[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ingtar wysłał zwiadowców, dwóch mężczyzn, którzy jechali na przedzie, po-kazując się jedynie wtedy, gdy pokonywali szczyt przygodnego wzniesienia.Ing-tar miał na szyi srebrny gwizdek, którym w każdej chwili mógł przywołać zwia-dowców, gdyby ślad zmienił kierunek.Ale jak dotąd to nie nastąpiło.Jechali napołudnie.Wciąż na południe. W tym tempie dotrzemy do pól Talidaru w ciągu trzech, czterech dni powiedział Ingtar, gdy tak jechali. Tutaj Artur Hawkwing odniósł największezwycięstwo.Półludzie prowadzili z Ugoru zastępy trolloków przeciwko niemu.Sześć dni i nocy trwała bitwa, a kiedy skończyła się, trolloki uciekły z powrotemna Ugór i nigdy nie ośmieliły się wyzywać go ponownie.Na pamiątkę zwycięstwawzniósł tutaj pomnik, iglicę o wysokości stu piędzi.Nie pozwolił wypisać na nimswego imienia, lecz tylko imiona tych, którzy polegli, i na szczycie umieścił złotesłońce, symbol triumfu Zwiatłości nad Cieniem. Chciałbym go zobaczyć powiedział Loial nigdy nie słyszałem o tympomniku.Ingtar milczał przez chwilę, a kiedy odezwał się znowu, głos jego był cichy: Już go nie ma, Budowniczy.Kiedy Hawking umarł, ci, którzy walczylio jego imperium, nie mogli przecież zostawić pomnika jego zwycięstwa, nawetjeśli nie było wymienione na nim jego imię.Nic po pomniku nie zostało prócznasypu, na którym stał.Za trzy, cztery dni będziemy mogli najpewniej już gozobaczyć.Ton jego głosu nie zachęcał do dalszej konwersacji.Złote słońce wisiało nad ich głowami, gdy mijali jakąś budowlę, kwadratową,wykonaną z otynkowanej cegły, oddaloną o niecałą milę od trasy ich przejazdu.Była stosunkowo niska, nie wyższa niż dwa piętra, które wciąż jeszcze stały.Uno-siła się nad nią atmosfera opuszczenia, dachy zniknęły, wyjąwszy kilka wypustówczarnej dachówki przylegającej do krokwi.Większość białego niegdyś tynku od-padła, obnażając sczerniałą od wiatru i deszczu cegłę.Niektóre ściany zwaliły się,ukazując wewnętrzne dziedzińce i niszczejące komnaty.Krzaki, a nawet drzewarosły w szczelinach popękanych posadzek. Dwór wyjaśnił Ingtar i odrobina lepszego samopoczucia, którą jakbyznów odzyskał, zniknęła, kiedy patrzył na budowlę. Myślę, że kiedy HaradDakar jeszcze stało, dookoła uprawiano ziemię i pielęgnowano sady.Haradaniekochali swoje sady.182 Harad Dakar? zapytał Rand, a Ingtar prychnął. Czy nikt już się nie uczy historii? Harad Dakar, stolica Haradanu, do któ-rego kiedyś należały ziemie, przez które przejeżdżamy. Widziałem starą mapę powiedział Rand sztywno. Widziałem zazna-czone na niej krainy, które już nie istnieją.Maredo i Goaban, Carralain.LeczHaradanu na niej nie było. Były również i inne, które pochłonął czas powiedział Loial. MarHaddon, który obecnie nazywa się Haddon Mirk, Almoth.Kintara.Wojna Stu Latrozerwała imperium Artura Hawkinga na wiele krain, wielkich i małych.Małezostały połknięte przez wielkie, lub zjednoczyły się w inny sposób, jak Altarai Murandy.Połączenie dokonane przemocą jest, jak sądzę, lepszym określeniemniż zjednoczenie. A więc co z nimi się stało? dopytywał się Mat.Rand nie zorientował się, że tymczasem Perrin i Mat przyłączyli się do nich.Dotąd zawsze trzymali się z tyłu, jak najdalej od Randa al Thora. Nie byli w stanie wytrwać razem odpowiedział Ogir. Plony nie ob-rodziły, handel nie funkcjonował.Zawiedli ludzie.W każdym przypadku coś po-szło zle i lud znikł.Często sąsiednie kraje włączały opuszczoną krainę w graniceswego terytorium, lecz te aneksje nigdy nie okazały się trwałe.Z czasem zie-mia ostatecznie pustoszała.Rozproszone wioski jeszcze tu i ówdzie istniały, leczwiększość obrócona została w pustkowie.Harad Dakar też ostatecznie zostało po-rzucone, lecz nawet przed tą dziejową chwilą była to już tylko skorupa, nastał tubowiem król, który nie był w stanie panować nad tym, co działo się wewnątrzmurów miasta.Z tego co wiem, samo Harad Dakar w tej chwili zupełnie nieistnieje.Zniknęły wszystkie miasta i grody, kamień wywiezli rolnicy i wieśnia-cy, wykorzystując go dla własnych celów.Większość zbudowanych z kamieniawiosek i farm dziś nie istnieje.Tak było napisane w książkach, które czytałem,a wokół nie widzę nic, co mogłoby mnie skłonić do zmiany opinii. To był prawdziwy kamieniołom, Harad Dakar, od co najmniej stu lat powiedział Ingtar gorzko. Ludzie odeszli ostatecznie, a pózniej miasto zostałorozwleczone, kamień po kamieniu.Wszystko zniszczono, a to, co jeszcze zosta-ło, niszczeje nadal.Wszystko wokół ginie.Niemalże nie da się już znalezć ludu,który rzeczywiście panowałby nad obszarem, który zajmuje na mapie i niemalnie ma już krainy, która zajmowałaby dzisiaj na mapie obszar równy temu, jakizajmowała choćby sto lat temu.Kiedy skończyła się Wojna Stu Lat można byłopodróżować, przejeżdżając bezpośrednio z kraju do kraju, bez końca, od samegoUgoru aż po Morze Sztormów.Dzisiaj, przez prawie całą drogę poruszamy się popustkowiach, o które nie upomina się żaden lud.My, na Ziemiach Granicznychmamy naszą walkę i ona czyni nas silnymi, powstrzymując przed rozproszeniem.Być może tamci nie mieli nic, co by uczyniło ich silnymi.Mówisz, że zawiedli,Budowniczy? Tak, zawiedli, a który lud, dzisiaj jeszcze silny i jednolity, zawie-183dzie jutro? Jesteśmy wypierani, my ludzie.Wymywani jak szczątki łodzi przezpowódz.Jak długo jeszcze, zanim nie zostanie nic prócz Ziem Granicznych? Jakdługo, zanim my również pogodzimy się z porażką i nie zostanie już nic prócztrolloków i Myrddraali, na całym szlaku aż do Morza Sztormów?Wszyscy milczeli, wstrząśnięci.Nawet Mat nie przerwał ciszy, która zapadła.Ingtar jechał zagubiony we własnych, czarnych rozmyślaniach.Po chwili, galopując wrócili zwiadowcy, wyprostowani w siodłach, lancewzniesione ku niebu. Wioska przed nami, mój panie.Nie widziano nas.Lecz leży prosto na tra-sie, którą się poruszamy.Ingtar otrząsnął się z zadumy, ale nie wypowiedział ani słowa, dopóki nie wje-chali na grzbiet niskiego wzgórza, wznoszącego się nad wioską, a nawet wówczasbył to tylko rozkaz zatrzymania się, kiedy wyciągnął lornetkę z toreb przy siodlei podniósł ją do oczu, obserwując wioskę.Rand z zainteresowaniem przypatrywał się zabudowaniom.Wioska było rów-nie duża jak Pole Emonda, chociaż rzecz jasna wydawała się niewielka w porów-naniu z niektórymi miasteczkami, jakie widział od czasu opuszczenia Dwu Rzek,nie mówiąc już o wielkich miastach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]