[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po jakimś czasie onamówi: „Zgadnij, na co miałabym ochotę".On na to: „Na co takiego?" Więc ona: „Na ogromny puchar lo-dów waniliowych z polewą czekoladową, posypanych orzechami!" A on: „Na Boga, to rzeczywiście było-by dobre.Pójdę do sklepu i kupię nam takie lody".Żona na to: „Chodzi mi o lody waniliowe z polewą cze-koladową i orzechami.Lepiej sobie zapisz".Mąż mówi: „Nie muszę zapisywać.Zapamiętam".Po niedłu-gim czasie wrócił.Przyniósł dwie kanapki z szynką.Dał jej jedną.Spojrzała na kanapkę, zajrzała do środkai powiedziała: „Ty głuptasie, mówiłam ci, żebyś sobie zapisał, że chcę z musztardą!"Rozkoszując się dźwiękiem śmiechu w przepastnym pomieszczeniu, wujaszek Billy skinął głową wlewo, a potem w prawo.— Jeszcze jeden — oznajmił, drżąc lekko z emocji, jakie niósł ze sobą wieczór.— Dawaj go! — zachęcała pani burmistrz, mając nadzieję, że uda jej się zapamiętać pointę dowci-pu o lodach waniliowych.— A więc, moi mili, rachmistrz spisu powszechnego poszedł do jednego domu i zapukał do drzwi.Otworzyła mu kobieta, a on ją zapytał: „Ile macie dzieci i w jakim są wieku?" Ona na to: „Niech się zasta-nowię, mamy bliźniaki Sally i Billy, mają po osiemnaście lat.Potem bliźniaki Seth i Beth, mają po szesna-ście.I bliźniaki Penny i Jenny, te mają po czternaście.".Gość na to: „Chwileczkę! Czy to znaczy, że zakażdym razem rodziły się wam bliźniaki?" Kobieta na to: „Och, nie, setki razy nie rodziło się nic".Starszy mężczyzna usłyszał oklaski zagłuszające śmiech i pochylił się lekko do przodu, przykłada-jąc dłoń do lewego ucha, żeby wyraźniej je zapamiętać.Brawa w jakiś dziwny sposób dodawały mu odwa-gi, były zachętą do życia, do tego, by wstać rano z łóżka i codziennie zaczynać od nowa.Wujaszek Billy i panna Rose wyglądali na dość zmęczonych swoją działalnością towarzyską; dłoństarszego mężczyzny drżała, gdy stali na chłodnym frontowym ganku.— Chciałbym się za was pomodlić — zaproponował ojciec Tim.— Bylibyśmy zobowiązani, kaznodziejo — odparł wujaszek Billy — ale wydaje mi się, że to mypowinniśmy się pomodlić za was.Prawie nikt tego nie robi, pomyślał poruszony tym dobrym gestem.— Byłbym wam bardzo wdzięczny — zgodził się.Cynthia wsunęła się do kółka i ujęli się za dło-nie.— A więc, Panie.— starszy mężczyzna wziął głęboki oddech — nie jestem przyzwyczajony, żebyrobić to na głos, ale wydawało mi się, że chcesz, żebym to zrobił, i oczekuję, że mi pomożesz, Panie.PanieJezu, proszę Cię, żebyś miał w swojej opiece kaznodzieję i jego panią.Nie pozwól, żeby tam utonęli albożeby mieli tam jakiekolwiek kłopoty.Mów im, którędy mają pójść, gdy będą tego potrzebowali.— Wuja-szek Billy przerwał na chwilę.— I będę za to wdzięczny.Na litość boską, Amen!— Amen!Ojciec Tim uścisnął swojego starego przyjaciela.— Wujaszku Billy.T L R— Mam nadzieję, że nie będą wam tam żałować smażonego kurczaka! — krzyknęła panna Rose.Zawsze słyszała, że księża lubią smażone kurczaki.Obawiał się, czy będzie w stanie znieść kolejnepożegnanie.To nie było tak, że nie chciał pojechać z Cynthią do Whitecap, żeby poznać nowe miejsce i ludzi isię przedstawić.Starannie zaplanowali wyjazd na pięć dni w marcu, ale pogoda zrobiła się fatalna, z zaci-nającymi deszczami i porywistymi wiatrami, które nie ustępowały przez wiele dni na całym WschodnimWybrzeżu.Usiłował następnie uzgodnić jakąś datę w sierpniu, ale zdecydowana większość członków rady pa-rafialnej z Whitecap, którzy odgrywali kluczową rolę w procesie akceptacji, byłaby z takiego czy innegopowodu nieobecna.— Nie martw się tym — uspokajał go podczas rozmowy telefonicznej Stuart Cullen.Stuart był nietylko jego obecnym biskupem, ale bliskim przyjacielem, jeszcze z czasów seminarium.— Wszystko o to-bie wiedzą.Są zachwyceni, że chcesz pracować u nich tymczasowo.Biskup Harvey zgadza się, że to do-skonały wybór, więc nie martw się koniecznością złożenia tam zwyczajowej wizyty wstępnej.— To jednak trochę przypomina kupowanie kota w worku, tak mi się wydaje.Stuart roześmiał się.— Uwierz mi, Timothy, potrzebują dokładnie tego, co masz im do zaoferowania.Poza tym, jeśli nieprzypadniecie sobie do gustu, Bill Harvey i ja zwrócimy ci pieniądze.— A może w takim razie wyjawisz mi minusy parafii? Bill Harvey powtarza jedynie, że kościół jesttak piękny, iż jest ozdobą pocztówek.— Zgadza się — przyznał Stuart [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Golon Anne & Golon Serge Angelika 05 Bunt Angeliki
    r06 05 spr rys spr
    r10 05 spr rys spr
    Anthony Piers Xanth 05 Ogrze, Ogrze
    Leslie Charteris The Saint 05 Featuring The Saint
    Claire Adams [The Boss 05] The Boss Vol V (epub)
    Richard Castle Nikki Heat 05 Deadly Heat
    Złota Dynastia 05 Smith Karen Rose Serce ze złota
    Allen Louise Król sceny Skandaliczni Ravenhurstowie (Klan Ravenhurstow) 05
    Michaels Lorna Odmienne stany uczuc T174
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ksmwzg.htw.pl