[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie dbam o to, na co patrzą przychylnie.Nie przepraszam, że jestem, kim jestem.Wydało mu się, że dojrzał w oczach Mirdina błysk aprobaty, Ale jeśli tak było, błyskten szybko zgasł.- I nie musisz - powiedział Mirdin.Skinął chłodno głową i wyszedł z amfiteatru.Na wykładzie z teologii muzułmańskiej, wygłoszonym przez tłustego mułłęnazwiskiem Abul Bakr, Rob czuł się odrobinę pewniej niż na filozofii.Koran dzielił się na stoczternaście rozdziałów zwanych surami, różniących się pod względem długości, liczyłybowiem od paru do kilkuset wersetów, i Rob ku swemu przerażeniu dowiedział się, że nieukończy madrasy, póki ważniejszych sur nie nauczy się na pamięć.W czasie następnego wykładu, wygłaszanego przez mistrza chirurgii, Abu Ubajda al-Dżuzdżaniego, polecono Robowi przeczytać dziesięć traktatów o oku Humajna.Al-Dżuzdżani był niewysoki, smagły i budził lęk, miał wszechwidzące spojrzenie i usposobieniedopiero co zbudzonego niedzwiedzia.Robowi przybywało zadawanych lektur, co trochęostudziło jego zapał, niemniej wykład al-Dżuzdżaniego o zmętnieniu pokrywającym oczy tyluludzi i pozbawiającym ich wzroku ogromnie go zaciekawił.- Uważa się, że tego rodzaju ślepotę powoduje przelanie się zepsutej wydzieliny dooka - mówił al-Dżuzdżani.- Dlatego właśnie dawni perscy medycy nazwali tę chorobę nazuli-ah, zejście wody , co w języku pospólstwa zmieniło się w chorobę wodospadową, czylikataraktę.Mówił dalej, że katarakta najczęściej się zaczyna jako maleńki punkcik w soczewceoka, prawie nie zakłócający widzenia, ale stopniowo się rozszerza, aż cała soczewka staje sięmlecznobiała powodując ślepotę.Następnie al-Dżuzdżani na zdechłym kocie zademonstrował, jak zdejmuje siękataraktę, po czym jego pomocnicy rozdali studentom trupy zwierząt, by mogli spróbowaćtego zabiegu na psach, kotach, a nawet kurach.Robowi dostał się morengowaty kundel omartwym spojrzeniu i pysku zastygłym z wyszczerzonymi kłami, bez przednich łap.Ręce musię trzęsły i właściwie nie miał pojęcia, co robić, ale odwagi dodawało mu wspomnienieMerlina, który uwolnił Edgara Thorpe a od ślepoty, ponieważ pobierał nauki w tej szkole,może nawet w tej samej sali.Nagle al-Dżuzdżani pochylił się nad nim i przyjrzał oku zdechłego psa.- Dotknij igłą miejsca, w którym masz zamiar zdejmować, i zaznacz je - powiedziałostro.- Potem przesuń czubek igły w stronę zewnętrznego kącika oka i podważ lekko nadzrenicą.To sprawi, że katarakta zejdzie pod nią.Jeżeli operujesz prawe oko, igłę trzymasz wlewej dłoni i na odwrót.Rob posłuchał tych wskazówek, cały czas myśląc o mężczyznach i kobietach, którzyprzez tyle lat przychodzili za zasłonę jego wozu ze zmętniałymi oczami i dla których nic niemógł uczynić.Do diabła z Arystotelesem i Koranem! To dla tego przybyłem do Persji, powiedziałsobie z uniesieniem.Tego dnia po południu znalazł się w grupie uczniów podążających za al-Dżuzdżanimprzez maristan jak akolici za biskupem.Al-Dżuzdżani obchodził pacjentów, uczył, wygłaszał swoje uwagi i przepytywałstudentów zdejmując szwy i zmieniając opatrunki.Rob sam zobaczył, jakim jest zręcznym i wszechstronnym chirurgiem.Jego szpitalnipacjenci przychodzili do siebie po operacjach zdejmowania katarakty, jeden po amputacjizmiażdżonej ręki, inni po wycięciu guzów, obrzezaniu, pewien chłopiec po zeszyciu rany wpoliczku przebitym ostrym kijem.Gdy al-Dżuzdżani skończył, Rob jeszcze raz przeszedł się po szpitalu, tym razem zahakimem Dżalalem ul-Dinem, składaczem kości, którego pacjenci tkwili unieruchomieni wskomplikowanych rusztowaniach rozciągaczy, ściskaczy, lin i szyn, budzących w Robięniewysłowiony podziw.Czekał nerwowo, czy nie zostanie wywołany do odpowiedzi, ale anijeden, ani drugi lekarz nie zauważył jego obecności.Gdy Dżalal skończył obchód, Robpomógł pielęgniarzom nakarmić pacjentów i uprzątnąć resztki.Po skończonej pracy w szpitalu udał się na poszukiwanie książek.EgzemplarzyKoranu znalazł w bibliotece madrasy aż w nadmiarze, wyszukał też księgę O duszy ,natomiast jedyny egzemplarz Dziesięciu traktatów o oku Humajna, jak się dowiedział,wziął już kto inny, a przed nim pytało o tę księgę jeszcze kilku studentów.Domem Mądrości opiekował się uprzejmy Jusuf ul-Gamal, kaligraf trudzący się wwolnych chwilach sporządzaniem dodatkowych egzemplarzy ksiąg sprowadzanych zBagdadu.- Za długo zwlekałeś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]