[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po drodze Annie dowiedziała się, że Rocco mieszka z żoną w willi kilka kilometrów dalej.Ponieważhandlował nieruchomościami, wiele podróżował w interesach.Zrodkowy brat, właściciel liniilotniczych, spędzał większość czasu we Florencji.Miał również własne apartamenty w rodowejrezydencji.Annie zaskoczyła wiadomość, że Falcon nie tylko zarządza majątkiem, lecz równieżprowadzi własne przedsiębiorstwo.Był z zawodu architektem i konserwatorem zabytków.Opróczmieszkania w zamku posiadał dom we Florencji.- Z tego wniosek, że nie mieszkasz tu cały czas? - spytała, gdy wkroczyli do środka.UCIECZKA NA SYCYLI55- Nie, ale nie zostawię cię samej z Oliverem.- Nie pytałam ze względu na siebie - zapewniła pospiesznie, żeby nie pomyślał, że zależy jej najegotowarzystwie.Falcon zignorował ostatnią wypowiedz.- Maria przygotowała wam sypialnie.Zaraz was tam zaprowadzi.Ledwie Annie ujrzała wielkie, wygodne łoże, dopadło ją zmęczenie.Najpierw musiała jednak zadbaćo synka.W przyległym pokoju znalazła wszystkie akcesoria, potrzebne do pielęgnacji niemowlęcia,łącznie z odżywkami i podgrzewaczem do butelek.- %7łona signore sama wszystko przygotowała - poinformowała ją Maria łamanym angielskim.- %7łona signore? - powtórzyła Annie, zerkając tęsknie na przygotowane posłanie.- Si.Bratowa pana Falcona - dodała gosposia na widok jej przerażonej miny.Gdy Annie rano otworzyła oczy, ujrzała tacę ze śniadaniem, kawą, owocami i świeżymi bułeczkami.Ktoś zdążył już odsunąć zasłony, żeby światło słońca wpadało do pokoju.Annie wstała, włożyłafrotowy szlafrok, który znalazła poprzedniego wieczoru w łazience.Ollie już nie spał.Leżał spokojniew łóżeczku, obserwując kolorowe zabawki, które nad nim zawieszono.Annie piła kawę, to zerkając w stronę pokoju56PENNY JORDANdziecinnego, to znów na wielki balkon, wyposażony w stolik, dwa krzesła i wysoką barierkę.Błękitne niebo i lazurowe morze u stóp zamku wprawiły ją w absolutny zachwyt.Ogrody o założeniugeometrycznym otaczały stare mury, po których pięły się róże.Dalekie szczyty gór sięgały nieba.Naich stokach rosły sady, prawdopodobnie oliwne.W sąsiednim pokoju Ollie radośnie gaworzył do siebie.Z przyjemnością pomyślała, jakie to szczęściemóc śledzić rozwój własnego dziecka bez trosk materialnych.Choć Ollie uwielbiał żłobek, Anniezazdrościła wychowawczyniom, że stale go widzą.Miała nadzieję, że nie będzie tęsknił za dawnymikolegami.Godzinę pózniej Ollie siedział w kojcu, wykąpany, przewinięty i przebrany.Annie poszła się ubrać,lecz nigdzie nie znalazła rzeczy, w których przyjechała.Mało tego! Jej walizka również znikła.Naj-dziwniejsze, że ubrania, które kupił jej Falcon, leżały na swoim miejscu.Annie nabrała podejrzeń, żeto on zabrał stare, żeby zmusić ją do włożenia nowych.W miarę trwania poszukiwań narastał w niejgniew.Postanowiła, że powie mu bez ogródek, co sądzi o manipulowaniu ludzmi.Nie wypadało zejśćna śniadanie w szlafroku.Z niechęcią włożyła obcisłe spodnie i płaskie sandały.Na szczęście znalazławdzianko z długimi rękawami.Nałożyła je na skąpą bluzeczkę na ramiączkach.PopatrzyłaUCIECZKA NA SYCYLI57z odrazą na widoczny skrawek bladej skóry, wzięła Olliego na ręce i wyszła, gotowa stoczyć zaciekłąbatalię w obronie własnej niezależności.Natychmiast zgubiła drogę w labiryncie krętych, często ślepych korytarzy.Poprzedniego wieczoru,gdy Maria ją prowadziła, zmęczenie nie pozwoliło jej zapamiętać drogi.Annie wpadła w popłoch.Wkońcu przypadkiem trafiła na schody prowadzące w dół, do obszernego holu.Nie zdążyła wejść nastopień, gdy Falcon stanął w jednych z drzwi.- %7łądam zwrotu moich ubrań-oświadczyła bez żadnych wstępów.- Może tó i sprytne, że kazałeś jezabrać, ale niezbyt taktowne jak na dziedzica arystokratycznego nazwiska.Musiałam włożyć to, co mikupiłeś, bo walizka też zginęła.Falcon udał, że nie słyszy gorzkiej ironii w jej głosie.- Nie wysuwaj pochopnych oskarżeń.Nie wydawałem w tej sprawie żadnych poleceń.Moim zdaniemw nowych rzeczach byłoby ci wygodniej, ale wybór należy wyłącznie do ciebie.Ale chyba wiem, cosię stało ze starymi.Chodz ze mną, proszę.Zanim zdążyła odgadnąć jego zamiary, wyjął synka z jej rąk.Mały nie protestował.Powitał nowegokrewnego promiennym uśmiechem i wygłosił przemówienie w swym niezrozumiałym, dziecinnymjęzyku.Chcąc nie chcąc, pospieszyła za nim po schodach, dalej przez hol i kilka reprezentacyjnychpokoi, umeblowanych antykami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]