic z tym robić.Jeszcze nie.TUNELE.BLI%7łEJDrakę zbiegał po spiralnych schodach, niemal depcząc Eddiemu po piętach.Ponieważ był okryty grubym skafandrem, pocił się tak obficie, że szkła jegookularów co chwila pokrywały się parą.Jakby tego było mało, maska przeciwgazowautrudniała mu oddychanie.Gdy Styks nagle się zatrzymał, renegat omal na niego niewpadł.- O co chodzi? - spytał przez laryngofon, wyglądając zza pleców Granicznika.'- Sam zobacz.- Eddie rozsunął pasma roślin
[ Pobierz całość w formacie PDF ]