[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prosi pan, żebyśmy zaczęli mówić, aby uniknąć tortur, a tymczasemco by było, gdybyśmy ujawnili jakiś szczegół dowodzący zdrady któregoś z was? Spodziewasię pan, że uwierzono by nam na słowo? Oczywiście nie i ujawniony natychmiast zażądałbywzięcia nas na tortury, żeby potwierdzić lub odrzucić nasze oskarżenia!Wiceminister zamrugał i pokręcił głową, chichocząc, po czym pociągnął łyk brandy.- Wielkie nieba, Rogerze, uważam, że zupełnie jej nie doceniłeś.Panno Temple,przyłapała mnie pani.Istotnie, ma pani rację.To tyle, jeśli chodzi o próby delikatnychnegocjacji.W porządku: wszyscy czworo umrzecie długą i bolesną śmiercią.Jeśli któreś zwas ma coś do powiedzenia, to tym lepiej - jeśli nie, przynajmniej nie będziemy musielidłużej wysłuchiwać waszych śmierdzących uwag.Xonck posunął się naprzód, groznie wywijając szablą.Panna Temple cofnęła się, leczzrobiwszy zaledwie krok, oparła się plecami o ścianę.Doktor znów ścisnął jej rękę, a potemkrzyknął:- Doskonale, ministrze! Może pan Xonck zdąży nas zabić, zanim coś powiemy.Topewnie byłoby panu na rękę?Crabbe wyprostował się, zniecierpliwiony i wściekły.- No właśnie! Kolejna daremna próba zwrócenia nas przeciwko sobie.Francis.- Oczywiście, Francis! Przysłuż się ministrowi tak jak zawsze! Tak jak wtedy, kiedyutopiłeś Trappinga w rzece!Xonck znieruchomiał, mając już Svensona w zasięgu szabli.- Służę tylko sobie.Doktor spojrzał na lekko poruszający się koniec ostrza i prychnął drwiąco, chociażpanna Temple czuła, że trzęsie mu się ręka.- Oczywiście, ale przepraszam, że spytam: co się stało z Herr Flaussem?*Przez chwilę nikt się nie odzywał i Crabbe gniewnym wzrokiem nakazywałXonckowi, żeby robił swoje.Hrabina przemówiła, starannie dobierając słowa:- Herr Flauss okazał się.nielojalny.- Ten strzał! - wykrzyknęła panna Temple.- Zastrzeliłaś go!- To okazało się konieczne - rzekł Crabbe.- Jak mógł być nielojalny? - zdziwił się Chang.- Przecież był jednym z was!- Dlaczego pan pyta? - stanowczo zażądała odpowiedzi hrabina.- Czemu cię to obchodzi? - syknął do niej Crabbe za plecami Xoncka.- Francis,proszę.- Po prostu zastanawiałem się, co to miało wspólnego z zaginioną księgą lordaVandaariffa - odparł Svenson.- No wiecie, tą, do której jego wspomnienia zostały.jak tonazywacie? Oddestylowane?Zapadła cisza.Serce podeszło panie Temple do gardła, ale wiedziała, że ta rozmowaodwlekła chwilę ich nieuchronnej śmierci.- Ta księga została zniszczona - wycedził hrabia.- Przez Kardynała Changa, który wwieży zabił nią majora Blacha.- Czy tak jest w jego notatkach? - Svenson pogardliwie wskazał Rogera.- Zatemsądzę, że brakuje wam dwóch ksiąg - jednej z lady Melantes, z panią Marchmoor i innymi, adrugiej.- Na co czekasz?! - krzyknął Crabbe.- Francis! Zabij go!- Tak byłoby - wychrypiał doktor Svenson - gdyby była druga księga! Gdyżoddestylowana do księgi pamięć Roberta Vandaariffa - którego umysł zawierał klucze władzynad całym kontynentem - byłaby dostępna dla każdego, kto by ją zdobył i miał klucz! Dlategokazano mu przelać wspomnienia na papier i nie stworzono szklanej księgi.Tak więc maciejedną księgę zaginioną i drugą, która wcale nie powstała!- Francis, uważaj na nich! - krzyknęła hrabina do Xoncka, a potem zwróciła się doCrabbego.- Haraldzie, możesz na to odpowiedzieć?- Odpowiedzieć? Na co odpowiedzieć? Odpowiedzieć na takie.takie.rozpaczliwe.Zanim minister przestał się zapluwać, Chang zwrócił się do Rogera:- Sam widziałem, jak Vandaariff w swoim gabinecie spisywał wszystko napergaminie! Gdybym nie rozbił tej księgi, zrobiliby to sami, żeby przekonać was wszystkich,iż wspomnienia Vandaariffa przepadły, i zatrzymaliby sobie jedyny ich egzemplarz!- Egzemplarz, który zabrałem ministrowi - dodał Svenson.- Były w skórzanej teczce,którą Bascombe zabrał mi na sali balowej.Na pewno nadal ją ma.Czy właśnie to zauważyłFlauss, kiedy dołączył do ciebie w gabinecie Vandaariffa.i dlatego musiał umrzeć?*Zapadła głucha cisza i panna Temple zdała sobie sprawę, że wstrzymuje oddech.Słowa przelatywały tak szybko, a Francis Xonck stał, mierząc ich czujnym wzrokiem, mająccałą trójkę w zasięgu szabli.Czuła, jak spięty jest Svenson i że Chang szykuje się do skazanejna niepowodzenie próby ataku na Xoncka, ale wyczuwała także rosnące napięcie, gdyminister i Roger próbowali zaprzeczyć rewelacjom jeńców.- Aspiche odebrał Svensonowi teczkę w sali balowej - oznajmił Xonck, nieodwracając się do swoich wspólników.- A Bascombe zabrał ją mu.ale nie widziałem jej,kiedy pózniej spotkaliśmy się w gabinecie.- Została spakowana - wtrąciła Caroline Steame cicho.- Kiedy szykowano wszystkodo podróży.- Czy ta teczka jest tu czy nie? - warknął Xonck.- Mam ze sobą jej zawartość - gładko odparł Roger.- Jak powiedziała Caroline,spakowaną w bezpiecznym miejscu.Doktor Svenson się myli.To tylko plany finansowe lordaVandaariffa na każdy kolejny etap tego przedsięwzięcia.Nie wiem, co to za pomysł z księgąlady Melantes.Dwie księgi.jedna księga.- Doktor Lorenz zidentyfikował brakującą księgę jako księgę lady Melantes - rzuciłSvenson.- Doktor Lorenz się myli.Księga lady Melantes - zawierająca również wspomnieniapani Marchmoor i lorda Actona - jest w bezpiecznym miejscu.Jedyną brakującą, tą rozbitą wwieży, jest księga lorda Vandaariffa.Możecie sprawdzić w moim notatniku i proszę bardzo,możecie obejrzeć także księgi.Była to przekonująca przemowa, z odpowiednią dawką oburzenia niewinnieoskarżonego i równie poruszającą dozą zawodowej wyniosłości - specjalność Bascombe a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]